Córki Obamów zniknęły z pola widzenia. Barack powiedział, co się z nimi dzieje
Były prezydent zdradził, że jego córki Malia i Sasha brały udział w protestach, które latem objęły Stany Zjednoczone. "Czuły, że powinny być tego częścią" – powiedział dumny Obama.
24.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 14:07
Po opuszczeniu Białego Domu w 2017 r. "pierwsze córki" nie chciały zwracać na siebie uwagi. Malia zaczęła studia na Harvardzie, Sasha jakiś czas temu dostała się na Uniwersytet Michigan. Po wybuchu pandemii koronawirusa zbliżyły się do siebie i wspólnie strajkowały, o czym z dumą poinformował ich tata.
19- i 22-latka protestowały przeciwko brutalności policji po zabójstwach George'a Floyda, Breonny Taylor i wielu innych czarnoskórych Amerykanów. – Nie musiałem dawać im rad, bo same doskonale wiedzą, co jest dobre, a co złe. Wiedzą też, że mają prawo używać swojego głosu – wyznał Obama w rozmowie z magazynem "People".
Malia i Sasha Obama – co u nich słychać?
– Malia i Sasha znalazły własny sposób na uczestnictwo w demonstracjach i aktywizm, jaki widzieliśmy wśród młodych tego lata, bez gadania z mojej strony czy Michelle. To była ich inicjatywa – podkreślił.
Powiedział jeszcze, że nie poszły na protesty, by usłyszeć komplementy i zdobyć zainteresowanie mediów. – Nie mógłbym być z nich bardziej dumny – dodał.
Z wywiadu dowiadujemy się, że Malia i Sasha są z rodzicami prawie nieprzerwanie od marca.
"Życie w kwarantannie to wiele wzlotów ... i upadków" – mówił Obama.
"Mieliśmy to szczęście, że nie musieliśmy się martwić utratą pracy lub chorobą członka rodziny, ale były chwile, w których odczuwało się tę klaustrofobię. Dlatego dawałem córkom poczucie, że nie są same" – stwierdził.
Dla niego i Michelle jako rodziców to był czas, kiedy mogli też poprzyglądać się im na spokojnie. – Wspólne kolacje każdego wieczoru, gry, oglądanie filmów – i oglądamy filmy - było w tym wiele radości" – przyznał były prezydent USA.