Blisko ludzi#BEZWYJSCIA Izolacja to koszmar dla ofiar przemocy domowej. "Oprawcy są teraz szczęśliwi"

#BEZWYJSCIA Izolacja to koszmar dla ofiar przemocy domowej. "Oprawcy są teraz szczęśliwi"

Mijają kolejne tygodnie izolacji społecznej. Zamknięci w czterech ścianach możemy wyraźniej usłyszeć, co dzieje się u naszych sąsiadów. Nie bagatelizujmy krzyków i wołania o pomoc ofiar przemocy. Pracownicy społeczni już nie wyjeżdżają w teren, aby odwiedzić podopiecznych. Ci mogą teraz liczyć, czasami tylko i wyłącznie, na sąsiedzką pomoc w postaci telefonu na policję.

#BEZWYJSCIA Izolacja to koszmar dla ofiar przemocy domowej. "Oprawcy są teraz szczęśliwi"
Źródło zdjęć: © Getty Images
Anna Podlaska

03.04.2020 | aktual.: 03.04.2020 19:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ofiary przemocy zazwyczaj są uzależnione od swoich oprawców, dlatego same nie zadzwonią po pomoc. Jeżeli jesteśmy świadkami przemocy, nie odkładajmy na później telefonu na policję czy do ośrodka pomocy społecznej.

"Nakłaniał ją, aby zeznała, że spadła z łóżka"

– Jako pracownicy społeczni, w obecnej sytuacji zagrożenia epidemicznego, nie wychodzimy w teren. Interweniujemy, jeżeli mamy precyzyjną informację, że w tym momencie, w danej chwili, dochodzi do przemocy. W ostatnich tygodniach na terenie naszego ośrodka była jedna interwencja. Zgłoszenie dostaliśmy od sąsiadek, że istnieje realne zagrożenie życia i zdrowia osoby starszej – mówi w rozmowie z WP Kobieta Dominik, jeden z pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w północnej Polsce.

Dominik przyjechał we wskazane miejsce z patrolem policji zaopatrzonym w środki ochrony osobistej. Interwencja odbywała się na klatce schodowej z uwagi na panujące ryzyko epidemiczne. Wcześniej upewniono się, czy mieszkanie nie jest objęte przymusową kwarantanną.

– Na miejscu zastaliśmy starszą panią, która miała podsiniaczone całe oczy. Mieszka z synem, który jest alkoholikiem i w momencie, w którym przyjechaliśmy, był pijany. On oczywiście się nie przyznał, że pobił matkę. Przy nas nakłaniał ją, aby zeznała, że spadła z łóżka. W sytuacji, w której panuje koronawirus, nie miałem możliwości, aby wejść do ich mieszkania i porozmawiać dłużej. Złożyliśmy pismo do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Teraz policja przesłucha mężczyznę – powiedział pracownik pomocy społecznej.

– Ze swojej strony wdrożyliśmy procedurę zakładania niebieskiej karty dla tej pani. Kobieta nie ma w domu telefonu, nie możemy do niej zadzwonić z pytaniem, jak się czuje. Sąsiedzi są poinformowani, że w razie niepokojących sygnałów mają dzwonić już bezpośrednio na policję – dodał. Podobnych sytuacji, w których sąsiedzi nie są obojętni na ludzką krzywdę, jest w Polsce więcej.

"Wszystko słychać przez ścianę"

Dorota Ścisło od 18 lat jest pracownikiem socjalnym w dziale zajmującym się zakładaniem niebieskich kart. Ostatnio do ośrodka, w którym pracuje, wpłynęło zgłoszenie od sąsiada, który poinformował o niepokojących krzykach dzieci. - Ten fakt, że sąsiedzi zareagują, jest bardzo ważny. Ci ludzie słyszą bezpośrednio, co się dzieje za ścianą. Zachęcamy do reagowania i apelujemy, aby potraktować sprawę poważnie. To jest niesienie pomocy podobne do tego, jakie jest udzielane teraz osobom starszym przy realizacji zakupów – mówi Dorota Ścisło z Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej.

Zaznacza, że ośrodki pomocy skupiają się teraz na wsparciu psychologicznym i prawnym osób dotkniętych przemocą. I tak jak podopieczni, z którymi już wcześniej był kontakt, chętniej sięgają po poradę, szukają wsparcia.

– Większość osób woli spotykać się osobiście, dlatego czekają na ustabilizowanie sytuacji epidemicznej. Nawet gdy ktoś ma sytuację przemocową w domu, to nie ma gdzie porozmawiać, mieszkając z oprawcą. Ośrodki Pomocy Społecznej niewiele mogą zrobić w trakcie epidemii – przyznaje Dorota, psycholog i pracownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej na Podlasiu. Dodaje, że podopieczni wolą kontakt na żywo, więc teraz praca psychologów jest utrudniona. Zwraca też uwagę na fakt, że oprawcy zawsze starali się zatrzymać swoją ofiarę w mieszkaniu.

– Podczas kwarantanny niektórzy oprawcy są szczęśliwi. Im zawsze zależało, aby swoją ofiarę mieć blisko. Teraz osiągają swój cel. Np. mam podopieczną, której mąż czepia się, że za często wychodzi z domu. Przy czym ona wychodziła dotąd tylko na zakupy oraz do rodziców. Obecnie taka kobieta siedzi w domu, ale mąż i tak jest niezadowolony. To związek oparty na władzy i kontroli. Chodzi o to, aby żona była w domu, a jej życie było związane tylko z usługiwaniem mężowi i opieką nad dziećmi – opowiada. – Teraz takie osoby mają gorzej. Wcześniej miały wymówkę, aby wyjść na zakupy czy do pracy – dodaje.

Z drugiej strony psycholog zauważa, że może obecna sytuacja uświadomi kobietom, że ich relację można zdefiniować jako przemoc domową. Apeluje również o reagowanie, kiedy słyszymy zza ściany kłótnie i krzyki.

– Do tej pory zawsze można było powiedzieć, że nie było mnie w domu, nie słyszałem. Teraz trudno będzie tak powiedzieć, bo wszystko słychać przez ścianę. To jest dobra sytuacja, aby zauważyć, co się dzieje u naszych sąsiadów – ocenia.

"Apelujemy do sąsiadów o czujność"

Do tego apelu przyłącza się również Komenda Główna Policji. – Przemoc domowa to przemoc w czterech ścianach. Nasza praktyka mówi nam, że ofiary przemocy często doświadczają jej od wielu lat, zanim głośno o tym powiedzą. Czasem jest tak, że o przemocy wiedzieli sąsiedzi, rodzina, ale nie reagowali. To powoduje, że ofiary są w potrzasku, bo same nie mają siły, aby szukać wsparcia – mówi kom. Dawid Marciniak z Komendy Głównej Policji.

Dodaje, że pandemia koronawirusa sprawiła, że odizolowani w domach, możemy doświadczać dodatkowych napięć. – My jesteśmy od tego aby wspierać, więc prosimy o informację, a będziemy reagować – tłumaczy. Prosi tylko o uczciwość. – Jeżeli interwencja ma się odbyć w mieszkaniu, gdzie jest kwarantanna – trzeba o tym powiedzieć – mówi komisarz.

Pomoc osobom pokrzywdzonym można uzyskać również w ośrodkach pomocy Funduszu Sprawiedliwości. W celu otrzymania wsparcia należy w pierwszej kolejności kontaktować się z Linią Pomocy Pokrzywdzonym pod numerem +48 222 309 900 lub na adres e-mail info@numersos.pl. Można również kontaktować się telefonicznie z wybranym ośrodkiem. Osobista wizyta w placówce będzie możliwa wyłącznie po wcześniejszym umówieniu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (379)