Co się dzieje z pączkami po Tłustym Czwartku? Sprawdziliśmy

Tłusty Czwartek dla cukierni i piekarni oznacza jedno: długie kolejki pod lokalami. Pączki tego dnia wyprzedają się na pniu. Pytanie, gdzie trafiają te, które jakimś cudem się ostaną. O odpowiedzi proszę kilka cukierni.

W Tłusty Czwartek cukiernie są oblegane. Co dzieje się dzień później?
Źródło zdjęć: © Forum
Karolina Błaszkiewicz

Po Tłustym Czwartku
Na temat pączka w Tłusty Czwartek powiedziano już chyba wszystko. Ale o tym, co dzieje się z tym rarytasem dzień później, nie wiadomo nic. Lara Gessler, właścicielka cukierni "Słodki…Słony…", wyjawia, jak to wygląda.

– W cukiernictwie najważniejszy jest niedosyt. I to bardzo ważne, by pączki się skończyły, zanim chętni się skończą – śmieje się znana cukiernik. – My raczej hołdujemy zasadzie, by pączków zabrakło. Robimy je tylko w karnawale. Myślę, że jeśli w świecie, w którym dostaniemy wszystko, coś jest deficytowe, to robi to dobrze na głowę – dodaje.

Lara Gessler dodaje, że choć w jej cukierni pączki zazwyczaj są wyprzedane, to w pozostałe dni zdarza się, że rozdaje różne słodkości. – Od niemal roku współpracujemy z Fundacją "Jadłodzielnia". Pod koniec dnia dzwonimy, mówiąc, że zostało nam np. kilka paczek drożdżówek. Te są odbierane, a następnie rozwożone do punktów zlokalizowanych w Warszawie. Tam znajdują się regały bądź lodówki, z których każdy może coś sobie wziąć - student czy osoba uboga - zupełnie za darmo – opowiada.

Gdyby jednak w "Słodkim… Słonym…" zostało kilka sztuk pączków, prawdopodobnie pracownicy zabraliby je do domu.

W "Lukullusie", który ma opinię jednej z najlepszych ciastkarni w stolicy, "potłustoczwartkowa" sytuacja wygląda podobnie.

Pączek i co dalej
– Od kilku lat wszystko sprzedaje się na pniu, pół godziny po każdej dostawie – mówi mi Albert Judycki, właściciel. – Wiem, że w niektórych cukierniach wyrzuca się pączki, a takie "gołe", czyli bez nadzienia i lukru, przerabia się na bajaderkę – wyjaśnia.

Niesprzedane pączki nie zawsze jednak trafiają do kosza. Judycki opowiada, że część jego kolegów po fachu przekazuje je domom dziecka czy organizacjom wspierającym osoby bezdomne. – U nas pączki mają jeden dzień przydatności do sprzedaży. Czyli klienci kupują je w dniu, kiedy są produkowane. Inaczej musimy je wycofać – stwierdza.

W Tłusty Czwartek popyt przekracza podaż. Każdy chce zjeść choć jednego pączka. – Pisano nam, że jesteśmy nieprzygotowani. Ale my nie chcemy smażyć tego dzień wcześniej – mówi szef "Lukullusa".

– Duże firmy produkują pączki od wtorku, wielu zaczyna jeszcze wcześniej, bo już po świętach Bożego Narodzenia. Pączki trafiają do zamrażarek, a dzień przed sprzedażą, wyciąga się je i smaruje lukrem – opowiada.

W falenickim "Kozaku" wciąż można kupić pączki z Tłustego Czwartku. – Sprzedajemy je po 2,50 zł. To te, które smażyliśmy najpóźniej, czyli po południu. Zostały różane i z lukrem – informuje ekspedientka.

Duża warszawska cukiernia "Sowa" w czwartek była oblężona. – Pączków zabrakło około godziny 20, a zamykaliśmy o 21. Były tylko resztki – tłumaczy jedna z pracownic. I dodaje, że gdyby cokolwiek zostało, "nie dałoby się nic z tym zrobić". – Jedyne, co możemy, to wyrzucić – kończy.

W stołecznym "Ciastkowie" pączki skończyły się po godz. 15. Gdyby kilka przetrwało do rana, zostałyby sprzedane za pół ceny. – Oczywiście wtedy poinformowalibyśmy klientów, że to pączki z Tłustego Czwartku – tłumaczy ekspedientka.

Pączek w Tłusty Czwartek to coś, bez czego Polacy nie mogliby się obejść. Jak podaje serwis Money.pl, średnia cena zwykłego pączka w większości polskich cukierni to 1,50 zł. W miejscowościach z ponad stutysięczną populacją to 1,75 zł. W średniej wielkości miastach - 1,50 zł. Mieszkańcy najmniejszych ośrodków za pączka płacą średnio 1,40 zł.

Statystyczny Kowalski w Tłusty Czwartek zjada od 3 do 5 pączków, co trzecia osoba spożywa 1-2 sztuki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl Zobacz także: Triki urodowe z PRL-u. Testujemy

Wybrane dla Ciebie

Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów