Bielsk. Miał Covid, sanepid zamknął trumnę. Rodzina załamana
Sanepid przerwał pogrzeb 80-letniego mężczyzny, który – jak się okazało po jego śmierci – był zarażony koronawirusem. Bliscy zmarłego dowiedzieli się, że muszą zamknąć trumnę, a część żałobników opuścić uroczystość. Są zbulwersowani.
20.10.2020 07:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rodzina 80-latka, odbierając jego ciało, nie wiedziała, że przyczyną jego zgonu był Covid-19. Lekarz jako przyczynę śmierci wpisał zapalenie płuc i niewydolność oddechową. 80-latek zmarł kilka godzin po tym, jak z rozpoznaniem tych dolegliwości, trafił do szpitala w Bielsku. Jak podaje lokalny portal bielsk.eu, nie było przeciwwskazań do tradycyjnego pochówku
Bielsk – interwencja sanepidu
– Usłyszeliśmy, że nie ma koronawirusa i możemy bez obaw normalnie odebrać ciało. Około godz. 11 wydano je zamówionemu przez nas zakładowi pogrzebowemu – tłumaczy medium synowa zmarłego. – Później przeglądaliśmy akt zgonu, rubryka dotycząca COVID-19 była pusta (…) Podpisała go ordynator oddziału – dodaje.
Rodzina zorganizowała pogrzeb tego samego dnia, po południu. Trumnę z ciałem 80-latka wystawiono w domu, by każdy, kto chciał, mógł się z nim pożegnać.
Wtedy zadzwonił telefon – to był sanepid. – Pani z sanepidu kazała zamknąć trumnę i wyprosić ludzi. Mówiła, że po ciało przyjedzie zakład komunalny, zabierze je w worku i pochowa – relacjonuje synowa. Bliscy się na to nie zgodzili, pracownica sanepidu musiała więc ustąpić i dogadać się z rodziną. Pozwoliła na odebranie trumny z ciałem przez zakład oraz pochówek we wcześniej przygotowanym miejscu.
Zobacz także
Bliscy zakażonego – dla bezpieczeństwa – nie mogli wziąć udział w uroczystości. Ale mają o to ogromny żal. – Nawet mój mąż, syn zmarłego, nie miał okazji się pożegnać z ojcem. Teściowa do dziś nie może wyjść z szoku, że jej męża pochowano jak bezdomnego, bez pożegnania, bez rodziny – denerwuje się kobieta.
Zgodnie z ustaleniami dziennikarzy bielsk.eu, 80-latek przeszedł test na obecność koronawirusa. Wynik przyszedł jednak już po jego śmierci, stąd całe zamieszanie.