Gwiazdy"Ci ludzie tam zostaną i jak przyjdą mrozy, to będą masowo umierać w lesie". Antoni Pawlicki o sytuacji na granicy

"Ci ludzie tam zostaną i jak przyjdą mrozy, to będą masowo umierać w lesie". Antoni Pawlicki o sytuacji na granicy

Antoni Pawlicki opowiada o wizycie na polsko-białoruskiej granicy
Antoni Pawlicki opowiada o wizycie na polsko-białoruskiej granicy
Źródło zdjęć: © AKPA | AKPA

09.11.2021 16:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Antoni Pawlicki spędził ostatnio trzy dni na Podlasiu przy granicy strefy stanu wyjątkowego. Dlatego aktor nie może pozostać obojętny wobec obecnej kryzysowej sytuacji. Przekazuje dramatyczne świadectwa zasłyszane od mieszkańców tamtego obszaru i podkreśla, jak ważne jest udzielenie pomocy migrantom. "Ci ludzi nie przejdą granicy tak łatwo, spróbują przekradać się w nocy, a potem zaczną koczować, głodować i zamarzać" – mówi Pawlicki w rozmowie z Onetem.

Antoni Pawlicki udał się ostatnio na Podlasie, gdzie spędził trzy dni, rozmawiając z osobami mieszkającymi przy granicy strefy stanu wyjątkowego. W tej ważnej podróży towarzyszyli mu Magdalena Różdżka, Piotr Stramowski oraz Maciej Zakościelny. 

Antoni Pawlicki o dramatycznej sytuacji na granicy 

W obecnej kryzysowej sytuacji, gdy migranci szturmują zasieki w Kuźnicy, Antoni Pawlicki postanowił po raz kolejny zabrać głos. W rozmowie z Onetem przyznał, że sam nie był świadkiem tych dramatycznych obrazów, jednak rozmawiał z mieszkańcami tamtych okolic, którzy na co dzień muszą mierzyć się z ogromnym kryzysem humanitarnym.  

"Nikt poza służbami i mieszkańcami nie wie, co tam się dzieje. Jestem w stanie tylko przekazać słowa, które usłyszałem od naocznych świadków. (…) Obrazy, które widzimy, to tylko jakiś wycinek. Nie wiem, do czego to wszystko doprowadzi, mogę tylko podejrzewać. Ci ludzi nie przejdą granicy tak łatwo, spróbują przekradać się w nocy, a potem zaczną koczować, głodować i zamarzać" – mówi Pawlicki w wywiadzie dla Onetu.  

Pawlicki mówi o nieświadomości migrantów 

Antoni Pawlicki twierdzi, że sytuacji winny jest białoruski reżim. Mówi, że migranci nie mają możliwości cofnąć się do Mińska, ponieważ białoruskie służby biją ich, szczują psami, a nawet rażą prądem. Skutecznie podżegają natomiast do szturmu na granicę. 

"Ludzie, którzy forsują granicę, na początku zawsze są wypoczęci i pełni sił, powiedziałbym, że ochoczo zdeterminowani do szturmu, bo powiedziano im, że to jest proste i że Niemcy są niedaleko. A często nie zdają sobie sprawy, że to zupełnie inny kraj. Nie wiedzą też, czym jest las, bo w ich szerokości geograficznej on po prostu nie występuje. A więc tylko ze słyszenia przygotowali się do tej rzeczywistości polskiej jesieni i zimy" – komentuje aktor na łamach Onetu. 

"Czasem zawisną na drutach, czasem im się uda i pobiegną przez polski las. Jeśli złapie ich Straż Graniczna, wrócą na białoruską stronę. I tak to będzie się powtarzać, dopóki nie zdechną, bo tkwią w pułapce" – dodaje Pawlicki w mocnych słowach.  

Antoni Pawlicki uważa, że kluczowym rozwiązaniem w tej sytuacji jest namówienie władzy do wpuszczenie pomocy humanitarnej do strefy stanu wyjątkowego. Podkreśla również, że należy docenić bohaterstwo lokalnych mieszkańców, którzy codziennie pomagają umierającym ludziom.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (99)