Coraz więcej Polek wybiera cudzoziemca na męża. Psycholog wyjaśnia, skąd takie zainteresowanie
18.01.2019 15:18, aktual.: 19.01.2019 17:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Klaudia poznała Yassina na wakacjach. Teraz są małżeństwem i wychowują synka. Agnieszka poślubiła Hindusa, który padł ofiarą rasistowskich komentarzy. Z największymi problemami zmagają się pary międzyrasowe.
Na ulicach coraz częściej widzimy pary mieszane kulturowo. Nikogo już nie dziwi małżeństwo Araba z Polką lub Polaka z Hinduską. Ze statystyk wynika jednak, że to kobiety znacznie częściej biorą ślub z obcokrajowcami. Niektórzy twierdzą nawet, że niedługo zabraknie żon dla rodowitych Polaków. Czy faktycznie możemy się tego obawiać?
W 2017 r. roku Polacy zawarli co najmniej 13,5 tys. małżeństw z cudzoziemcami. To wynik aż o 19,5 proc. wyższy niż w roku 2016. Niespełna 4,7 tys. ślubów z obcokrajowcami odbyło się w Polsce, a Polki najczęściej wybierały: Anglików, Niemców, Ukraińców i Włochów. Polscy mężczyźni z kolei wiązali się z Ukrainkami, Rosjankami i Białorusinkami.
Polacy coraz częściej decydują sie na ślub poza granicami kraju, w 2017 r. zarejestrowano takich małżeństw blisko 9 tys., ale to te zawarte między partnerami o różnym kolorze skóry, najczęściej stykały się z niechęcią innych.
"Najpierw dałam mu kosza"
- Poznaliśmy się w Maroku. Pojechałam z mamą na wakacje i na rozmowę w sprawie pracy. Miałam pracować tam dla biura podróży jako rezydentka. Poznałam Yassina w hotelu, w którym byłyśmy. On tam był szefem animacji i na początku nie polubiliśmy się wcale. A potem okazało się, że nie możemy bez siebie żyć i tak wyszło, że już się nie lubimy prawie 4 lata – opowiada nam Klaudia, która rok temu wyszła za mąż.
- Miłość przyszła trochę później. Ja nie chciałam być w związku, ponieważ przed przyjazdem na urlop do Maroka pracowałam przez rok w Egipcie. Napatrzyłam się na tamtejsze romanse z Europejkami i w ogóle nie myślałam, żeby z kimś być. W sumie nasze relacje z Yassinem były skomplikowane, bo ja szybko wróciłam z Maroka do Polski, a potem znowu poleciałam do pracy do Sharm el Sheikh i mieliśmy sporadyczny kontakt. On nie odpuścił nawet kiedy mu dałam kosza, i w sumie, jak to wspominam, to bardzo się cieszę. Jestem bardzo szczęśliwa, że mam super faceta obok siebie, nie wiem, jak by to się potoczyło, gdyby wziął do siebie to, że początkowo nie byłam nim zainteresowana – mówi Klaudia.
Młoda żona bardzo dobrze wspomina moment, w którym powiedziała rodzinie, że jej partner jest pochodzenia arabskiego. W jej głowie pojawiały się czarne myśli. - Moi bliscy i znajomi zaakceptowali mojego męża. Bałam się tego, co będzie, kiedy go poznają, bo nie chciałam, żeby spotkało go coś niemiłego, jakiś głupi komentarz ze strony kogokolwiek. Okazało się wręcz odwrotnie. Każdy go bardzo polubił i nikt nie miał żadnego problemu z jego pochodzeniem. Wiadomo, początki były trudne, bo każdy musiał się oswoić z tą sytuacją, że w naszej rodzince będzie ktoś z kraju arabskiego i że będzie w dodatku moim mężem. Ale naprawdę każdy go bardzo lubi i szanuje. Do tej pory, czyli już ponad 2 lata odkąd jesteśmy w Polsce, nie spotkało go nic, co mogłoby go urazić – zapewnia Klaudia.
