Anna Komorowska: W życiu wszystko może się zdarzyć
Jeszcze kilkanaście lat temu nie pomyślałaby, że będzie pierwszą damą. Żona opozycjonisty i menedżerka swojego własnego domu. Zarządzała liczną rodziną, zarówno gdy mąż był internowany i też wtedy, gdy pełnił funkcję prezydenta RP. Jedni mówią o niej jako o ciepłej kobiecie, inni do dziś wytykają przeszłość jej rodziców.
- Czasami się zastanawiałam się, co by było, gdyby. A potem jedno wpadało z wołaniem: mama, głodny jestem. Drugie płakało, że trzecie je pobiło. Czwarte: mama, on mi to zabiera. A piąte było najmłodsze i starsze bardzo mi przy nim pomagały. Dom jest jak przedsiębiorstwo funkcjonujące 24 godziny na dobę. Potrzebuje menedżera, który wszystkich zorganizuje, wyznaczy zadania, przypilnuje ich wykonania, rozładuje napięcia i stworzy atmosferę, by każdy się czuł dowartościowany i spełniony – mówiła w jednym z wywiadów Anna Komorowska.
Anna Komorowska obchodzi właśnie swoje 63. urodziny. Czego nie wiecie jeszcze o byłej prezydentowej?
Przeszłość
Urodziła się 11 maja 1953 roku w Warszawie. Jej rodzicami są Jan Dziadzia i Józefa z domu Deptuły. Matka przeżyła koszmar Holocaustu. Rok po narodzinach córki zmienili nazwisko na Dembowscy. Oboje pracowali w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, potem Spraw Wewnętrznych.
- Wszystko zmienia antysemicka nagonka w 1968 r. W wyniku donosów obydwoje zostają zwolnieni z pracy - przechodzą na emeryturę. Bardzo wcześnie: ona ma 39 lat, on 43 lata. Rodzice dbali o staranne wychowanie córek. Anna uczyła się w tym czasie w jednym z najbardziej renomowanych warszawskich liceów im. Reytana. – pisała w swojej książce „Żony opozycjonistów” Anna Poppek.
Niewiele więcej wiadomo o jej przeszłości i życiu prywatnym. Ukończyła filologię klasyczną na Uniwersytecie Warszawskim, później dołączyła do harcerstwa.
Słynne buty Bronisława
Bronisława Komorowskiego poznała w zastępie. Kilka lat temu zdradziła, że pierwszą rzeczą, na którą zwróciła uwagę u przyszłego małżonka, były buty. - Moja żona twierdzi, że najpierw zakochała się w moich butach, a dopiero potem we mnie - wyznał prezydent Komorowski na jubileuszowym zlocie ZHP z okazji 100-lecia harcerstwa. Jak sama później przyznała, buty były na tyle atrakcyjne, że rzucały się w oczy.
Zaiskrzyło pomiędzy nimi dopiero dwa lata później. – Coś razem robiliśmy, o czymś rozmawialiśmy, był szarmancki, z pomysłami, poczuciem humoru. Pomyślałam, że może być z nim interesująco – mówiła w rozmowie z Teresą Torańską. Już wtedy wiedziała, że Bronisław angażuje się w sprawy polityczne i już raz był aresztowany. – Był tylko jeden moment, kiedy poczułam niepokój. Poszliśmy na spektakl do STS-u. Ze sceny padały teksty prowokujące publiczność do reakcji antyreżimowej. I Bronek wyrwał się jako jeden z nielicznych i wygłosił całe przemówienie polityczne, głośno, z widowni. Zaimponował mi śmiałością. I nagle ogarnął mnie lęk, że tyle w nim odwagi. A może był i wstyd, że ma potrzebę jej demonstrowania – opowiadała.
Państwo Komorowscy
Po ślubie zamieszkali razem przy Polu Mokotowskim. Kłębiło się tam od opozycjonistów. Byli wielokrotnie przesłuchiwani przez Służby Bezpieczeństwa. Znosiła rewizje bezpieki, aresztowania, internowanie męża, choć już wtedy mieli dzieci. 31 grudnia 1981 roku, brnąc kilka kilometrów przez śnieg, z plecakiem, jako jedna z pierwszych dotarła do obozu internowania w Jaworzu.
