Czy dzieci wychowywane na wsi są odporne na stres i bardziej zaradne? Słowa ministra rolnictwa zaskakują

- Dzieci w rodzinach rolniczych uczone są pracy, są dużo bardziej odporne na stres, dużo bardziej zaradne i zdrowsze - powiedział na antenie TVP Info minister rolnictwa i rozwoju wsi Grzegorz Puda. Sprawdziliśmy, czy faktycznie życie na wsi wiąże się z mniejszym stresem nastolatków i czy można generalizować - jak minister rolnictwa i określać młodzież z miasta "pokoleniem dobrobytu"?

dzieci wieśDzieci na wsi mają mniej stresu?
Źródło zdjęć: © Getty Images
Aneta Malinowska

Minister Grzegorz Puda w swojej telewizyjnej wypowiedzi skrytykował młode osoby wychowane w miastach, które jego zdaniem, nie mają szacunku dla polskiej wsi i rolników.

- Warto powiedzieć, że mleko nie bierze się z kartonu, jak wiele młodych ludzi w miastach do dzisiaj uważa. To pokolenie dobrobytu, tak często wychowywane bez wartości, jest coraz słabsze i pokazała to pandemia - ocenił minister rolnictwa.

Polska jest bardzo zróżnicowana. Inne problemy pojawią się w miastach, inne we wsi podmiejskiej, gdzie mieszkańcy nie utrzymują się z rolnictwa, a zupełnie inne we wsi typowo rolniczej.

 O tych różnych "rodzajach" wsi i jej mieszkańcach, mówi w rozmowie z WP Kobieta - Ilona Wodnicka, mama trójki dzieci, współwłaścicielka sporego gospodarstwa pod Toruniem.

Oboje z mężem studiowali w Warszawie i mają wykształcenie wyższe. Wrócili na wieś, gdy urodziła się pierwsza córka. - Stwierdziliśmy wtedy, że to jest dla nas odpowiednie miejsce i lepsze do życia dla naszych dzieci. Mniej zagrożeń, mniej niebezpieczeństw nowoczesnego świata. Wieś daje komfort i spokój - mówi Ilona.

Jednak, mimo że żyją na wsi, dzieci wożą do szkół do miasta. Najstarsza córka Ilony w ubiegłym roku zaczęła liceum, młodsza chodzi do 3. klasy szkoły podstawowej. - Najmłodsza córeczka ma 4 lata i w przyszłym roku będę ją wozić też do Torunia do przedszkola - mówi matka dziewczynek.

Czy życie na wsi jest lepsze od życia w mieście, w kontekście wychowywania dzieci?

- Na wsi widzę mniej zagrożeń na co dzień. Jednak moje dzieci mają stały kontakt z miastem. To, że my mamy biznes na wsi, nie znaczy, że córki będą rolniczkami. To będzie kiedyś ich wybór - podkreśla.

Ilona z mężem stara się wychowywać córki w sposób współczesny i nowoczesny. Dzieci mają wszystko, czego potrzebują.

- Czy one mają mniej stresów, nie wiem, na pewno ja mam mniej stresu, bo nie muszę się bać o nie tak bardzo, jak obawiałabym się, mieszkając na jakimś miejskim blokowisku - mówi Ilona.

Na pytanie, czy zgadza się ze słowami ministra rolnictwa, wyjaśnia: - Tam, gdzie jest duża rodzina i bieda to widzę, że młodzież musi być bardziej odpowiedzialna. Szybciej zaczynają pracować, mają różne obowiązki, często ponad swój wiek. Bardziej skłonna byłabym stwierdzić, że to status materialny rodziny decyduje o tym, jak wygląda życie młodych ludzi, a nie to czy mieszkają na wsi, czy w mieście - mówi Ilona Wodnicka.

Czy zatem dzieci na wsiach są zaradniejsze od dzieci miejskich?

