Udzieliła wywiadu. "Wierzyłam, że oni przyjdą i zrobią porządek"
Anna Popek w nowym wywiadzie opowiedziała, jak od kulis wyglądał moment, w którym Jacek Kurski został prezesem TVP. - Byłam naiwna. Zdarza mi się — przyznała z rozbrajającą szczerością.
Fala krytyki, hejtu i obraźliwych komentarzy — tak zakończyła się dla Anny Popek z pozoru zwykła konferencja prasowa, podczas której zapozowała do zdjęcia z ówczesnym prezesem TVP Jackiem Kurskim. Choć od tamtego dnia minęło już kilka lat, temat powrócił podczas rozmowy w programie "M&M Po Prostu Pytam" Moniki Richardson. Popek po raz pierwszy tak otwarcie przyznała: zrobiła błąd, zaufała niewłaściwym ludziom i… włożyła złą marynarkę.
Kontrowersyjne zdjęcie z Kurskim
Przypomnijmy, że kontrowersyjne zdjęcie Anny Popek z Jackiem Kurskim w 2016 roku obiegło media społecznościowe i wywołało lawinę komentarzy. Dziennikarka znana z długoletniej kariery w Telewizji Polskiej została ostro skrytykowana, a wśród opinii znalazły się też wulgaryzmy i personalne ataki. Z tego powodu Popek zdecydowała się na radykalny krok — zaczęła usuwać obraźliwe treści ze swojego profilu na Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Kalczyńska o pracy w TVP.
"Usunęłam i usuwać będę wszystkie te komentarze, które są wulgarne i obraźliwe, które naruszają normy społecznej komunikacji. Chętnie zapoznam się z Państwa opinią na temat bieżących wydarzeń, ale nie zgadzam się na naruszanie mojego dobrego imienia" — tłumaczyła.
Przy okazji zaapelowała do internautów o większą kulturę słowa i przypomniała stare powiedzenie: "Słowo puszczone ptakiem, wraca kamieniem".
Kulisy "białej marynarki"
Jak zdradziła teraz w rozmowie z Moniką Richardson, do całego zamieszania doszło przez przypadek. Anna Popek nie planowała wtedy uczestniczyć w żadnym oficjalnym wydarzeniu — do budynku Telewizji Polskiej przyjechała w zwykłym, "wyciągniętym swetrze", zamierzając wstąpić jedynie do słynnego bufetu Kaprys.
— Siedzę sobie w tym bufecie, a tu kolega podchodzi i mówi: 'Ania, chodź, będzie konferencja prasowa, trzeba to zorganizować'. A ja uwielbiam organizować rzeczy, więc poszłam. Stylistka zlitowała się i pożyczyła mi białą marynarkę — relacjonowała dziennikarka.
To właśnie ten nieszczęsny element garderoby miał zwrócić uwagę mediów i opinii publicznej.
- Popełniłam błąd — podsumowała z rozbrajającą szczerością.
Naiwność i rozczarowanie
Zapytana przez Monikę Richardson o swoje polityczne sympatie i to, czy celowo opowiedziała się po stronie Kurskiego i jego obozu, Anna Popek nie owijała w bawełnę.
- Mnie po prostu bardzo nie podobało się to, co działo się w telewizji wcześniej. I mówiłam o tym głośno, nie tylko wśród znajomych, ale też publicznie. Było wiele rzeczy, które mnie raziły – przyznała.
Dziennikarka wspomniała chociażby sytuację z kampanii wyborczej sprzed 2015 roku:
– Pamiętam, jak w trakcie ciszy wyborczej w telewizji pojawił się wywiad z ówczesną premier, panią Kopacz, która opowiadała, jaka to jest wspaniałą babcią. A ja wtedy pomyślałam: "Jak to? Przecież mamy ciszę wyborczą, co to w ogóle ma być?" – relacjonowała.
Jak dodała, tamten czas obfitował w nieetyczne praktyki:
– Były różne chwyty, różne zagrywki, które według mnie były patologiczne – podsumowała.
Popek nie ukrywa, że rzeczywistość szybko zweryfikowała jej wyobrażenia o zmianach w TVP.
- Naprawdę wierzyłam, że oni przyjdą i zrobią porządek. Tak to sobie wyobrażałam – tłumaczyła. – Tymczasem przyszli, zrobili "porządek", ale nie taki, jak myślałam, że będzie. Byłam naiwna. Zdarza mi się — przyznała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl