"Biorę ślub za granicą". Mamma mia!
Polki mają dość uczestniczenia w polskim filmie fabularnym "Disco polo" Maćka Bochniaka. One pragną wcielić się w rolę Sophie z musicalu "Mamma Mia". Tak lądujemy na Skopelos i urządzamy "Moje wielkie greckie wesele". I to bez kredytu.
09.08.2019 | aktual.: 10.08.2019 12:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niektórzy są przerażeni myślą o polskim weselu z białą suknią, wiejskim stołem i muzyką disco polo. Na dodatek trzeba zaprosić ciotkę, której nigdy nie widziało się na oczy oraz krewnych po kądzieli, bo się obrażą. I kto za to wszystko zapłaci? Najchętniej uciekliby gdzieś daleko. I tak Aneta, Karolina i Hania zdecydowały się na śluby za granicą, a przy okazji najlepsze wakacje w życiu. No cóż.... łączymy przyjemne z pożytecznym za niewielkie sumy.
Mamma mia, biorę ślub!
Aneta i Przemek postanowili, że ślub wezmą za granicą. Decyzja ta nie była łatwa. Nie wszystkie ciotki i kuzyni zrozumieją wybór. Przyszła żona mówi wprost, że główną przyczyną są finanse. – Wyliczyliśmy, że wesele w Krakowie w nietandetnej lokalizacji, z porządnym jedzeniem i fajnym DJ-em z zakazem puszczania disco polo, kosztowałoby minimum 60 tysięcy – tłumaczy.
Dodaje, że musieliby zaprosić około 100 osób. To im się nie kalkuluje. Za mniejsze pieniądze pojadą za granicę, gdzie przy okazji odbędą podróż poślubną. Mają dość polskich biesiad i całej tej pompy związanej z zabawami weselnymi i oczepinami. Na początku rodzice nie popierali ich decyzji, ale po gorącej dyskusji zrozumieli przytoczone argumenty. – Zabieramy więc świadków i rodziców na kameralny ślub w polskim konsulacie w Grecji – wyjaśnia 36-latka.
Rajskie wakacje na Bali
W przypadku Sylwka i Karoliny było inaczej. Oni po prostu pojechali na swoje wymarzone wakacje, na które nie musieli brać kredytu. – Przerażały nas decyzje – kogo zaprosić na ślub, kto się obrazi, co zrobić z rodziną, którą widziało się w życiu raz, a niby jest bliska. Najchętniej zaprosilibyśmy wszystkich, tylko skąd u licha wziąć na to pieniądze. Przecież nie z kredytu. Ani my, ani nasi rodzicie nie należą do majętnych – wyjaśnia Karolina.
Tak narodził się pomysł ślubu na Bali. – Gdy na stronie linii lotniczych pojawiła się promocja, kupiliśmy bilety za 5000 złotych w obie strony na 3 tygodniowy pobyt – dodaje Sylwek.
Następnie poinformowali rodziców, którzy przywykli do częstych podróży swoich dzieci. Oni jednak nie byli tym zachwyceni. Mimo to pogodzili się z decyzją młodych.
Zobacz także: Nie dają koperty, a i tak idą na wesele. Ekspert od savoir-vivre'u radzi, jak nie popełnić gafy
Ich znajomi podchwycili ten pomysł. Iga i Damian powiedzieli, że lecą z nimi na wakacje i przy okazji zostaną świadkami. – Oni należą do osób, których namawiać nie trzeba. Świadkowie stwierdzili, żebyśmy wzięli ślub w strojach kąpielowych i klapakach. Na Bali to popularne, więc stwierdziliśmy: "dlaczego nie?".
I tak polecieli na ślub czteroosobową grupą, a po trzech tygodniach Sylwek i Karolina wrócili z obrączkami na palcach…
"Rzymskie wakacje"
32-letnia Hania i 33-letni Dawid pochodzą z Mazur z dość biedych rodzin. Oboje przeprowadzili się do Warszawy i zaczęli pracę w korporacjach. Po 6 latach od przeprowadzki wzięli mieszkanie na kredyt i postanowili w końcu się pobrać.
Chcieli sprawić przyjemność swoim bliskim, dlatego zamiast wiejskiego wesela doszli do wniosku, że wezmą ślub w Rzymie. Zabiorą swoich rodziców i dziadków, którzy nigdy nie byli za granicą. – Na początku rodzina była sceptycznie nastawiona. Samo mieszkanie bez ślubu gryzło się z ich wartościami. "Ślub w Rzymie, czy wyście powariowali?! Tutaj na wsi jest przecież sala weselna i proboszcza znamy"- powiedziała moja mama. Godzinami ją przekonywałam – opowiada Hania.
Zobacz także: W kopercie dała 500 złotych. Z wesela wróciła głodna
Kupili bilety dla siebie, rodziców i dziadków w promocyjnej cenie – 79 złotych w dwie strony za jedną osobę. Poszli do konsulatu. Załatwili odpowiednie dokumenty i wszelkie formalności. Znaleźli kościół, w którym wzięli ślub oraz zarezerwowali stolik w małej tawernie.
– To była najlepsza decyzja w naszym życiu. Wszystko wyszło perfekcyjnie - słońce, rodzina, włoski klimat. Nawet moja biała sukienka z sieciówki przyleciała nienaruszona. Następnego dnia udaliśmy się do Watykanu. Moja babcia jest bardzo religijną osobą i marzyła, by pojechać do Stolicy Apostolskiej. Popłakała się – to były łzy szczęścia – wspomina Hania.
Organizacja wesela za granicą
Organizacja wesela za granicą to nie lada wyzwanie. Okazuje się jednak, że może być ono tańsze niż na rodzimym podwórku. Obecnie wiele biur podróży ma w ofercie wesela w niemal każdym zakątku świata. W przypadku ślubu kościelnego potrzebna jest zgoda od proboszcza z własnej parafii, akty chrztu, zaświadczenie o przebytych naukach przedmałżeńskich. Ślub kościelny można wziąć w kraju, który ma podpisany konkordat ze Stolicą Apostolską i w którym wyznawana przez narzeczeństwo religia jest powszechnie uznawana. Natomiast, jeśli chodzi o ślub cywilny, Polacy mogą zawrzeć związek małżeński za granicą przed Konsulem Polskim lub przed miejscowym urzędnikiem Stanu Cywilnego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl