Blisko ludziBała się oddać mamę do domu opieki. Dopiero, gdy tam trafiła, odżyła ich relacja

Bała się oddać mamę do domu opieki. Dopiero, gdy tam trafiła, odżyła ich relacja

Badania nie pozostawiają złudzeń – zdaniem wielu Polaków oddanie rodzica do domu opieki zasługuje na potępienie. – Ja też tak uważałam, ale dopóki ktoś nie znajdzie się w takiej sytuacji, to nie wie, jak to naprawdę wygląda – mówi Małgorzata. Dlatego neuropsycholog Karolina Jurga podkreśla: – Bądź pewien, że decyzja, którą podjąłeś, podyktowana była miłością.

Seniorka
Seniorka
Źródło zdjęć: © Getty Images

Raport CBOS, w którym poruszona została kwestia oddelegowania opieki nad starzejącymi się rodzicami, nosi słuszną nazwę "Kontrowersje wokół różnych zjawisk dotyczących życia małżeńskiego i rodzinnego". Z raportu wynika, że matce i ojcu należy okazywać miłość i szacunek, bez względu na ich zalety oraz wady – twierdzi tak 91 proc. Polaków. Natomiast w ocenie różnych zachowań oddanie któregoś z rodziców do domu spokojnej radości znajduje usprawiedliwienie u zaledwie co 9. respondenta. Większość jest temu przeciwna, w tym połowa zdecydowanie potępia takie zachowanie.

Z innych badań CBOS – "Polacy wobec własnej starości" – płynie wniosek, że większość z nas, jeśli na starość będziemy potrzebowali pomocy, woli mieszkać we własnym mieszkaniu, korzystając z doraźnej pomocy bliskich: rodziny, przyjaciół, sąsiadów. Co 7. ankietowanemu odpowiadałoby zamieszkanie z dziećmi, wnukami lub dalszą rodziną. Prywatny lub państwowy dom spokojnej starości wskazywano sporadycznie.

Zmęczenie i wyrzuty sumienia

– Wiem, co ludzie myślą o oddawaniu rodziców do domu opieki. Że to okrutne i bezlitosne podejście. Wiem, bo sama kiedyś myślałam podobnie. Dziś już wiem, że mówienie o "oddaniu" nie jest w porządku. A często to najlepsze możliwe rozwiązanie – mówi Małgorzata, która przed paroma laty stanęła przed dylematem, kto powinien zająć się jej 78-letnią matką. – Urodziła mnie późno, koło czterdziestki. Ojciec zmarł, gdy byłam w podstawówce. Rodzeństwa nie miałam – opowiada. Jej matka wcześnie podupadła na zdrowiu. Małgorzata już jako mężatka podjęła decyzję, żeby zamieszkali wspólnie, we trójkę.

– Mama miała w życiu sporo stresów. Najpierw wysiadł jej kręgosłup, potem zaczął się psuć wzrok. Źle czułam się z tym, że mieszka sama i choć mieliśmy tylko dwa pokoje (mama miała kawalerkę), wolałam mieć ją przy sobie.

Wkrótce Małgorzata zaszła w pierwszą, a potem w drugą ciążę. Starszy syn to okaz zdrowia, ale córka urodziła się niepełnosprawna. – Zaczęła się orka na ugorze. Całodobowa opieka nad dziećmi, zwłaszcza nad córką. Opieka nad matką. Nikogo do pomocy, bo mąż całe dnie spędzał w pracy, by zarobić na nasze utrzymanie. Od czasu do czasu znajoma wpadała pomóc mi w sprzątaniu, bo zwyczajnie nie dawałam rady wszystkiego ogarnąć – wspomina Małgorzata. Przyznaje, że oprócz zmęczenia najgorsze były wyrzuty sumienia, że wszystko robi na pół gwizdka.

– Nikomu nie poświęcałam tyle czasu, ile bym chciała – bo go nie miałam. Mama prosiła mnie czasem, abym z nią porozmawiała, posiedziała przy niej. Wiem, że czuła się samotna, ale wszystko było na mojej głowie. Przeskakiwałam od zadania do zadania jak nakręcona. Wieczorem padałam na twarz ze zmęczenia. O ciasnocie w domu nie wspomnę.

W końcu poczuła, że dłużej nie da rady. Była wykończona psychicznie i fizycznie. – Bywały dni, że nie miałam kiedy skorzystać z toalety albo napić się herbaty – mówi Małgorzata. Kiedy zwierzyła się mężowi, ten jako pierwszy podsunął pomysł domu opieki. Małgorzata poczuła się urażona, przez parę dni się do niego nie odzywała. Któregoś dnia zaczęła się jednak zastanawiać, czy mamie w takim miejscu nie byłoby po prostu lepiej.

Gdy matka staje się podopieczną

Karolina Jurga, psycholog, neuropsycholog, twórczyni bloga "Poznaj demencję" i autorka książki "Idealny opiekun nie istnieje" doskonale rozumie dylemat moralny, przed jakim staje osoba w podobnej sytuacji co Małgorzata. – Dla wielu osób podjęcie decyzji o przeprowadzeniu bliskiej osoby do domu opieki jest bardzo dużym obciążeniem emocjonalnym. Spotkałam wielu opiekunów, którzy aby nie ponosić kosztów poczucia winy związanych z taką decyzją, zaciskali zęby i opiekowali się swoim bliskim w jego lub swoim domu.

Rezygnowali z własnego życia, pracy zawodowej, poświęcając często swój spokój ducha, zdrowie, a nawet małżeństwo. Wtedy zwykle czynności pielęgnacyjno-opiekuńcze stają się pierwszoplanowe, więzi rodzinne zacierają się. Choć nikt tego nie chce, to często naturalna kolej rzeczy. Mama przestaje być mamą i zaczyna być podopieczną – mówi Jurga.

W naszym społeczeństwie istnieją jednak pewne oczekiwania – opieka nad sędziwymi, chorymi rodzicami to jedno z nich. Dlatego osoby, które podejmują decyzję o tym, by matka albo ojciec zamieszkali w domu spokojnej starości, zwykle doświadczają społecznego ostracyzmu, same natomiast muszą zmierzyć się z monstrualnymi wyrzutami sumienia. Małgorzata doszła do wniosku, że decyzję powinna podjąć jej matka. Ale bała się jej to zaproponować.

– Okazało się, że mama widziała, jak mi ciężko i sama od jakiegoś czasu rozważała takie rozwiązanie. Mimo to jeszcze przez długi czas po jej przeprowadzce miałam wyrzuty sumienia i starałam się odwiedzać ją co 1–2 dni. Nawet po jej śmierci, a mama w domu opieki mieszkała ponad 3 lata, zastanawiałam się, czy gdyby mieszkała z nami, jeszcze by żyła – wyznaje Małgorzata.

Karoliny Jurgi to nie dziwi. – "Mama tyle dla ciebie zrobiła, a ty tak się odpłacasz": często mówią tak ludzie, którzy nigdy nie opiekowali się osobą z demencją lub osoby, które później same mogą stać się pacjentami z depresją lub nerwicami. Ostracyzm społeczny przygniata jeszcze bardziej. Doświadczyło go większość opiekunów, których spotkałam na swojej drodze i to nie tylko ci, którzy zdecydowali się na zamieszkanie bliskiej osoby w domu opieki – mówi neuropsycholożka.

Zwykle nikt nie patrzy jednak na to z drugiej strony, że dom opieki dla starszej osoby może być bardzo dobrym rozwiązaniem. – Pamiętam rozmowę z córką jednej z mieszkanek domu, w którym pracowałam – opowiada Jurga. – Pani, która bardzo bała się podjąć decyzję o zamieszkaniu mamy w domu opieki, powiedziała, że dzięki temu w końcu "odzyskała mamę". Przyjeżdżała tak często, jak tylko mogła. Dużo spacerowały, śmiały się, jadły wspólnie posiłek.

Choć mama żyła już w "swoim świecie", był to dla nich cudowny czas. Córka zwierzyła się, że kiedy mieszkała z matką, nie miała czasu na to wszystko. Czynności pielęgnacyjne, umawianie lekarzy, organizowanie opieki, gdy musiała coś załatwić, absorbowały ją na tyle, że nie miała ani siły, ani chęci na relację z mamą – robiła, co musiała, by spełnić swój obowiązek. Teraz nawet czesanie włosów mamy nabrało innego sensu.

– Choć decyzja o domu opieki nigdy nie jest łatwa – w końcu to pewnego rodzaju rozłąka z bliską osobą, która była obok nas – to często jest ona jedyną sensowną na dany moment życia opiekuna rodzinnego – zapewnia Karolina Jurga.

Jak poradzić sobie z wyrzutami sumienia, jeśli nasz bliski musi zamieszkać w domu opieki? Podpowiada Karolina Jurga:

●     Bądź pewien, że decyzja, którą podjąłeś, była podyktowana miłością do osoby chorej, pozostałych członków rodziny, ale również do siebie.

●     W zależności od stadium choroby otępiennej wiedz, że osoby chore dużo lepiej funkcjonują wśród osób, które również mają demencję.

●     Zanim podejmiesz decyzję o domu opieki, zacznij oswajać się z tematem starości w ogóle – nie tylko ze starością krewnego.

●     Zorientuj się, czy to tobie jest źle z tą decyzją, czy twojemu bliskiemu.

●     Wypisz na kartce plusy i minusy swojej decyzji – dla ciebie i dla osoby chorej. Zobacz, czy twoje wyrzuty sumienia mają odzwierciedlenie w rzeczywistości.

●     Zmień język. Nie używaj słów "oddać/umieścić" – mogą one podświadomie wzbudzać poczucie uprzedmiotowienia bliskiego i wyrzuty sumienia. Zamień te słowa na inne np. "przeprowadziłam mamę do...", "tata zamieszkał w...".

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (403)