Bankomat wciągnął jej kartę. Reakcja przechodnia ją rozczuliła
"Sobota rano. Podchodzę do bankomatu, wkładam kartę i nagle nie chce jej oddać. Za mną stoi na oko 30-latek, więc go uprzedzam. Odchodzi i wraca po paru minutach. To, co robi mnie zaskakuje" – pisze w liście do redakcji Agnieszka, 29-latka z Warszawy.
01.10.2018 | aktual.: 01.10.2018 13:42
Agnieszka opowiedziała nam historię, która spotkała ją w miniony weekend. Wybrała się na warszawską Saską Kępę, by spotkać się z koleżanką. Wcześniej zdecydowała się wypłacić gotówkę z bankomatu. Akurat miała go po drodze. Nie wiedziała jednak, że akurat jej przydarzy się taka sytuacja. "Klikałam wszystkie klawisze i nic. Wciąż widziałam niby działający ekran, ale bez opcji wypłaty" – czytamy.
Mimo wczesnej godziny, po kilku minutach pojawiła się kolejna osoba, która chciała skorzystać z bankomatu. "Na oko 30-latek. Uprzedziłam go. Uśmiechnął się, odszedł, a ja zadzwoniłam na infolinię banku, żeby zablokować kartę. Chciałam też żeby zamknęli ten bankomat" – opisuje sytuację Agnieszka.
Rozmowa z konsultantem trwała kilkanaście minut. W tym czasie, jak się dowiadujemy, przy bankomacie zjawiły się następne 4 osoby. Dwie posłuchały rady Agnieszki, by nie korzystać z bankomatu. Pozostałe znalazły się szybko w takiej samej sytuacji, co nasza czytelniczka. Kiedy ona dalej prowadziła rozmowę, znikąd pojawił się 30-latek, któremu jako pierwszemu powiedziała o awarii urządzenia.
"Musiałam wyglądać na zdenerwowaną, bo chłopak do mnie wrócił. Uśmiechnął się, otworzył portfel i wyjął 20 złotych. Zdębiałam" – dowiadujemy się z listu Agnieszki. "Zapytał, czy udało mi się odzyskać kartę. Kiedy powiedziałam, że nie, usłyszałam: "Proszę wziąć pieniądze. Jest sobota, będzie miała pani chociaż za co wrócić do domu". Agnieszka najpierw nie chciała się zgodzić, ale mężczyzna nalegał. "Wzięłam te 20 złotych i podziękowałam. A 30-latek zaraz sobie poszedł" – dodaje czytelniczka.
Pozornie prosty gest, a jednak okazał się niezwykle poruszający. Rzadko ktoś wykazuje taki rodzaj zainteresowania wobec innych, a już wcale nie tak chętnie oddaje komuś pieniądze. Mężczyzna zrobił to z własnej woli i wcale nie miał na względzie "podrywu", tylko zwykłą ludzką życzliwość. Czy was także spotkało kiedyś coś miłego od nieznanej osoby? Czy ktoś wykazał się wobec was życzliwością, która nie zdarza się co dzień. Opiszcie swoją historię, pokażmy, że ludzie potrafią sobie jednak pomagać w takich trudnych sytuacjach.
Dajcie nam znać przez formularz #DziejeSię.