- Nawet mój tata, który jest sceptycznie nastawiony do ludzi z krajów arabskich, bardzo go lubi i powiedział, że na początku bał się tego związku, ale to tylko wynikało z troski o mnie. Chyba każdy rodzic się boi, więc to zrozumiałe. Kiedy poznał Yassina przestał mieć obiekcje – tłumaczy kobieta.
Zapytaliśmy Klaudię, czy zauważyła jakąś różnicę między obcokrajowcami i mężczyznami z Polski. - Nie mam jakiegoś dużego doświadczenia, ale ja nie widzę. Jeżeli facetowi zależy, to nieważna jest narodowość. W każdym związku, czy z Polakiem czy to z kimś zza granicy, może być cudownie albo i nie. Każdy ma swoje wady i zalety, ale nie uważam, żeby ktoś był lepszy tylko dlatego, że jest obcokrajowcem. Miłości się nie wybiera, można ją znaleźć wszędzie, nawet na końcu świata. Ja akurat swoją znalałam w Maroku i się bardzo z tego cieszę, bo mam super męża - mówi Klaudia w rozmowie z WP Kobieta.
Klaudia przyznaje, że kwestia różnic kulturowych była dla niej i dla Yassina bardzo istotna. - Rozmawialiśmy często na temat naszych kultur i ustaliliśmy sobie pewne zasady. Ja szanuję jego kulturę, a on moją. Nigdy pod tym względem nie było między nami żadnej sprzeczki. O takich rzeczach trzeba rozmawiać otwarcie i od razu, ponieważ są to dwie różne kultury i nie każdy z nas może coś akceptować. U nas z tym nie ma problemu. Np. kiedy są święta czy Wielkanocne czy Bożego Narodzenia, moj mąż, mimo tego, że u nich się ich nie obchodzi, zawsze jest z nami przy stole. Nigdy nie miał z tym problemu i szanuje to. Tak samo kiedy u niego w kraju są święta, jeździmy tam razem i ja również nie mam z tym problemu. Ciekawe jest dla mnie poznawanie innych kultur. Wydaje mi się też, że może dla mojego męża było łatwiejsze zaklimatyzowanie się w naszej kulturze, ponieważ pracując już kilka dobrych lat w europejskich hotelach, nie tylko w Maroku, poznał już jak to u nas jest - opowiada.
Dostajemy pogróżki
Agnieszka jest żoną Hemisha, który pochodzi z przedmieść Deli. Mężczyzna przyjechał do Polski 10 lat temu. Mężem Polki jest od pięciu. Agnieszka nie chce pokazywać twarzy, boi się rozpoznania po tym, jak zaczęła dostawać pogróżki.
- Mieszkamy w Warszawie. Niedawno głośno było o sprawie Hindusa, który usiłował zgwałcić Polkę, kiedy dostarczał jej jedzenie. Od tego czasu nie mamy z mężem lekko. Listy z pogróżkami w skrzynce, krzywe spojrzenia sąsiadów… szkoda gadać. Dlatego wolę chronić swoją tożsamość – mówi kobieta.
Agnieszka mimo nieprzyjemności ze strony otoczenia, chce powiedzieć, jak naprawdę wygląda małżeństwo z Hindusem. – Na początku był problem z rodziną Hemisha. Długo ukrywaliśmy nasz związek. W Deli tradycja jest bardzo ważna. Rodzice Hemisha nie byli zachwyceni, że chce ożenić się z Polką. Woleliby małżeństwo aranżowane z miłą dziewczyną z Indii. My jednak postawiliśmy na swoim – mówi nam Agnieszka.
- Ślub braliśmy dwa razy. Raz w Polsce, z białą suknią i tradycyjnym weselem i raz w Indiach, w sari i z pełnym hinduskim obrządkiem. Hemish nie różni się niczym od mężczyzn, z którymi spotykałam się wcześniej. Jest zabawny, inteligenty i bardzo czuły. Jest nieco bardziej otwarty niż Polacy. Żonę traktuje z ogromnym szacunkiem i tego samego wymaga ode mnie. Nie wolno mi go obrażać. Trudno mu było jednak przyzwyczaić się, że w Polsce żony nie są zależne od mężów i nie zawsze są im posłuszne. W Indiach to jest norma. Kobiety traktowane są jako osoby mniej wartościowe – tłumaczy Agnieszka.
Zapytana, czy uważa, że Hindusi są lepsi od Polaków zaprzecza. – Myślę, że nie możemy tutaj generalizować. Jeden Hindus będzie wspaniałym, kochanym mężem, inny fanatykiem. Z Polakami jest tak samo. Wszystko zależy od osoby. Pokochałam Hemisha za to, jaką jest osobą, nie za jego kolor skóry i pochodzenie – dodaje kobieta.
Dysproporcje
Statystyki na temat dysproporcji płciowych wśród imigrantów przedstawił portal "Najwyższy Czas". My postanowiliśmy je sprawdzić. Według statystyk prowadzonych przez GUS faktem jest, że wśród imigrantów ponad 70 proc. to mężczyźni. Szczególnie widać to wśród przyjezdnych z krajów azjatyckich. Tam dysproporcja wynosi aż 90 proc.
W Polsce panuje fałszywy stereotyp, jakoby to w naszym kraju była nadwyżka kobiet. W Polsce rodzi się średnio 106 mężczyzn na 100 kobiet. W samej tylko grupie wiekowej 20-30 lat polskich mężczyzn jest więcej od kobiet o ponad 100 tys. Dopiero w okresie wieku emerytalnego pojawia się przewaga liczebna polskich kobiet, ze względu na nadumieralność mężczyzn w wieku poprodukcyjnym.
W krajach azjatyckich brakuje kobiet w wieku rozrodczym. W samych Indiach przewaga młodych mężczyzn nad kobietami to aż 70 mln osób. Przyjeżdżając do Polski wielu z nich liczy na to, że uda im się poznać żonę, ściągnąć ją do ojczyzny i tam założyć rodzinę. Część nie chce wracać do kraju. Wolą zostać w Polsce i tutaj układać sobie życie.
Czemu Arab, a nie Polak?
Dlaczego to kobiety częściej decydują się na ślub z obcokrajowcem? - Jeżeli już mamy mówić o ogólnych zależnościach, może wynikać to częściowo również z tego, że dziewczyny działają bardziej emocjonalnie. Jak serce zabije mocniej, to mniej rozważają takie kwestie, jak: kto, dlaczego i co będzie potem? Szczególnie na początku znajomości – mówi psycholog Sylwia Żabińska.
- Jeśli, dajmy na to, jest to jakiś elegancki, opalony Włoch albo temperamentny i zabawny Hindus, lub ktokolwiek, kto w jakiś sposób je ujmie, to proszę mi wierzyć, że na początku nie będzie dla nich takie ważne to, czy oglądali w dzieciństwie te same filmy. My kobiety, po prostu patrzymy trochę inaczej. Naszymi działaniami kierują inne czynniki – dodaje psycholog.
Zdaniem ekspertki kobiety nie analizują wszystkich za i przeciw przed wejściem w związek, liczy się to, co czują. - Jeśli człowiek się zakocha, to podchodzi do tego w sposób intuicyjny. I to dotyczy wszystkich, bo przecież mężczyźni nie są bynajmniej pozbawieni emocji. Ale faktycznie zdarza się, że często patrzymy na inne rzeczy albo na te same, ale w różny sposób. Ludzie są, jacy są. Trzeba to przyjąć – wyjaśnia.
W Polsce nie obowiązuje jeszcze polityka otwartych granic. Jeśli jednak zacznie, małżeństwa mieszane będą zjawiskiem coraz bardziej popularnym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Setki imigrantów zdecydowało się na desperacki krok. Szybko tego pożałowali