GwiazdyBokserki i figi, muesli czarne i różowe – gdzie jest granica podziału na produkty męskie i żeńskie

Bokserki i figi, muesli czarne i różowe – gdzie jest granica podziału na produkty męskie i żeńskie

Marketingowa legenda głosi, że Cola Zero powstała, ponieważ faceci wstydzili się kupować Colę Light w srebrnej puszce i z sylwetkami o smukłych taliach. W ostatnich latach liczba produktów spożywczych skierowanych do mężczyzn znacząco się zwiększyła. Sprawdzamy, czy ma to jakieś uzasadnienie.

Bokserki i figi, muesli czarne i różowe – gdzie jest granica podziału na produkty męskie i żeńskie
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Helena Łygas

07.02.2018 | aktual.: 08.02.2018 13:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zdjęcie "męskich" i "żeńskich" płatków śniadaniowych na feminizującej grupie w mediach społecznościowych wywołało zażartą dyskusję. Kto lubi różowy, a kto czarny, dlaczego dla kobiet wybrano muesli zawierając jeżyny, a dla mężczyzn – banany. No i czy ma to jakikolwiek sens. W końcu przez lata żywiliśmy się tym samym, niezależnie od płci. To znaczy żywiliśmy się tym samym w teorii, lub w domowym zaciszu, bo stereotypy płciowe związane z jedzeniem to temat szeroki jak stąd do Rabki Zdrój. Szybki teścik.

Sytuacja pierwsza: kobieta i mężczyzna idą do restauracji, zamawiają sałatkę z kozim serem i krwisty stek.
Zagadka: które danie kelner postawi przed kim?

Sytuacja druga: Pierwsza randka, trzy godziny spędzone na rowerach, ona i on umierają z głodu, postanawiają iść na pizzę. Jedna z osób je znacznie wolniej, niż druga. Druga zaczyna się powstrzymywać, żeby przypadkiem nie zjeść więcej kawałków.
Zagadka: Jakiej płci jest osoba, która będzie się powstrzymywała?

Sytuacja trzecia: W popularnym serialu rozstaje się para. Jednen z bohaterów koi smutki wyjadając zawartość gigantycznego słoika Nutelli łyżką.
Zagadka: Nutellożerca to kobieta czy mężczyzna?

Trudno jednoznacznie określić dlaczego odpowiedzi na te pytania są dla nas oczywiste. Z jednej strony można zrzucić to na karb niepisanego wymogu, że kobieta atrakcyjna, to kobieta szczupła. A zatem nie powinna, a już zwłaszcza nie przy dopiero co poznanym wybranku serca, przesadnie się objadać, żeby ten nie nabrał podejrzeń, że niebawem zrównają się wagowo.

Ale jak wyjaśnić stereotypowe portretowanie kobiet w popkulturze jako tych zajadających smutki słodyczami (opcjonalnie: popcornem z lodami)
? Skojarzenie słodyczy z nagrodą jest oczywiste, jesteśmy tak warunkowani od dzieciństwa. Babcie robiące racuchy z okazji dnia dziecka, paczki słodyczy na Mikołajki w szkole, deser za grzeczne zjedzenie obiadu. Tyle że te rytuały dotyczą wszystkich bez wyjątków, nie samych kobiet.

Jednym ze stereotypów żywieniowych jest to, że pewne produkty są "niemęskie". Jogurty czy Muesli nie muszą wcale mieć opakowań w cukierkowych kolorach, ze zdjęciami celebrytek fitnessu, żeby kojarzyć się ze śniadaniem dbającej o siebie kobiety. Oczywiście mężczyzna pewien swojej męskości nie boi się różu ani jogurtu, tak jak Jimowi Morrisonowi niestraszne były korale, a Clintowi Eastwoodowi dieta wegańska.

