Bulimiczki komentują kontrowersyjną scenę. Jak ją odebrały?
Księżna Diana otwiera lodówkę. Jest tam ogromna liczba wymyślnych deserów. Zanurza łyżkę w jednym z nich i delektuje się smakiem. Sięga po kolejną. I kolejną. W końcu nachyla się nad królewską toaletą, wkłada sobie palce do gardła i wszystko zwraca. Takie sceny zobaczyć mogą widzowie czwartego sezonu "The Crown".
Lady Di, królowa ludzkich serc, była bulimiczką. Przyznała się do tego w 1991 roku swojemu biografowi, Andrew Mortonowi.
- Bulimia zaczęła się tydzień po naszych zaręczynach - mówiła. - Mój przyszły mąż położył rękę na mojej talii i powiedział coś w stylu: "Och, trochę przytyliśmy, prawda?". I coś we mnie pękło. Pamiętam, jak pierwszy raz zwymiotowałam i to mnie podekscytowało.
W 1995 roku w wywiadzie udzielonym Martinowi Bashirowi tłumaczyła, z czego wynika u niej ta choroba. Bo choć bulimia klasyfikowana jest jako zaburzenie odżywiania, to jednak ma zupełnie inne podłoże niż tylko potrzeba zgubienia zbędnych kilogramów. Osoba, która na nią cierpi, ma zaniżone poczucie własnej wartości. Żyje w wielkim stresie, którego zwykle nie pokazuje na zewnątrz. Wszystko, co złe, rozgrywa się wewnątrz.
Za sprawą czwartego sezonu serialu "The Crown" widzowie mogli zobaczyć wyjątkowo sugestywne sceny, w których odgrywająca rolę księżnej Diany Emma Corrin objada się i prowokuje wymioty. Corrin jeszcze przed premierą mówiła, że to był jej pomysł.
- Chciałam w uczciwy sposób przedstawić zaburzenia odżywiania – przyznała w rozmowie z Radio Times. - Miałam poczucie, że jeśli chcemy pozostać autentyczni, musimy pokazać, jak naprawdę wygląda bulimia – w przeciwnym razie będzie to krzywdzące dla każdego, kto przez to przeszedł.
Na ekranie widzimy królową ludzkich serc, która je ogromne ilości jedzenia, a na końcu wkłada sobie palce do gardła. Takie same opisy odnaleźć można na forach internetowych nurtu Pro Mia, gdzie nastolatki zachęcają się do tego, by zostać bulimiczkami. Ma to być świetny sposób na to, by zrzucać zbędne kilogramy i jeść kaloryczne potrawy bez wyrzutów sumienia.
"Od razu bardziej się chce…"
Te konkretne sceny oburzyły część fanów serialu "The Crown". Twierdzą, że sceny są za mocne, obrzydliwe i że mogą się okazać szkodliwe. W tym samym tonie wypowiada się też Ola, bulimiczka w terapii. Rozpoczęła leczenie w ubiegłym roku, po sześciu latach choroby. Dalej zdarzają jej się nawroty.
- Bulimia jest podstępna – przyznaje w rozmowie z WP Kobieta. – Odkąd jestem na terapii, potrafię na nią spojrzeć z boku i widzę, jakie to brzydkie i bezdennie głupie. Ale dalej mam momenty słabości. Kiedy się zestresuję czy jest mi smutno, najłatwiejszym sposobem na wyrzucenie z siebie tych emocji jest jedzenie i wymioty. Terapia daje mi tyle, że po takim epizodzie idę dalej, zamiast całkiem się poddać – dodaje.
Zobacz również:
Dla Oli sceny z księżną Dianą były wyjątkowo trudne.
- Nie odrywałam oczu od ekranu, kiedy Diana wpychała sobie te desery do ust – mówi Ola. - Praktycznie czułam ich smak. A potem czułam też drapanie w gardle, kiedy skończyła wymiotować. Cały wachlarz emocji bulimiczki w ciągu. Nie popchnęło mnie to do obżarstwa i oczyszczania, ale jestem pewna, że komuś przez to powinęła się noga. To tak jak z osobą na diecie, która widzi, jak ktoś na ekranie je pizzę albo lody. Od razu bardziej się chce… - dopowiada.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Annę Gruszczyńską, autorkę poczytnego bloga Wilczo Głodna. Anna była bulimiczką i wcale się z tym nie kryje. Mało tego – swoimi przemyśleniami oraz sposobami na wyjście z nałogu od lat dzieli się z innymi kobietami, które mają ten sam problem. Jest też mentorem. Bierze pod swoje skrzydła bulimiczki i prowadzi je przez najtrudniejsze momenty wychodzenia z choroby. Czy jej zdaniem bulimiczki wychodzące z nałogu są zagrożone przez scenę z "The Crown"?
- Wyjście z bulimii opiera się przede wszystkim na zmianie myślenia o nałogu – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta. – Ja zrobiłam to sześć lat temu. I teraz, kiedy ktoś mi jeździ przed nosem takimi scenami, to nic nie zmienia. Nie ma takiej opcji. Żadna scena, żadna historia nie może mnie zmusić do tego, że wrócić do bulimii. Podczas swoich mentoringów uczę podopieczne zmiany podejścia i wiem, że żadna ilość takich scen nie wywoła w nich pragnienia, by zacząć wymiotować – dodaje.
Ola ma też obawy, że takie sceny mogą skłonić młode dziewczyny do tego, by świadomie wpędzić się w zaburzenia odżywiania.
- U mnie bulimia zaczęła się od książki dla nastolatek – wyznaje Ola. – "Uczta o północy". Była tam dziewczyna, która odchudzała się na potęgę i prowokowała wymioty. I ja się tym zainspirowałam. Po prostu. Co z tego, że dziewczyna na koniec umiera… Byłam przekonana, że ja taka głupia nie będę i po prostu sprytnie uda mi się schudnąć.
Zobacz również:
Zdaniem Anny Gruszczyńskiej nie można zarzucać Netfliksowi, że opublikował instruktaż dla przyszłych bulimiczek.
- Jeżeli ktoś chce wymiotować, to i tak będzie to robić – stwierdza Anna. - Miałam podopieczne, które wymiotowały od wczesnych lat 90. I mówiły mi, że one to sobie same wymyśliły, nigdy w życiu nie słyszały o bulimii.
Anna zwraca uwagę, że pokazywanie takich scen na ekranie może wręcz przynieść pozytywny skutek.
- Po pierwsze nie można udawać, że tego problemu nie ma. Jest i wiele osób to robi. Nawet nie zdajemy sobie sprawy ze skali zjawiska. Nie chodzi tu tylko o wymioty, ale też "przeczyszczanie się" sportem czy głodówki. To wszystko oblicza tego samego problemu. Wydaje mi się, że pokazywanie zjawiska może być pomocne, bo trzeba o tym mówić. Fajnie, że kobiety widzą, że dotyka to też osób na świeczniku, takich jak księżna Diana. To taki sygnał: "hej, nie jesteś jedyna, nienormalna, że robisz takie rzeczy. To się zdarza". Jestem za pokazywaniem prawdy – to nie jest piękne, cukierkowe. I wcale nie pomaga schudnąć.
"Poczucie komfortu, poczucie kontroli"
Lady Di szczerze tłumaczyła swoją "sekretną chorobę" w słynnym wywiadzie.
- Tak się dzieje, kiedy twoja samoocena jest na niskim poziomie, kiedy nie czujesz się wartościowy ani godny miłości – mówiła Lady Di w 1995 roku.
Gdy napięcie jest już zbyt wielkie, bulimiczka ma napad kompulsywnego obżarstwa. W tym czasie jest w stanie pochłonąć ogromne ilości jedzenia. Zwykle są to słodycze, fast foody, słodkie napoje. Wszystko, czego człowiek na diecie unika jak ognia. Potem przychodzi moment "oczyszczania". Bulimiczka prowokuje wymioty i "wyrzuca" z siebie wszystkie nadprogramowe kilokalorie. Niekiedy w użyciu są wtedy również środki przeczyszczające. Większość bulimiczek podkreśla, że najważniejszy w całym cyklu jest właśnie ten moment "wydalania" – to on przynosi ulgę i przynajmniej chwilowy spokój. Po nim następują z kolei wyrzuty sumienia i poczucie obrzydzenia do siebie, co prowadzić może do kolejnych napadów. Bulimiczka może powtarzać takie cykle nawet kilka razy dziennie.
Lady Di we wspomnianym już wywiadzie tłumaczyła, dlaczego to robi. - Wymiotowanie paradoksalnie daje ci poczucie komfortu, poczucie kontroli – przyznała.