Anonimowe Telefonofoby, łączcie się. Strach przed odbieraniem telefonu przybiera na sile
Kiedy telefon dzwoni, wpadają w panikę. Żeby nie załatwić sprawy za jego pośrednictwem, wymyślają tysiąc wymówek. Witajcie w świecie telefonofobów – ludzi, do których nie można się dodzwonić. I którzy nigdy nie oddzwonią bez noża na gardle.
14.07.2019 13:38
Naczelna znowu była na mnie wściekła. Miałem po prostu zadzwonić do eksperta z prośbą o komentarz do artykułu o dziewiątej rano, ale jakoś nie mogłem się zebrać. Zaplanowałem rozmowę, ale zrobiła się dziesiąta. Z ulgą stwierdziłem, że teraz mam spotkanie, zadzwonię po. Ale po spotkaniu była pora drugiego śniadania – pomyślałem, że może nie będę przerywał rozmówcy.
Miałem zadzwonić po jedenastej, ale sam miałem wtedy porę lunchu. Z chęcią odłożyłem rzecz na południe. Z południa zrobiła się czternasta. Odwlekłem sprawę jeszcze trochę pod byle pretekstem, a o 15:30 stwierdziłem, że już prawie piąta i że wieczorem nie będę zawracał człowiekowi głowy, zadzwonię jutro.
Co mogłem poradzić? Jestem telefonofobem. I okazuje się, że takich jak ja jest więcej.
Miał złożyć życzenia. Struchlał
Ola: – Mój chłopak tak się spina każdą rozmową telefoniczną, że zanim się do tego przyzwyczaiłam, ciągle podejrzewałam go, że ma inną. Kiedy dzwonił jego telefon, rozglądał się, uciekał: w domu do toalety, z knajpy na ulicę, w parku – odchodził kilka kroków. Ostatnio jedliśmy śniadanie przed wyjściem na pociąg; mało czasu, kelnerka przynosi zamówienie, a jego nie ma. Poszłam go popędzić; znalazłam go po drugiej stronie ulicy, w kucki schowanego pod drzewem. Z kim rozmawiał? Z ojcem. Musiał zadzwonić z życzeniami, bo był akurat Dzień Ojca.
Artur: – Nie zliczę, ile razy zawaliłem projekty przez wstręt do telefonu. Mój psycholog mówi, że byłbym świetnym sprzedażowcem. Ale w tej branży trzeba ciągle dzwonić, spróbowałem raz – koszmar. Po trzech miesiącach stwierdziłem, że nigdy w życiu nie będę pracował na tym stanowisku.
– Na samą myśl o dzwonieniu przez telefon mnie skręca. Robię wszystko, żeby to od siebie odsunąć, wymyślam byle preteksty. Dziś już nie muszę nigdzie dzwonić, w każdym razie niezbyt często. Ale kiedy widzę nieodebrane połączenie z nieznanego numeru, myślę o nim trzy dni. Oczywiście nie oddzwonię – zresztą nie byłoby lepiej. Okazałoby się, że to telemarketer i miałbym sobie za złe swoją fobię. Albo przeciwnie – może pomyłka albo ktoś, kogo nie znam, zacząłby się tłumaczyć z powodów kontaktu. A może to numer, pod który dzwoniłem sam kilka dni temu, dziś oddzwania...? Zrobiłoby się dziwacznie – wylicza Artur.
Jarek sam był telemarketerem. Sprzedawał polisy ubezpieczeniowe z ramienia banku. Jego telefonofobii to nie uleczyło. – Paradoksalnie, chociaż w prywatnym życiu odstręcza mnie od telefonu, praca "na słuchawce" to zupełnie inna bajka. Numer wyskakuje z komputera, wystarczy kliknąć w programie. Rozmowa jest ze scenariusza. Było to bardzo komfortowe, z jednym haczykiem: byłem na prowizji, więc każde nieodebrane połączenie było dla mnie stratą perspektywy lepszego zarobku. Wymyśliłem sposób: przeniosłem się do działu likwidacji szkód. Gadania więcej, ale płacą za godzinę pracy – opowiada.
Nie dobijaj się, nie otworzę ci
Dla takich jak my powstała grupa wsparcia: Anonimowe Telefonofoby. "Z powodu serii błędnych decyzji życiowych, wykonuję zawód wymagający regularnych kontaktów z obcymi ludźmi – pisze w grupie warszawski dziennikarz. – Dzwonią. Kiedy im wysyłam maile, oddzwaniają. Kiedy delikatnie sugeruję, że na przykład nie bardzo mogę teraz rozmawiać, więc może by napisali maila, to mówią, że zadzwonią jutro. To nie ja jestem telefonofobem, to świat jest pełen mailofobów.
