Nigdy nie pogodziła się z siostrą. Otwarcie mówiła, o co poszło
12 maja 2025 roku mija dziewiąta rocznica śmierci Marii Czubaszek - jednej z najbardziej wyrazistych postaci polskiej kultury, która do końca żyła na własnych zasadach.
Maria Czubaszek była postacią wyjątkową: błyskotliwą, kontrowersyjną, ale i niezwykle wrażliwą. Jej związki z najbliższymi układały się różnie - otwarcie mówiła o chłodnej relacji z rodziną i bolesnym braku pojednania z siostrą. Za to przyjaciele i mąż byli dla niej wsparciem do ostatnich dni. Choć odeszła niemal dekadę temu, jej grób wciąż odwiedzają bliscy i fani.
Siostrzana rana, która się nie zabliźniła
Maria Czubaszek nie ukrywała, że przez wiele lat nie utrzymywała kontaktów z własną siostrą. Powodem miała być krytyczna ocena jej stylu życia i wyborów - Czubaszek otwarcie przyznawała, że różniły się światopoglądem. Choć mogłoby się wydawać, że czas leczy rany, w ich przypadku do pojednania nie doszło.
"Z Ewą nie mamy wspólnego języka. Zresztą nigdy nie miałyśmy. Ani też wspólnych tematów do rozmowy, ani podobnego poczucia humoru. A to jest o wiele istotniejsze w relacjach międzyludzkich, niż wspólna pula genów. Tak naprawdę, to po prostu nigdy jej nie lubiłam" - wyznała w książce "Nienachalna z urody".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sprawdzam" - Huawei Watch 5
Czytaj także: Był w domu Czubaszek. Opisał, co tam zastał
Według relacji Marii Czubaszek - ich matka miała faworyzować Ewę, która ostatecznie postanowiła wyjechać do Australii. Gdy matka zachorowała, wszystkie obowiązki spadły na Marię, która ledwo wiązała koniec z końcem.
Pewnego razu skłócone siostry się jednak spotkały. "(…) zaprosiłam ją do siebie na kolację. Chciałam wyjaśnić kilka spraw. Pokłóciłyśmy się, siostra wybiegła, trzaskając drzwiami. To był ostatni raz, gdy ją widziałam" - zdradziła dziennikarka w tej samej książce.
Kobiety zerwały ze sobą kontakt. Według relacji Czubaszek Ewa nie odzywała się także do matki, która do śmierci czekała na jakikolwiek sygnał. "Mam nadzieję, że ona już na zawsze zostanie tam, gdzie jest, i nigdy nie wróci do Polski" - podkreśliła.
Przyjaźń i małżeństwo do końca
Maria Czubaszek była znana z tego, że nie ulegała presji otoczenia i żyła dokładnie tak, jak chciała. Nie interesowały jej konwenanse ani narzucane przez społeczeństwo role. Jej przyjaźń z Hirkem Wroną przetrwała lata i do dziś stanowi jedno z piękniejszych wspomnień po pisarce.
- Zapalam znicze, kładę kwiaty. Przyjaciele, ludzie też przynoszą świeże kwiaty i tam też się spotykają i palą papierosy - mówił dziennikarz w rozmowie z "Faktem". Życie codzienne Marii było pełne stałych przyzwyczajeń. Uwielbiała parówki, które - ku zaskoczeniu wielu - często popijała campari.
Papierosy paliła namiętnie i z upodobaniem. Te rytuały stały się jej znakiem rozpoznawczym i nieodłącznym elementem codzienności, którą dzieliła z mężem, Wojciechem Karolakiem. Ich małżeństwo, choć nietypowe, opierało się na głębokim porozumieniu.
- Oboje dostali od Pana Boga, coś, co jest rzadkie w naszym życiu - talent. I tego talentu nie zmarnowali. Maria napisała mnóstwo wspaniałych skeczy, a Wojtek mnóstwo wspaniałej muzyki (...) - opowiadał Wrona w "Fakcie". Zdradził też, jak wyglądał ich dom.
- Ich dom był terenem prywatnym i zakładem pracy Wojtka. To nie był taki dom, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Spełniał trochę inną funkcję. Funkcję sypialni i warsztatu pracy. Nie było w nim hucznych imprez. To nie był taki otwarty dom, bo tam było mnóstwo instrumentów Wojtka. A porządek był tam taki, w którym orientowali się tylko Marysia i Wojtek. Nikt więcej. Mnie w tym domu trochę brakowało trochę miejsca na gastronomię - wspominał.
Nie chciała być mamą
Maria Czubaszek nie ukrywała, dlaczego nigdy nie została mamą. Pisarka nie widziała siebie w tej roli. Nie czuła instynktu macierzyńskiego i twierdziła, że "nie można żyć tylko dla dziecka". W jednym z odcinków "Uwagi!" Czubaszek przyznała, że zaszła w ciążę dwa razy. Dwukrotnie zdecydowała się na aborcję.
- Ja nie wierzę w te mamy, które mówią, że są najszczęśliwsze przy tych dzieciach. Ja rozumiem, że rodzice kochają swoje dziecko i że się kocha dzieci, ale nie można żyć tylko dla dziecka. Trzeba mieć swoje życie (...). Nie można się spełnić tylko przy pieluchach, zupkach, puciu, puciu, puciu i przy opiekowaniu się dzieckiem - mówiła w jednej z rozmów.