Była polską królową lekkoatletyki. Po jej śmierci na jaw wyszły zaskakujące fakty
Stella Walsh zapisała się na kartach historii jako niesamowita zawodniczka. Polka była 18-krotną mistrzynią świata. Zginęła w tragicznych okolicznościach, a po jej śmierci światło dzienne ujrzała informacja, którą skrywała latami.
Stanisława Walasiewicz, bo tak właśnie brzmiało pełne imię i nazwisko sportowej bohaterki, wyjechała wraz z najbliższą rodziną do Ohio jako malutkie dziecko. Ojciec przyszłej rekordzistki dostał bowiem pracę w stalowni znajdującej się właśnie w Stanach Zjednoczonych. Już od wczesnych lat dzieciństwa, Stanisława wykazywała ogromne zainteresowanie sportem. Bardzo szybko okazało się, że ma ogromny talent. Wybitna polska lekkoatletka odeszła w tragicznych okolicznościach.
Zachwycona sukcesem innej gwiazdy sportu wróciła do kraju
17-letnia Stanisława myślała o wzięciu udziału w letnich igrzyskach olimpijskich, które odbywały się wówczas w Amsterdamie. Niestety Walasiewicz nie miała ani amerykańskiego obywatelstwa, ani ukończonych 21 lat. To właśnie w tym roku na olimpiadzie sukces odniosła Halina Konopacka. Wydarzenie było dla Stanisławy ogromną motywacją do tego, aby móc reprezentować Polskę w kolejnych zawodach. W 1929 roku Walasiewicz wróciła do kraju i dała popis swoich umiejętności w Poznaniu. PZLA rozpoznało u młodej Polki talent i złożyło jej wymarzoną propozycję. Stanisława została w Polsce i zaczęła trenować w Warszawie, gdzie dołączyła do klubu "Sokół-Grażyna".
W ostatniej chwili zrezygnowała z reprezentacji USA
Po pierwszych sukcesach, w rok po przeprowadzce do Polski, Walasiewicz postanowiła wrócić do rodziny. Na horyzoncie majaczyły się igrzyska w Los Angeles, a Stanisława miała wówczas reprezentować Stany Zjednoczone. Wystarczyło przyjąć amerykańskie obywatelstwo. Dosłownie w ostatniej chwili lekkoatletka zrezygnowała z tego pomysłu i postanowiła wystartować jako reprezentantka Polski. Tym sposobem w 1932 roku Stanisława spełniła swoje marzenie, wygrywając biegi eliminacyjne oraz główny bieg na 100 metrów, jednocześnie wyrównując światowy rekord w tej dyscyplinie. W wielu udzielanych wówczas wywiadach podkreślała, że zawsze czuła się Polką i wygrana podczas mistrzostw jest dla niej niezwykle ważna.
Kolejne lata były dla utalentowanej lekkoatletki bogate w wiele zwycięstw i cennych doświadczeń. Jej niezwykłe życie zostało nagle przerwane tragicznymi wydarzeniami.
Dopiero po śmierci świat obiegła zaskakująca informacja
W 1980 roku Walasiewicz wybrała się późną porą do pobliskiego supermarketu. Kiedy szła z zakupami w stronę samochodu, podbiegło do niej dwóch mężczyzn. Stanisława próbowała się bronić, niestety w trakcie szamotaniny padł strzał. Ciężko ranna lekkoatletka trafiła do szpitala, gdzie zmarła po kilkudziesięciu minutach. Zgodnie z prawem obowiązującym w Stanach, została przeprowadzona sekcja zwłok. To właśnie wtedy świat obiegła informacja o tym, że Walasiewicz była osobą interpłciową. Stanisława posiadała zarówno żeńskie, jak i męskie narządy płciowe, choć żadne nie były w pełni rozwinięte.
W prasie pojawiły się doniesienia, że przez lata lekkoatletka jedynie udawała kobietę. Plotki szybko zdementowano. W akcie chrztu Walasiewicz znajdowała się informacja o tym, że została uznana za dziewczynkę w chwili narodzin. Stanisława zawsze czuła się kobietą, co można też wywnioskować z jej wypowiedzi. Przed tragicznymi wydarzeniami nikt nigdy nie kwestionował jej płci.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.