Użytkownicy grupy opisują historie, w których przełamali się i zadzwonili (albo i nie). "Dałam dzieciom telefon i kazałam zadzwonić do dziadków. Będą się męczyć, ale ja nie muszę". "Jechałem całe miasto do warsztatu elektryka, żeby się dowiedzieć, że jest nieczynne. Straciłem dzień, ale było łatwiej niż zadzwonić".
"Proszę do nas zadzwonić, ustalimy szczegóły" – usłyszała jedna z telefonofobek. Odpowiedziała: "mam raka krtani, nie dzwonię". Użytkownicy podpowiadają inne sztuczki: "Dobrze działa też 'mam niedosłuch'".
Sukces, nie odebrał
O etiologię jej schorzenia pytam założycielkę grupy Annę-Marię Siwińską. - Lubię nie móc oderać, nie lubię oddzwaniać - pisze mi w mailu. - Moja ulubiona dykteryjka to:
"– Oddzwoniłam!
– I co?
– Pełen sukces, nie odebrał!"
– Oddzwanianie przesuwam czasem o kilka dni – wyjaśnia dalej telefonofobka. – Robię zadanie w kalendarzu i codziennie przesuwam. Czasem po miesiącu nie ma już po co dzwonić, to wywalam.
Wszystko to brzmi jak autoironia. I w pewnym sensie nią jest, ale, jak podkreśla Anna-Maria, grupa daje też wsparcie. - W przypadkowych rozmowach na Znanym Portalu Społecznościowym wyszło, że jest nas więcej. Że niechęć do telefonowania to nie jest jakaś egzotyczna cecha i mnóstwo moich znajomych ma to samo. Część wie, że to jakieś spektrum fobii społecznej - tę ostatnią informację Siwińska okrasza uśmieszkiem.
To dopiero początek
Psycholog Monika Dreger nie ma problemów z odebraniem telefonu, co, oczywiście, powoduje mój dyskomfort. Kiedy prosi o telefon za pół godziny, przypominają mi się słowa jednego z telefonofobów z grupy: "jedna półkula mówi 'ufff', druga 'o Jezu'". W końcu jednak oddzwaniam.
– Przychodzi mi do głowy, że ta telefonofobia to przykład odraczania. Telefon jest tylko narzędziem, jak smycz, ale faktycznie jest dziś wszechobecny – zauważa Dreger. – Jeśli problem rzeczywiście dotyczy czegoś, co dziś nazywamy prokrastynacją, to można próbować się z nim zmierzyć. Czy boimy się telefonu bo wiemy, że sprawa, którą mamy załatwić, jest beznadziejna, czy po prostu nam się nie chce.
Psycholożka zauważa jednak, że wygląda na to, że świat będzie zmierzał w kierunku większej dostępności telefonów, a zatem – mocniej trzymającej nas smyczy. – Problem może dotyczyć grup zawodowych. Kiedy ja jestem w pracy, trudno skontaktować się ze mną i mailem, i telefonicznie. Ale spotykam w terapii pacjentów, którzy pracują w ciągłym zgiełku, po pracy odreagowuję piwem w hałaśliwym barze, a śpią trzy, cztery godziny. Kiedy ich umysł ma odpocząć od bodźców? – pyta retorycznie.
Brytyjska firma świadcząca usługi w zakresie odbierania telefonów przeprowadziła w kwietniu ankietę na próbie 500 osób. Okazuje się, że prawie dwie trzecie z nich doświadczyło niepokoju związanego z dzwoniącym telefonem. Jedna trzecia z nich bała się tego, co może się wydarzyć, na kolejnych miejscach znalazły się obawy, że "będę brzmiał dziwnie" oraz że "zostanę negatywnie oceniony przez rozmówcę".
Przyczyny to jedno, ale spójrzmy na konsekwencje. Założycielka grupy anonimowych telefonofobów wylicza: - Przegrałam kilka zleceń i prac, bo trzeba było zadzwonić. Nie zapisuję się do lekarzy. Zepsułam relacje służbowe, bo zadzwonienie załatwiłoby coś w chwilę, a ja pisałam kaskadowe maile, które tylko pogarszały sprawę, bo brzmiały jak strzał w pysk. Wiem też, że część moich znajomych ma lekki żal, że do nich nie dzwonię. Niby rozumieją, ale... na żywo nie wyglądam na osobę, która ma jakikolwiek problem z gadaniem. Znam też osoby, które przez niechęć do telefonowania zmarnowały rokujący związek. Ja akurat nie, bo mam faceta, który nie lubi dzwonić - śmieje się znowu.
Co ciekawe, w pokoleniu millenialsów (urodzonych po 1980 roku) telefonofobii doświadcza aż 76 proc. badanych wobec zaledwie 40 proc. u starszych o pokolenie baby boomersów. Wygląda na to, że Monika Dreger miała rację mówiąc, że świat zmierza w tym właśnie kierunku. Dobrze, że odebrała telefon.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl