Blisko ludziCiąża to nie przeszkoda

Ciąża to nie przeszkoda

Niektóre kobiety po zajściu w upragnioną ciążę tak się trzęsą nad tym zapłodnionym jajeczkiem, że nie dopuszczają nawet myśli o zbliżeniu. A seks w tym czasie nie jest aż takim zagrożeniem, jak się powszechnie nam wydaje – mówi ginekolog, dr n. med. Grzegorz Południewski.

Ciąża to nie przeszkoda
Źródło zdjęć: © 123RF.COM

Widzi pan jakieś przeciwwskazania do uprawiania seksu w ciąży?
Bywają takie sytuacje, gdy aktywność seksualna musi być ograniczona. Najczęściej jest to zagrożenie ciąży, co może się przydarzyć w każdym jej momencie, ale u osób zdrowych ta sfera życia nie musi podlegać żadnym ograniczeniom.
Zakładamy, że przebieg ciąży jest w porządku, więc nie musimy sobie stawiać żadnych barier.
Zawsze mówię moim pacjentkom, że ich seks w ciąży nie musi być wyczynowy, ale relaksujący, i one to rozumieją. Trzeba zwracać uwagę na komfort, samopoczucie ciężarnej, unikać takich pozycji, w których kobieta czuje się źle lub jest jej niewygodnie, ale nie ma wskazań do tego, żeby seks wykluczać. Mało tego, większość pacjentek przyznaje, że w czasie ciąży ich libido wzrasta, czują się bardzo dobrze i chętniej uprawiają seks niż przed zajściem w ciążę.
Dlaczego?
Jest to uzasadnione wzrostem poziomu hormonów, ale też potrzebą bliskości z partnerem, z którym już poprzednio przeżywaliśmy uniesienia. To naturalna potrzeba kontynuacji tych uczuć i intymności pary sprzed ciąży, absolutnie wręcz wskazana. Z wyjątkiem sytuacji, kiedy naprawdę kobieta nie powinna uprawiać seksu, jest to dla większości par czas przeżywania tych ostatnich chwil beztroski, jaką jeszcze jest ciąża. Pamiętajmy, że płodność i jej konsekwencje to mimo wszystko wspólna sprawa, a z chwilą pojawienia się dziecka zmieni się wiele.
Pomówmy o przypadkach, kiedy kobieta jednak nie może uprawiać seksu.
Są takie etapy związane z rozwojem ciąży, które powodują, że łatwiej o poronienie, np. pierwszy trymestr, gdy, powiedzmy, odnotowujemy skurcze macicy lub inne objawy zagrożenia tylko przez jakiś czas. Może się zdarzyć, że przy objawach zagrażającego poronienia z seksem trzeba na jakiś czas się pożegnać. W drugim trymestrze zdarza się tak szczególnie przy skłonności do plamień albo wtedy, gdy łożysko jest nisko usadowione lub przodujące. Wtedy aktywność seksualną trzeba na pewien czas ograniczyć, a nawet jej zaniechać. W tych sytuacjach odklejenie łożyska może doprowadzić do przedwczesnego zakończenia ciąży.
Co może się przydarzyć w trzecim trymestrze?
W ostatnich miesiącach ciąży powodem do zaniechania aktywności seksualnej może okazać się niewydolność cieśniowo-szyjkowa. Nawet nie chodzi tutaj o mechaniczne podrażnienie szyjki macicy w czasie współżycia, ale również o to, że zawartość prostaglandyny w spermie będzie zwiększać ryzyko skurczów i nasilać taką niewydolność szyjki. Ale już w terminie porodu można uprawiać seks i nawet zachęcałbym do tego. Wtedy jest duża szansa, że prostaglandyny, które mają działanie podobne do oksytocyny, mogą przyspieszyć akcję porodową.
Seks nie powinien być wyczynowy. A co z grą wstępną?
Tu nie ma ograniczeń. Trzeba obserwować swoje reakcje i samopoczucie. Osiągnięcie odpowiedniego poziomu podniecenia ułatwia współżycie i czyni go bezpieczniejszym dla ciąży. Wszystkie ruchy są dozwolone, ale jeżeli po współżyciu, a nawet po pettingu pojawiają się skurcze, plamienia, to trzeba seksu unikać. Przy czym zastrzegam, że najczęściej dotyczy to ciąży o przebiegu patologicznym, gdy mamy sygnały jej zagrożenia.
Ale są też przyczyny psychologiczne, dla których część kobiet unika seksu w ciąży.
To prawda. Jest taka grupa kobiet, które po zajściu w upragnioną ciążę tak się trzęsą nad tym zapłodnionym jajeczkiem, że nie dopuszczają nawet myśli o zbliżeniu. Wręcz postrzegają współżycie jako „seks z zarodkiem”, co zagraża ciąży w ich mniemaniu. To niestety często wiąże się z procesem powolnego odstawiania partnera od zbliżeń. On się w pewnym momencie zaczyna czuć niepotrzebny, zbędny, zaczyna przeszkadzać. W sensie psychologicznym jest to wyjątkowo szkodliwe postępowanie, ponieważ dziecko nie należy tylko do kobiety, ono ma też ojca, który chce czuć się częścią jego wzrastania. Kobieta jest nosicielką ciąży, ale warto pamiętać, że syndrom odstawienia partnera po ciąży, który musi nastąpić zawsze, będzie się wówczas pogłębiał i może być przyczyną kryzysu w związku, jeśli nastąpi zbyt szybko, czyli już na etapie wczesnej ciąży.
Mężczyźni często nie utożsamiają kobiety w ciąży z partnerką seksualną, kochanką. Boją się skrzywdzić dziecko.
Racja. Te lęki wynikają z nieświadomości w sferze seksualnej. To nie jest tak, że pierś seksualna jest ok, a pierś karmiąca to już jest be. Mamy wgrane takie wzorce kulturowe, które nakazują nam widzieć w matce pomnik – to jest matka Polka, świętość. Tymczasem to jest dokładnie ta sama przyszła matka, co dawniej kochanka. Uważam, że to złe nastawienie, które musimy powoli zmieniać. Dlaczego? Ponieważ wytwarza to sztuczną psychologicznie sytuację, która ogranicza wspólne przeżywanie ciąży i narodziny dziecka. Po drugie, sprzyja temu, żeby mężczyźni postępowali w myśl zasady, że seks można uprawiać z kochanką, a nie z żoną w ciąży. A ja za naturalną uznaję sytuację, gdy para kocha się, będąc wspólnie w ciąży. W nas gdzieś tkwi tabu związane z seksem. Uważam, że odseparowanie kwestii seksu od miłości, posiadania dzieci, odpowiedzialności za nie jest złe, ponieważ to wspólna sfera. Takie myślenie buduje złe relacje w rodzinie, a w dalszym planie skutkuje złym wychowaniem dzieci.
Dlaczego?
Bo dzieci nie są aseksualne. One też muszą się przyzwyczaić do tego, że nasza seksualność towarzyszy całemu życiu na Ziemi. Jeżeli pojmiemy, że nie da się zamieść pod dywan zdobyczy psychoanalizy, choćby Freuda, i że seksualności nie da się odseparować od reszty psychiki, osobowości, miłości, życia rodzinnego, będzie nam łatwiej żyć.
Jak sobie pomóc w przypadku problemów? Kto powinien wyjść z inicjatywą zbliżenia? Może ta uświęcona matka Polka?
Matka Polka może sobie nie dać z tym rady. Myślę, że warto wrócić do tego, co w seksualności człowieka jest bardzo ważne, a często niedostrzegane, czyli do rozmowy. Nie udawajmy, że problem nie istnieje. Jeśli któraś ze stron czuje się niekomfortowo, powinna o tym mówić partnerowi. Bez wstydu i lęku przed odrzuceniem. Na pewno taką istotną próbą wyjaśnienia sytuacji jest rozmowa z lekarzem. Fajnie, że czasem przychodzą do mnie pary, które próbują analizować swoje życie seksualne. Seks w ciąży nie jest aż takim zagrożeniem, jak nam się powszechnie wydaje. Często para w mojej obecności potrafi sobie wyjaśnić różne sprawy, ale czasem wątpliwości pozostają szczególnie w sytuacji, gdy kobieta nie może ze wskazań medycznych uprawiać seksu.
Jak ludzie pytają o ten seks?
Porównując minione lata, widzę, że pary stają się coraz bardziej otwarte. Łatwiej nam się rozmawia niż kiedyś. Ale uprzedzam – mój dobór pacjentów jest specyficzny. Najczęściej są to kobiety (i mężczyźni) mieszkający w Warszawie, a więc w dużym mieście, które znacząco różni się od innych polskich miast. To nie jest statystyczna pani Kowalska, która może się zwyczajnie wstydzić zapytać o „te sprawy”. To, co funkcjonuje w dużych aglomeracjach, to zupełnie inna rzeczywistość niż na wsi i w miasteczkach. Stosunek do seksualności jest zupełnie inny tu, i tam, gdzie wszyscy na wszystkich patrzą, wszystko rozchodzi się lotem błyskawicy, a akceptacja sąsiedzka jest bardzo ważna w małych, zamkniętych środowiskach.
Wróćmy na chwilę do dyskomfortu, o którym przed chwilą mówiliśmy. W pierwszym trymestrze pacjentki mają często mdłości, wymioty, nie potrafią nawet myśleć o spokojnej, przespanej nocy, a co dopiero o namiętnym seksie. Co im pan radzi?
