Podano przyczynę śmierci córki Ireny Santor. Przez całe życie o tym nie mówiła
Irena Santor to legenda polskiej estrady. Mimo wielu sukcesów w jej życiu nie brakowało trudnych momentów. W opublikowanym fragmencie biografii, która wciąż czeka na premierę, podano bezpośrednią przyczynę śmierci jej córki.
25.09.2024 | aktual.: 25.09.2024 10:42
"Tych lat nie odda nikt", "Już nie ma dzikich plaż" czy "Powrócisz tu" to tylko kilka piosenek śpiewanych przez Irenę Santor. W latach 60. i 70. nuciła je cała Polska. Jest jedną z niewielu polskich artystek, która występowała zarówno w Europie, jak i w Ameryce, Azji i Australii. Za swoje osiągnięcia została uhonorowana prestiżowym doktoratem honoris causa.
W październiku tego roku odbędzie się premiera biografii piosenkarki napisanej przez Jana Osieckiego. W opublikowanym fragmencie jej koleżanka opowiedziała o jednej z największych tragedii, jakie spotkały Irenę Santor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukrywała to przez lata
Karierę rozpoczęła w latach 50. Była solistką w Państwowym Zespole Ludowej Pieśni i Tańca "Mazowsze". To właśnie tam poznała swojego przyszłego męża, Stanisława Santora, skrzypka i koncertmistrza orkiestry radiowej. Byli ze sobą 19 lat, jednak ich związek nie przetrwał próby czasu. Jak wyznała w jednym z wywiadów, bezpośrednią przyczyną ich rozstania była śmierć ich córki, Sylwii, która zmarła dwa dni po narodzinach.
"Przez całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa" - wyznała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Trwa głosowanie w plebiscycie #Wszechmocne. Kliknij w baner poniżej, by oddać głos na swoją Wszechmocną!
Długo nie mogła się z tym pogodzić
W październiku tego roku odbędzie się premiera biografii Ireny Santor. "Dziewczynka z robotniczej rodziny, urodzona na zapadłej wsi, szczyty popularności osiągnęła wyłącznie dzięki talentowi i uporowi w dążeniu do celu" - czytamy w opisie opublikowanym na stronie "Prószyński i S-ka".
Serwis fakt.pl opublikował fragment książki. Znajoma artystki opowiedziała o przyczynie śmierci małej Sylwii.
"Opowiadała mojej mamie podczas jednego ze spotkań w latach sześćdziesiątych, że śmierć małej Sylwii była spowodowana przez położną, czy może raczej salową. Dziecko urodziło się w lutym, była dość ostra zima, a ta kobieta otworzyła okno, żeby przewietrzyć salę, w której leżała Santor. Szybko zrobiło się za zimno i dziewczynka zachorowała na zapalenie płuc" - mówiła Violetta Zakrzewska.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl