Co policjantki mówią o szkoleniu? Marianna Fijewska poznała odpowiedź
Dziennikarka i autorka książki o policjantkach potwierdziła, że kobiety, które chcą pracować w policji, muszą przejść takie samo szkolenie jak mężczyźni. – Ja bardzo żałuję, że przez COVID nie mogłam zaliczyć testu sprawnościowego. Dostałam nawet na to zgodę – mówiła w programie "Newsroom". Opowiedziała o rozmowie z policjantką, która wyznała jej, co słyszą kobiety podczas szkolenia. – Zaczęła cytować prowadzącego: "Co się, k…, śmiejesz?", "Co się tak cieszysz?", "Co się tak wymalowałaś?" – wspominała Fijewska.
Pani Marianno, a co właściwie poli… Rozwiń
Transkrypcja:
Pani Marianno, a co właściwie policjantki mówią na temat szkolenia, na temat szkoły policyjnej? Zastanawiam się czy na przykład muszą
spełnić, zrealizować podobne kryteria, podobne wymogi jak ich koledzy, jak mężczyźni, czy zupełnie
nie. To jest trudna szkoła dla policjantem, dla przyszły policjantek?
Tak, ja bardzo żałuję, że przez COVID nie mogłam zaliczyć testu sprawnościowego do policji, bo to jest test, który jest taki
sam i dla kobiet, i dla mężczyzn od pewnego czasu. Ja już dostałam zgodę nawet, żeby szczytnie ten test zaliczyć i byłam strasznie ciekawa,
czy to jest w ogóle coś ponad siły młodej kobiety, żeby to zrobić. Natomiast
niestety przez COVID to mi się nie udało. Więc nie wiem, na ile to jest trudne. Natomiast z tego co mówią policjantki, to rzeczywiście
ta szkoła to jest hardkor. Ale nie tylko dla kobiet, tak samo dla mężczyzn i wiele osób z niej rezygnuje. Pamiętam
pierwsze spotkanie z policjantką właśnie w kawiarni, z pierwszą policjantką, z którą w ogóle rozmawiałam o szkole i poprosiłam, żeby
mi o tym opowiedziała, jakie ma wrażenie z tej szkoły. I ona zaczęła cytować prowadzącego takie zajęcia
"musztra policyjna", czyli zajęcia, które są najbardziej takie powiedziałabym surowe i nastawione
właśnie na taką naukę musztry, po prostu, policjantów. I zaczęła go cytować i zaczęła właśnie
w tej kawiarni, tak się nade mną nachyliła i mówi "co się, k..., śmiejesz, co się cieszysz, co się tak wymalowałaś"
i tam mnie obrażać, że nawet kelner na nas spojrzał i nie wiedział, co się dzieje. Ale to jest ich codzienność.
I właśnie w szkole policyjnej takie obrażania są, czy przynajmniej były, i z
tego co mówiły moje rozmówczynie, na porządku dziennym. Trzeba było na to nie reagować. Stać, broń Boże nie płakać, bo to
jeszcze bardziej powodowało jeszcze więcej jakieś agresji ze strony właśnie wykładowców. I co ciekawe
wiele policjantek mówiło, że to bardzo dobrze, że tak jest. Że one potem wychodzą na ulicę i nie ma opcji,
żeby na pierwszej, drugiej, trzeciej interwencji ktoś ich nie obraził w ten sposób. Albo jeżdżą na domówki, prawda, i nie
dość, że ludzie ich obrażają, to jeszcze się na nich rzucają. I że to jakby przygotowuje ich do tego,
że jakby nie znajdują się nagle w środku jakieś rzeczywistości, która jest zupełnie obca dla nich.