Jeśli czujemy się źle, nie ma co się zmuszać. W ogóle radzę się do seksu nie zmuszać. I nie chodzi tu nawet o ciążę, tylko o każdą sytuację, w której ważniejsze od poświęcenia jest samopoczucie pacjentki i możliwość wyrażenia własnego zdania. Kobieta ma prawo liczyć na zrozumienie i wsparcie w każdej chwili związku. Taka asertywność jest potrzebna w sferze łóżkowej, zalecam więc czas ciąży poświęcić na trening woli. Ciężarna ma prawo bez wyrzutów sumienia i wstydu wobec partnera odmówić współżycia i rozmawiać z nim o tym. W drugim i trzecim trymestrze mogą pojawić się plamienia. Jeśli są intensywne, a pacjentka się obawia
– zawsze doradzam szczerą rozmowę z partnerem i petting. Kobieta też może wyjść z inicjatywą pieszczot, które zaspokajają jej partnera, są dla niej akceptowalne i tworzą między nimi bliskość. Seks oralny, pieszczoty całego ciała mężczyzny również sprawiają ogromną przyjemność kobiecie. Trzeba szukać takich momentów, kiedy wspólnie można coś przeżyć z partnerem, jeśli nie w sferze seksualnej, to emocjonalnej. Takie starania wiążą nas ze sobą na dłużej. To jest zaprawa, na której budujemy nowe życie w tym czasie.
Nie istnieją żadne badania, które wskazywałyby, że unikanie stosunku we wczesnej ciąży miałoby zapobiegać poronieniu. Co pan na to?
To prawda. Jest to bardziej skojarzenie lękowo-wykluczające, czyli psychologiczne. Nie ma dowodów medycznych, które wspierałyby unikanie seksu w ciąży, także we wczesnym etapie, gdy argumentem byłoby uniknięcie poronienia. Nie ma także dowodów na to, że współżycie w ciąży miałoby jej zagrozić, nawet wtedy, gdy plamienie byłoby związane ze współżyciem. Po stosunku czasem kobieta plami i od razu traktuje to jako zagrożenie. Biegnie zaalarmowana do lekarza i rozpacza. Zawsze wtedy tłumaczę, że to my, lekarze, a nie pacjentki, mamy być zaalarmowani, jeśli po badaniu uznamy, że istnieją wskazania do ograniczenia współżycia po plamieniu (np. łożysko przodujące). To faktycznie może powodować pogłębienie patologii ciąży. Ale to są rzadkie powikłania. Wydaje mi się po prostu, że trochę demonizujemy wczesny okres ciąży.
I na koniec – jakie pozycje są najlepsze w ciąży?
W pierwszym trymestrze istotnych ograniczeń nie ma. Gdy kobieta odczuwa powiększający się brzuch, lepiej oczywiście go nie przyciskać. W drugim i trzecim trymestrze pozycje: boczna, kolankowo-łokciowa, „na łyżeczkę” – one dają większy komfort i są zalecane w ciąży. Po pierwsze dlatego, że kobieta może się położyć, po drugie nie jest przyduszona partnerem, po trzecie koryguje w ten sposób penetrację w wypadku gdy odczuwa ból. W tej sytuacji immisja członka jest po prostu płytsza. Zawsze może dojść do podrażnienia pochwy czy nawet szyjki macicy, a tego należy unikać. W tych pozycjach zarówno penetracja, jak i ruchy partnerki mogą być przez nią lepiej kontrolowane niż w sytuacjach, gdy członek wchodzi głębiej lub kobieta jest „na górze”. To korzystne dla każdego okresu ciąży. Każdy jednak musi znaleźć swój sposób, który metodą prób i błędów będzie sprzyjał i kobiecie, i mężczyźnie. Istotne, by współżyć z wyobraźnią. Uruchamiać ją, bawić się nią, myśleć o seksie w radosny sposób, który ma dać szczęście kobiecie i mężczyźnie. Szukać nowych dróg do swojej seksualności. Jeśli ciąża przebiega prawidłowo, a kobieta ma poczucie bezpieczeństwa i wsparcie w partnerze, to współżycie seksualne na pewno będzie przebiegało dobrze. Kobieta może tylko myśleć o tym, jak je urozmaicić i jak najlepiej porozumieć się w tej kwestii z mężczyzną.
Grzegorz Południewski, dr n. med., ginekolog-położnik, absolwent Akademii Medycznej w Białymstoku, działacz Towarzystwa Rozwoju Rodziny.
Niniejszy materiał pochodzi z majowego numeru miesięcznika „Zwierciadło”. Autorem tekstu jest Monika Strzelecka.

Źródło artykułu:Zwierciadło

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (20)