- Anna Komorowska jest wyjątkowo cyniczna i prezentuje zdecydowanie negatywny stosunek do Służby Bezpieczeństwa – pisano o niej w raportach.
Służby za nią nie przepadały, za to koledzy męża podziwiali.
- O Bronku mówiło się, że ma najpiękniejszą dziewczynę. Wielu mu zazdrościło – zdradził dziennikarzom tygodnika „Wprost” Andrzej Czuma, poseł PO i przyjaciel rodziny. - W przeciwieństwie do zdecydowanej większości żon opozycjonistów, nie próbowała odciągnąć męża od angażowania się w ryzykowną działalność - dodał.
Bycie prezydentową
- Jak ktoś zostaje prezydentem, to powinien być maksymalnie niezależny. Przecież wybierają go nie tylko zwolennicy jednego ugrupowania. Prezydent to głowa państwa, a nie działacz partyjny. Powinien mieć szersze spojrzenie niż tylko partyjne. Podobnie pierwsza dama – mówiła w 2010 roku.
Poprzedniczki Anny Komorowskiej ustawiły poprzeczkę bardzo wysoko. Maria Kaczyńska znana była ze swojej otwartości, Jolanta Kwaśniewska była z kolei ikoną stylu i niekwestionowaną gwiazdą. Anna była przede wszystkim matką piątki dzieci, która ceniła sobie spokój i prywatność. W czasie prezydentury męża angażowała się w aukcje charytatywne, przewodniczyła kilku Komitetom Honorowym, wspierała akcje ekologiczne, prorodzinne i te, które miały na celu aktywizację kobiet.
- Przez te 5 lat nie byliśmy zamknięci w Belwederze. Razem z mężem bardzo dużo jeździliśmy po Polsce, spotykaliśmy się z ludźmi, słuchaliśmy ich problemów. Nasza rodzina, jak każda inna, także boryka się z problemami. W tym względzie jesteśmy tacy jak inni. Odróżnia nas tylko miejsce zamieszkania z racji pełnionego przez mojego męża urzędu – mówiła w rozmowie z WP tuż po przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach.
Kanapki dla paparazzi
- W życiu wszystko może się zdarzyć – przyznała w rozmowie z WP. Swoją rolę starała się pełnić profesjonalnie.
- Jest to niezależna, pracowita, świadoma, ale też bardzo urocza kobieta z ogromnym poczuciem humoru – mówiła o niej prof. Magdalena Środa.
Do bycia w centrum uwagi stopniowo się przyzwyczaiła. Wielokrotnie przyznawała, że chce być wsparciem dla męża, nie gwiazdą. Zarzucano jej, że nie jest tak aktywna, jak poprzedniczki. Informacje o działaniach Komorowskiej trafiały do mediów bardzo okrojone. Częściej niż o jej oficjalnych wizytach, mówiono o modowych wpadkach. Podobno do paparazzi wychodziła z Belwederu z kanapkami.
Doświadczona dama
Komorowska w codziennej pracy u boku prezydenta czerpała z własnego doświadczenia. Gdy udzielała wywiadów, zawsze starała się podchodzić do każdego tematu z dystansem. Najchętniej zawsze opowiada o swoich dzieciach i macierzyństwie.
- Jestem za miłością. Klaps jest dowodem słabości i bezradności rodzicielskiej. Rodzice powinni mieć dużo cierpliwości i nie nadużywać klapsów. Ale sama święta w tej kwestii niestety nie jestem. Zdarzyło się – mówiła.
Nie unika tematów kontrowersyjnych, jak in vitro, czy ostatnio – aborcja (razem z Danutą Wałęsą i Jolantą Kwaśniewską napisała apel do obecnych rządzących w sprawie zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej).
- Jestem matką pięciorga dzieci i wiem, jaką radość dają w życiu. Wiem też doskonale, że nie wszystkie pary mogą je mieć bez pomocy lekarskiej. Metoda in vitro jest w Polsce stosowana od lat. To, czy ktoś z niej skorzysta, czy nie, to już kwestia jego sumienia. Nie wszyscy w Polsce są katolikami, a państwo powinno uwzględniać potrzeby wszystkich – przyznała w jednym z wywiadów.