Blisko ludziAntykoncepcja? To problem kobiety

Antykoncepcja? To problem kobiety

Antykoncepcja? To problem kobiety
Źródło zdjęć: © 123RF
25.09.2012 12:19, aktualizacja: 25.09.2012 16:46

Kto w związku odpowiada za zabezpieczenie przed ciążą? Przede wszystkim kobieta. Mężczyzna unika tego tematu i zwykle tłumaczy się skromną ofertą metod antykoncepcyjnych przeznaczonych dla panów. Jednak do nowości też trudno go przekonać. - Odpowiedzialność powinna być wspólna – apelują seksuolodzy.

Kto w związku odpowiada za zabezpieczenie przed ciążą? Przede wszystkim kobieta. Mężczyzna unika tego tematu i zwykle tłumaczy się skromną ofertą metod antykoncepcyjnych przeznaczonych dla panów. Jednak do nowości też trudno go przekonać. - Odpowiedzialność powinna być wspólna – apelują seksuolodzy.

Ostatnie pół wieku to czas niebywałego rozwoju metod antykoncepcji. - Jednak większość z nich skierowana jest do kobiet. Trudno się dziwić, że mężczyźni są w tej kwestii mało aktywni – przyznaje seksuolog Leszek Jagiełło. Panowie mają obecnie do wyboru dwa sposoby zabezpieczenia przed niechcianą ciążą – prezerwatywę i wazektomię, czyli przecięcie i podwiązanie nasieniowodów.

Prezerwatyw Polacy używają bardzo niechętnie – aż 77 proc. mężczyzn twierdzi, że zmniejszają one doznania seksualne. Wazektomia jest z kolei metodą tanią i skuteczną, ale często nieodwracalną.

Dlatego, jak wynika z raportu prof. Izdebskiego i Polpharmy, co piąty mieszkaniec naszego kraju najchętniej wybiera stosunek przerywany, a co dziesiąty – kalendarzyk małżeński (13 proc.).

Wielu mężczyzn zna tak naprawdę tylko dwie metody zapobiegania ciąży: prezerwatywy albo wstrzemięźliwość. – Ani jedno ani drugie nie powoduje jakoś wzrostu męskiej potencji seksualnej. Czekam na pigułkę dla facetów – stwierdził Kuba Wojewódzki w wywiadzie dla jednego z kolorowych tygodników.

Plemniki pod kontrolą

Nadzieje na pigułkę antykoncepcyjną dla mężczyzn są dzisiaj całkiem duże, choć przez wiele lat próby stworzenia takiego środka kończyły się porażką. Badaczom łatwiej było zapanować nad jedną komórką jajową niż nad milionami plemników. Medycyna nie potrafiła dotychczas precyzyjnie rozpracować wszystkich tajemnic męskiego układu rozrodczego, rozgryźć poszczególnych faz dojrzewania plemników, by móc je kontrolować tak, jak rozwój żeńskich komórek jajowych. Przełomem okazały się eksperymenty naukowców z uniwersytetu w Edynburgu, którzy odkryli gen o nazwie Katnal 1, kluczowy w produkcji zdrowych plemników. Opracowana przez nich pigułka została przetestowana na myszach i okazało się, że zaburza działanie tego genu. Samiec staje się wówczas okresowo bezpłodny. Okresowo, bo gdy lek przestaje być podawany, organizm znów produkuje zdrowe plemniki i zwierzę ponownie jest płodne.

Pigułka – tak, ale…

Czy wprowadzenie na rynek pigułki antykoncepcyjnej spowoduje, że mężczyźni będą bardziej przekonani do wzięcia odpowiedzialności za zabezpieczenie przed ciążą? Jak wynika z sondaży, ponad 60 proc. kobiet chętnie scedowałoby na partnerów ten obowiązek. Jednocześnie wiele z nich nie ma zaufania do facetów, więc nawet gdyby pojawiła się tabletka hamująca aktywność plemników, nie można wykluczyć, że panie w dalszym ciągu wolałyby się zabezpieczać na własną rękę.

„Która z was pójdzie do łóżka pewna i ufna, że facet sklerotyk nie zapomniał połknąć cudownej pigułki albo was nie okłamał, że zażył?” – pyta Elżbieta, uczestniczka jednej z internetowych dyskusji.

Taki sam argument podnoszą też specjaliści. „Doświadczenie lekarskie podpowiada mi, że mężczyźni nie są systematyczni. Z badań wynikło, że gdy mieli przyjmować codziennie jedną tabletkę witaminy, większość pamiętała o tym najwyżej przez cztery dni” – mówi w „Polityce” prof. Violetta Skrzypulec-Plinta, kierująca Katedrą Zdrowia Kobiety Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Jej zdaniem męska antykoncepcja najlepiej sprawdziłaby się u par, które nie mogą sobie pozwolić na dziecko, a kobiecie z powodów zdrowotnych nie wolno stosować żadnych hormonalnych środków zabezpieczających przed ciążą.

Męskie obawy

Nie da się ukryć, że mężczyźni z dużym dystansem podchodzą do informacji o pracach nad pigułką antykoncepcyjną dla „samców”. Świadczą o tym dyskusje na internetowych forach. „Na pewno byłoby to przyjemniejsze niż gumka, ale nie wierzę, że jest to w pełni bezpieczne. Taka tabletka może mieć efekty uboczne – na przykład niepłodność albo spadek libido. Zresztą moim zdaniem wpływanie na naturalny system ludzkiego organizmu nigdy nie będzie do końca bezpieczne” – przekonuje Sebastian. „Niech karmią tymi pigułkami mieszkańców Afryki, bo tam mają problem z rozrodczością, ja zostanę przy środkach mniej inwazyjnych” – zapowiada Łukasz.

„Bardzo dobrym sposobem jest metoda kalendarzykowa, ale wymaga dużego zaangażowania od parterów, głównie kobiety. Niestety, mnóstwo kobiet nie ma nawet pojęcia jak przebiega okres, co jest karygodne” – twierdzi Kuba.

Wspólna odpowiedzialność

Wielu mężczyzn, mniej lub bardziej dosłownie, sugeruje, że to kobieta powinna ponosić większą odpowiedzialność za zabezpieczenie przed ciążą. – Nic dziwnego. Wolą nie myśleć o konsekwencjach swoich łóżkowych wyczynów, bo przecież nie oni przez dziewięć miesięcy noszą dziecko, a później cierpią podczas porodu – denerwuje się Elżbieta.

Z badań na światowej populacji, przeprowadzonych przez uczonych z Akademii Medycznej w Toronto, wynika, że za płodzenie potomstwa i zabezpieczanie się przed ciążą czuje się odpowiedzialnych zaledwie 19 proc. mężczyzn i aż 97 proc. kobiet.

W ostatnim czasie specjaliści zauważają jednak pewną zmianę w podejściu do antykoncepcji. – Coraz częściej zdarza się, że do mojego gabinetu przychodzą oboje partnerzy i proszą o radę w kwestii zabezpieczenia przed ciążą. Wspólne przyjęcie odpowiedzialności to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie. Na tym aspekcie powinna się koncentrować edukacja seksualna w Polsce – przekonuje Leszek Jagiełło.

(rn)/(pho)

POLECAMY:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (15)
Zobacz także