UrodaCellulit – ostateczne starcie

Cellulit – ostateczne starcie

Za trzy miesiące włożymy stroje kąpielowe i wyjdziemy na plaże. A cellulit razem z nami. Bo – jak był, tak jest. Ba, przez zimę jakby nawet się powiększył. To ostatni moment, by coś z nim zrobić.

Cellulit – ostateczne starcie
Źródło zdjęć: © 123RF

05.03.2013 | aktual.: 12.12.2017 15:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Za trzy miesiące włożymy stroje kąpielowe i wyjdziemy na plaże. A cellulit razem z nami. Bo – jak był, tak jest. Ba, przez zimę jakby nawet się powiększył. To ostatni moment, by coś z nim zrobić.

Pierwszy krok programu walki z cellulitem to pielęgnacja domowa. Stosowanie kremów i żeli antycellulitowych, automasaże wykonywane szorstką rękawicą, naprzemienne ciepłe i zimne prysznice. Dobrze, dobrze… Doświadczenia większości z nas są takie, że portfel od wydatków chudnie, skóra od wcierania i pocierania aż czerwienieje. I co? I w gruncie rzeczy prawie nic. Czy to znaczy, że preparaty te są nieskuteczne, czy nasz cellulit aż tak oporny?

Prace domowe

Przede wszystkim: deklaracje producenta raczej nigdy nie mówią o zniwelowaniu cellulitu, a najwyżej o zapobieganiu jego nawrotom, zmniejszeniu objawów, ujędrnieniu. A opinie testerek, które zauważają redukcję „pomarańczowej skórki” po stosowaniu antycellulitowych kosmetyków? Badania preparatów wcieranych w uda czy biodra – rzeczywiście – pokazują zmniejszenie obwodów. Poza tym: skóra po ich zastosowaniu niewątpliwie jest wzmocniona, dobrze nawilżona, a więc jędrniejsza i bardziej elastyczna - wrażenie, że jest w lepszej kondycji jest najzupełniej słuszne. Poza tym preparaty antycellulitowe zawierają składniki obkurczające naczynia krwionośne, a i samo wmasowywanie ich w skórę pobudza krążenie i usprawnia odprowadzanie wody i limfy z tkanek. To często daje naprawdę dobry efekt.

Większość preparatów pomagających walczyć z cellulitem oparta jest na podobnych składnikach, tj. kofeinie, teobrominie (mają przyspieszyć spalanie tłuszczu), algach, kasztanowcu, nagietku, krwawniku, kozieradce, wyciągu z cytrusów (powinny zmniejszyć przepuszczalność naczyń krwionośnych), ekstrakcie z brzozy lub bluszcza pospolitego (właściwości przeciwobrzękowe) oraz żeń-szeniu (ma zmniejszać poziom glukozy w komórkach).

Jak stosować kosmetyki przeciw cellulitowi? Przede wszystkim – systematycznie i… stanowczo. Kosmetyk wcieramy po kąpieli, a aplikacji preparatu musi towarzyszyć intensywny masaż (chyba że mamy cerę bardzo wrażliwą). Masaż wykonujemy od dołu ciała, do góry, czyli od łydek do brzucha. To pomoże usunąć nagromadzoną limfę.

5 zasad domowej walki z cellulitem

  1. Wzmacniamy naczynia krwionośne. Bez wydolnych naczyń substancje aktywne z kosmetyków nie przedostaną się do tkanek, by ją uzdrowić. Dlatego stymulujemy naczynia krwionośne poprzez wcieranie kosmetyków i czy pocieranie skóry szorstką gąbką.
  1. Zmniejszamy ilość zbędnej wody w organizmie. Nadmiar wody zgromadzonej w tkankach to nie tylko obrzęki, lecz utrudniona naprawa uszkodzeń wywołanych cellulitem. Nadmiar płynu śródtkankowego zaburza bowiem komunikację między komórkami. Ograniczamy więc sól i kawę, które sprzyjają gromadzeniu wody w organizmie.
  1. Nie zapominamy o nawilżeniu skóry. Nawilżenie naskórka sprawia, że skóra wygląda na jędrniejszą. Co prawda nierówności nie znikają, ale staja się zdecydowanie mniej widoczne.
  1. Używamy peelingów. Skóra pokryta jest warstwą rogową, która składa się częściowo z martwych komórek. Jeśli złuszczymy je mechanicznie, da to impuls do powstania nowych komórek bardziej odpornych na czynniki prowadzące do powstania cellulitu. Młode komórki lepiej reagują na zabiegi i kosmetyki miejscowe.
  1. Podtrzymujmy dobrą kondycję tkanki łącznej. Tkanka łączna to niejako rusztowanie dla tłuszczu. Jeśli będzie uszkodzona bądź osłabiona umożliwi to swobodne przechodzenie komórek tłuszczowych w głębszych warstw, co doprowadzi do powstania nierówności. Chcąc wzmocnić tkankę łączną, należy dostarczyć jej witamin grupy B.

Zabiegi gabinetowe

Będą skuteczne, gdy wesprzemy je dietą, ćwiczeniami i domową pielęgnacją. Zanim więc opracujemy wespół z lekarzem indywidualny ich dobór – zastanówmy się, czy mamy siłę i motywację, by wdrożyć w życie kompleksowy plan leczenia. Pamiętajmy też, że w przypadku „skórki pomarańczowej” nie wystarczy jeden zabieg, by się jej pozbyć. Aby zobaczyć efekty potrzebujemy kilku, a czasami nawet kilkunastu. To istotne przede wszystkim ze względów finansowych.

Oferowanych zabiegów pomagających walczyć z cellulitem jest mnóstwo: ultradźwięki, endermologia, masaż bańkami chińskimi, drenaż limfatyczny, mezoterapia, laseroterapia. Zastosowanie ultradźwięków przyspieszy metabolizm i rozpad skupisk komórek tłuszczowych, zwiększy ukrwienie i poprawi krążenie. W czasie zabiegu na skórę aplikowany jest preparat przyspieszający metabolizm komórek tłuszczowych, np. z kofeiną, a po ciele przesuwana jest głowica emitującą ultradźwięki.

Jeśli wybierzemy zabieg endermologii, przygotujmy się na (dość bolesny) masaż skóry przy pomocy głowicy z wbudowanymi wałeczkami, w przestrzeni między którymi powstaje na zmianę nadciśnienie i podciśnienie. Skóra jest między nie zasysana i masowana. Efekt – poprawa krążenia żylnego i limfatycznego, wzmocnienie włókien kolagenu i elastyny.

Podciśnienie wykorzystywane jest także w masażu bańkami chińskimi. Zasysają one skórę i tkanki, dzięki czemu poprawia się zarówno krążenie krwi jak i limfy, a to ułatwia pozbycie się podskórnych cellulitowych złogów. Oba te zabiegi często powodują wybroczyny, przeciwwskazaniem są więc nadwrażliwość skóry, żylaki i słaba krzepliwość krwi.

A drenaż limfatyczny? Jak sama nazwa wskazuje, to zabieg pobudzający krążenie limfy. W trakcie masażu limfa jest przepychana w pożądanym kierunku. Z kolei mezoterapia to podanie, za pomocą mikroiniekcji, substancji pochodzenia roślinnego w celu stymulacji krążenia, zmniejszenia kumulacji płynów i przyspieszenia metabolizmu.

I wreszcie zabiegi laserowe. Stosuje się w nich fale o długości odpowiedniej dla rozpadu komórek tłuszczowych, które w trakcie zabiegu rozbijane są na wolne kwasy tłuszczowe i glicerol. To, co pozostaje z tego rozpadu, jest transportowane przez układ limfatyczny i częściowo wykorzystywane później w procesach energetycznych. Zabieg uzupełnia się masażem głowicą emitującą taką długość fali, która pozwala na skrócenie włókien kolagenowych, a tym samym zwiększenie napięcia skóry.

Agata Milewska (am/mtr), kobieta.wp.pl

Komentarze (5)