To zależy od bardzo wielu czynników, m.in. od norm i wartości, jakie już przyswoiły, od grupy rówieśniczej, w której funkcjonują, od dostępu do mediów, od tego, czy wychowują się w gospodarstwie rolnym, jakim i czy są zobowiązane do pomocy w nim - mówi w rozmowie z WP Kobieta, dr. nauk humanistycznych z Instytutu Socjologii UŁ, Katarzyna Zajda. - Nie wydaje się prawdziwe przypuszczenie, że są bardziej odporne na stres. To jest kategoria wielowymiarowa, którą powinno się rozpatrywać w odniesieniu do różnych sytuacji społecznych. To młodzież wiejska jest opisywana w literaturze jako ta, która ma mniejsze aspiracje edukacyjne, wybiera kierunki studiów uważane za łatwiejsze, w większym stopniu obawia się konkurencji na rynku pracy i w tym sensie doświadcza większego stresu niż młodzież miejska - dodaje specjalistka.

O trudnościach wychowywania dzieci na wsi opowiedziała nam Magda Wojtczak, wdowa, mama 13-letnich bliźniaczek, mieszkanka wsi w województwie lubelskim.

- Nigdy nam się nie przelewało. Mąż pił, od dawna nie miał pracy. Tylko dorywczą. Zachorował i zmarł. Zostałam sama z dziećmi - mówi kobieta.

Magda mieszka na wsi, ale nie pracuje na roli. To jej mąż był rolnikiem, jednak w ostatnich latach brał tylko prace sezonowe. - Ja szyję. Biorę różne zlecenia, ale wie pani, ciężko jest. Jak wychowuję dzieci? Normalnie. Chodzą do szkoły. Muszą mi pomagać w domu. I muszą się uczyć - mówi kobieta.

Czy córki Magdy wychowują się bezstresowo? Chyba nie, jak zauważa matka bliźniaczek. - Niektóre dzieci w klasie jej córek są "lepsze", bo z bogatych domów, a jej córki widzą, że niektórzy mają dużo więcej. Już ten fakt powoduje u dziewczynek stres.

Jedna z córek Magdy ma od kilku miesięcy duże wahania nastroju. Często płacze. Czasami mówi, że nikt jej nie rozumie, że nienawidzi ludzi. Magda wie, że powinna się z córką udać do psychologa, ale ze względu na brak pieniędzy i czasu, ciągle odsuwa ten temat na bok. - Do miasta daleko, ciągle mam nadzieję, że te smutki jej miną, chociaż trwa to już dość długo - mówi zaniepokojona matka bliźniaczek.

Zarówno dzieci z miast, jak i ze wsi są narażone na stresy, jednak są innego rodzaju.

- Dzieci z miast narażone są na większe natężenie hałasu: tramwaje, duży ruch uliczny, centra handlowe z wszechobecną głośną muzyką, ale też bodźce wizualne w postaci banerów, ekranów i reklam, bombardujących je nowymi produktami - mówi Marta Groszyńska, psycholożka i psychoterapeutka PsychoMedic.p. Z drugiej strony dzieci ze wsi, mimo że żyją w spokojniejszym środowisku, należą do mniejszych społeczności, gdzie wszyscy się znają. Wówczas każdy błąd może odbić się szerszym echem, dotrzeć do większej ilości osób, co samo w sobie może być stresujące.

Psycholog zauważa, że na wsiach, często jest mniejsza tolerancja dla bycia w jakikolwiek sposób innym, co może wiązać się z dokuczaniem. - Takiemu dziecku trudniej jest znaleźć podobną sobie grupę rówieśników, np. należących do tej samej subkultury, która mogłaby dać mu oparcie. Jak wiadomo, stres obniża odporność organizmu, i wówczas łatwiej o zachorowanie - bez względu na miejsce zamieszkania. - dodaje psycholog Marta Groszyńska.

"Moje dzieci mają i stres i obowiązki, bo inaczej nie dałabym sobie rady"

- Sama wychowuję dzieci – opowiada nam Anna Czarnecka z Trójmiasta - Z trójką dzieci, trudno mi mówić o beztroskim życiu w mieście. Trudno też powiedzieć o moich dzieciach, patrząc na naszą sytuację i na stan konta, że są "pokoleniem dobrobytu".

Dzieci Anny bezstresowego życia nie mają.

- Nie ma ojca w domu. Nie mamy za dużego budżetu. W szkołach niektórzy mają wszystko i jeszcze więcej. Moje dzieciaki widzą, że mają mniej. Zauważają różnice - mówi Anna. - Nie jeździmy samochodem, nie wyjeżdżamy za granicę.

Dzieci Anny nie chodzą też na zajęcia dodatkowe, bo jej nie stać. Nie mają najnowszych ubrań, ani sprzętu komputerowego. I muszą pomagać w domu. Dzieci kobiety mają 15, 13 i 11 lat. Każde ma w inny dzień dyżur. Najstarszy syn odprowadza albo odbiera najmłodszego syna ze szkoły, to jego obowiązek. Dzieci muszą pomagać w kuchni i z zakupami.

- Czasem się buntują, ale już wiedzą, ze inaczej nie dalibyśmy rady. Uczą się sami i mają dobre wyniki w szkole – mówi Anna. - Starsze dzieci często siadają z najmłodszym i tłumacza mu np. matematykę, albo przepytują z angielskiego. Wszyscy rozumieją, że tylko tak damy sobie radę. Spokojnie mogę powiedzieć, że moje dzieci w wielkim mieście mają i stres i obowiązki, bo inaczej nie dałabym sobie sama rady i absolutnie nie mogę powiedzieć o moich miejskich dzieciach, że żyją w nadmiernym dobrobycie, myślę, że wielu mieszkańców podmiejskich wsi ma dużo lepiej niż my - podsumowuje Anna.

- Intensywne kontakty szybko zmieniają wieś i jej mieszkańców, podobnie jak zmieniają mieszkańców miast. Młodzież miejska jest również zróżnicowana, aprobowane normy i wartości zależą od wielu zmiennych, w tym oczywiście od rodziny, szkoły, grup rówieśniczych. Proces globalizacji upodabnia młodzież wiejską do miejskiej, w tym sensie nie można czynić generalizacji i tworzyć sztucznych podziałów na bardziej zaradną młodzież wiejską i mniej zaradną młodzież miejską - podsumowuje socjolog Katarzyna Zajda.

Prof. Jarosław Flis o aborcji: Konflikt jest symboliczny i trudno znaleźć wyjście

Wybrane dla Ciebie
"Wdowia choroba". Co się dzieje z kobietą, która nie uprawia seksu?
"Wdowia choroba". Co się dzieje z kobietą, która nie uprawia seksu?
Polskie imię wymiera. W 2024 roku nosi je jedynie 19 kobiet
Polskie imię wymiera. W 2024 roku nosi je jedynie 19 kobiet
Beata Fido odeszła z TVP w cieniu skandalu. Co robi dziś?
Beata Fido odeszła z TVP w cieniu skandalu. Co robi dziś?
Była pokojówka zdradza kulisy hoteli. Trzech rzeczy unika jak ognia
Była pokojówka zdradza kulisy hoteli. Trzech rzeczy unika jak ognia
Bąble na podłodze? Ten trik uratuje twoje panele
Bąble na podłodze? Ten trik uratuje twoje panele
Pokazał, co zobaczył na mięsie z Biedronki. Sieć zareagowała
Pokazał, co zobaczył na mięsie z Biedronki. Sieć zareagowała
Metoda 12-3-30 robi furorę. W mig zgubisz kilogramy
Metoda 12-3-30 robi furorę. W mig zgubisz kilogramy
Brama to jedna z najzdrowszych ryb. Lepsza od dorsza i łososia
Brama to jedna z najzdrowszych ryb. Lepsza od dorsza i łososia
Schudła 100 kg. "Możesz czasami zjeść lody albo kiełbasę"
Schudła 100 kg. "Możesz czasami zjeść lody albo kiełbasę"
Czy praca w niedzielę to grzech? Oto co mówi Kościół
Czy praca w niedzielę to grzech? Oto co mówi Kościół
Najgorsze mięso do rosołu. Wyjdzie mętny
Najgorsze mięso do rosołu. Wyjdzie mętny
Paris Hilton przyszła na galę w "nagiej" sukience. Ten look to prawdziwa petarda
Paris Hilton przyszła na galę w "nagiej" sukience. Ten look to prawdziwa petarda