- Nie chodzi tu wyłącznie o to, że panowie wstydzą się kupować np. płatki z dopiskiem "figura". Ludzie uwielbiają produkty spożywcze skierowane bezpośrednio do nich. My jako płeć piękna też zwracamy automatycznie baczniejszą uwagę na produkty "dla kobiet". Wydaje mi się, że jest zapotrzebowanie w branży spożywczej na produkty dedykowane. W końcu firmy przed wprowadzeniem nowego produktu przeprowadzają dokładne badanie rynku i analizują potrzeby oraz preferencje konsumenta – mówi mi Magdalena Czyrynda-Koleda, dietetyczka związana z poradnią dietetyczną Dietosfera.

Żyjemy w czasach, w których dbałość o to, co na talerzu jest w dobrym tonie. Z wiedzą na temat żywienie jest niestety gorzej. Nie chce nam się doczytywać etykiet, nie znamy synonimów pod którymi ukrywają się w składach cukry proste. Starym ludzkim zwyczajem idziemy na łatwiznę i pakujemy do koszyka produkty "light", "sport", "diet" i "fit" licząc na oszałamiającą figurę. Ta zasada działa w każdym niemal dziale. Dopiski "bio" i "eko" bez stosownych certyfikatów też nie znaczy za wiele. Pytam Magdaleny Czyryndy-Koledy, czy sprawa wygląda podobnie w przypadku produktów "MEN".

- Samo wprowadzenie takiego podziału jest zasadne, przynajmniej w teorii. Świadczą o tym chociażby różnice w normach żywienia w zależności od płci, wieku, czy aktywności fizycznej. Przyjmujemy, że zdrowa kobieta z prawidłową masą ciała, ćwicząca 1-2 razy w tygodniu potrzebuje dziennie około 2000 kilokalorii. Natomiast zdrowy mężczyzna, prowadzący umiarkowaną aktywność fizyczną, będzie potrzebował średnio 2600 kcal, a więc mniej więcej o jedną czwartą więcej. Analogicznie analizując różnice wystąpią także w zapotrzebowaniu na poszczególne składniki odżywcze, m.in.: białko, tłuszcze czy węglowodany. Teoretycznie więc wielkość śniadania, czy przegryzki będzie się różniła w zależności od płci. Nie kaloryczność czy wielkość ma tu tylko jednak znaczenie, ale przede wszystkim fakt z czego te kalorie pochodzą. W końcu dzienne zapotrzebowanie energetyczne można by było pokryć z kilku batonów. Ale nie o to chodzi. Ważna jest przede wszystkim jakość produktów, które lądują na naszych talerzach.

- W produktach mlecznych skierowanych do panów przeważnie zwiększana jest zawartość białka, co można uznać za plus. Niestety często też zdarza się tak, że wyższa wartość kaloryczna wynika ze zwiększonej ilości cukrów prostych, a to już pożądane nie jest. By takich błędów uniknąć zawsze warto porównać składy dwóch produktów - tego z dopiskiem "MEN" i jego standardowego odpowiednika. Prostym domowym sposobem na taki "męski jogurt" jest kupienie jogurtu naturalnego, dodanie do niego płatków pełnoziarnistych bądź otrąb, świeżego owocu oraz orzechów lub ziaren dyni. Dostarczą one nie tylko dodatkowej porcji żelaza i cynku ale będą również źródłem tzw. "dobrych" tłuszczy – podsumowuje Magdalena Czyrynda-Koleda.

Produkty spożywcze skierowane do mężczyzn to w lwiej części przypadków chwyt marketingowy. Śladowo większa zawartość białka nie sprawi, że muskulatura zacznie puchnąć w oczach. Pojawienie się takich produktów na rynku może pełnić inną istotną funkcję – jeszcze mocniej uczulać nas na czytanie składów produktów. Podział muesli na wersje damskie i męskie to, przynajmniej w teorii, pomysł o wiele lepszy niż analogiczny podział maszynek do golenia.

Komentarze (2)