Zabrała głos po napaści w Warszawie. Ma ważną radę
Policjantka Małgorzata Sokołowska, prowadząca w mediach społecznościowych profil "Z pamiętnika policjantki", poruszyła kwestię dotyczącą zwiększenia szans na przeżycie, gdy potrzebujemy pomocy, a mijający nas ludzie nie reagują.
01.03.2024 | aktual.: 02.03.2024 11:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W ostatnich dniach Polską wstrząsnęła historia brutalnej napaści i gwałtu, do jakiego doszło w Warszawie. Zamaskowany mężczyzna przyłożył młodej kobiecie nóż do gardła, a następnie dusząc i zasłaniając jej usta, zgwałcił ją w jednej z bram. Nagą i nieprzytomną 25-latkę znalazł dozorca, który wezwał służby.
W piątek okazało się, że mimo starań lekarzy, pochodzącej z Białorusi kobiety nie udało się uratować. Informacje przekazała Wirtualnej Polsce Barbara Mietkowska, rzeczniczka Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, do którego trafiła ofiara.
Zobacz także: Tragiczne wieści z Warszawy. Nie żyje zgwałcona 25‑latka
Policjantka radzi, jak reagować na napaść
W internecie szybko zaczęła się dyskusja na temat braku reakcji ze strony przechodniów, którzy widzieli zdarzenie. Do sprawy odniosła się też młodsza inspektor Małgorzata Sokołowska, autorka profilu "Z pamiętnika policjantki". W opublikowanym na Instagramie wpisie opisała, jak zwiększyć swoje szanse na przeżycie, gdy potrzebuje się pomocy, a mijający ludzie nie reagują.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wybierz jedną z osób, którą widzisz i krzycz: 'Pani w zielonej kurtce, pan w żółtej czapce itp. proszę wezwać policję!'. Wtedy szanse na reakcję i pomoc świadków, a w sumie to tej konkretnej/wskazanej osoby zdecydowanie wzrastają" - napisała.
"I najważniejsze: Kiedy widzisz kogoś potrzebującego pomocy, to REAGUJ. Oczywiście zastosuj środki adekwatne do sytuacji i nie rzucaj się na uzbrojonego napastnika z gołymi rękami. Czasami życie drugiego człowieka może uratować telefon na 112 lub zwykły krzyk, który np. odwróci uwagę sprawcy lub go wystraszy i da szanse ofierze na ucieczkę" - podkreśliła.
Dzień wcześniej opisała też szczegóły mechanizmu nazywanego "efektem rozproszonej odpowiedzialności", który powoduje bierność świadków konkretnych wydarzeń.
"Efekt rozproszonej odpowiedzialności ma też inne oblicze, z którym spotkałam się jako policyjna negocjatorka. Wiele lat temu, zostałam wezwana na zdarzenie, gdzie mężczyzna stojący na wiadukcie groził, że skoczy. Sytuacja kryzysowa trwała wiele godzin. Wraz z kolegami robiliśmy wszystko i negocjacje małymi kroczkami zbliżały nas do celu. Zdarzenie miało miejsce w dość ruchliwej okolicy, więc w pobliżu szybko zgromadziło się wielu gapiów. Po pewnym czasie z tłumu zaczęliśmy słyszeć okrzyki: 'Skacz! Ile jeszcze mam czekać!? Jest zimno'" - opisała.
Emocje w komentarzach
Pod postem pojawiło się wiele komentarzy. Internauci dzielili się też innymi sposobami, które mogą zwrócić uwagę innych w sytuacji zagrażającej naszemu bezpieczeństwu.
"Mi zawsze powtarzano, żeby krzyczeć 'pożar'', a nie 'pomocy'. Większe szanse, że ktoś zareaguje" - napisała jedna z osób. "Też dobra strategia. I też działa. Jednak w kwestii efektu rozproszonej odpowiedzialności warto wybrać osobę z tłumu" - odpowiedziała policjantka.
Niektórzy dzielili się swoimi historiami, gdy ich pomoc okazała się nieskuteczna lub została odebrana negatywnie przez ofiarę. "Na weekend wybraliśmy się nad morze. Międzyzdroje, godzina 4 rano, w pokoju obok awantura - kobieta krzyczy 'nie bij mnie, nie mogę oddychać, pomocy, pomocy, pomocy'. Zadzwoniliśmy na policję (...). Oboje uciekli z pokoju! A gdy zgłosiłam to do właściciela hotelu, to ta bita kobieta była wielce oburzona i zdenerwowana!" - napisała internautka. "To zapewne 'syndrom sztokholmski', który wykształcił się u tej kobiety. Niestety to częste zjawisko w podobnych sytuacjach. Ale brawo dla Ciebie, że zareagowałaś" - stwierdziła Sokołowska.
Pojawiły się też głosy o tym, że nie zawsze jest się w stanie odpowiednio zareagować podczas ataku.
"Niestety w takich sytuacjach przerażenie może być tak silne, że kobieta nie jest w stanie wydobyć głosu. Chce krzyczeć, ale nie jest w stanie. Więc jeśli widzisz takie zdarzenie, niezależnie czy słyszysz wołanie o pomoc, czy nie - pomóż. A przynajmniej sprawdź, co się dzieje, zadzwoń na policję" - apelowała komentująca.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl