Czy IPN znajdzie miejsce pochówku „Inki”?
20 lipca 1946 roku do gdańskiego więzienia przy ul. Kurkowej przewieziono ładną, młodą dziewczynę. Przydzielono jej specjalną, izolowaną celę dla więźniów politycznych. Po 13 dniach parodii „śledztwa” i „sądu” skazano ją na śmierć.
20 lipca 1946 roku do gdańskiego więzienia przy ul. Kurkowej przewieziono ładną, młodą dziewczynę. Przydzielono jej specjalną, izolowaną celę dla więźniów politycznych. Po 13 dniach parodii „śledztwa” i „sądu” skazano ją na śmierć. Danuta Siedzikówna, pseudonim „Inka”, sanitariuszka 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, przez kilka dni siedziała samotnie w celi, czekając na wykonanie wyroku. 28 sierpnia 1946 roku została rozstrzelana. Miała niespełna 18 lat. Miejsce pochówku „Inki” zostało przez Urząd Bezpieczeństwa utajnione. Czy po latach uda się odnaleźć jej grób?
Trwające od piątku badania, którymi kieruje prof. Krzysztof Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej, mają na celu odnalezienie miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego. Dlaczego prowadzone są dopiero teraz? - Od kiedy działa IPN, powstały możliwości, których nie było wcześniej. Jednak nawet gdyby takie możliwości istniały w latach 90., wówczas rozwój genetyki był na zupełnie innym poziomie niż dzisiaj. Gdybyśmy, powiedzmy, w 1995 roku znaleźli szczątki „Inki”, mogę powiedzieć z całą pewnością, że nie bylibyśmy w stanie ich zidentyfikować. Dziś mamy zupełnie inne możliwości techniczne i naukowe – mówi prof. Szwagrzyk.
Ekspert nie chce przesądzać, jakie są szanse na odnalezienie zwłok. – Nawet jeżeli szansa jest niewielka, to i tak podjęliśmy już działania. Należy to zrobić, gdyż postać „Inki” jest absolutnie wyjątkowa, powszechnie znana – zaznacza ekspert.
Wyklęta bohaterka
Dlaczego „Inka” jest tak ważną postacią? Danuta Siedzikówna stanowi wzór polskiego patriotyzmu. Po tym, jak Gestapo po brutalnym śledztwie zabiło jej matkę, zgłosiła się wraz z siostrą do Armii Krajowej. Złożyła przysięgę w grudniu 1943 roku, przeszła szkolenie i zaczęła służbę jako sanitariuszka. W czerwcu 1945 roku została niespodziewania aresztowana przez NKWD-UB. Udało jej się zbiec podczas ataku na konwój, którego dokonał miejscowy oddział AK. Trafiła do 5. Wileńskiej Brygady AK pod dowództwem mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. W lipcu 1946 roku jechała do Gdańska po materiały opatrunkowe. W nocy z 19 na 20 lipca została aresztowana na skutek zdekonspirowania lokalu kontaktowego.
„Inka” została rozstrzelana kilkanaście dni później. W egzekucji wzięło udział dziesięciu żołnierzy KBW. Z trzech metrów oddali strzały do „Inki” i jej współtowarzysza niedoli, Feliksa Selmanowicza „Zagołczyka”, również żołnierza 5. Brygady. Zostali dobici o godz. 6.15 strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego. Według relacji świadków, przed egzekucją „Inka” krzyknęła: „Niech żyje Polska!”
Podobno kilka dni przed śmiercią „Ince” udało się przekazać gryps o treści: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”.
Przez wiele lat władze komunistyczne przedstawiały „Inkę” jako przestępcę i członka pospolitej bandy. Oskarżano ją o wiele zbrodni, w tym o udział w zastrzeleniu funkcjonariuszy UB i MO podczas starcia z oddziałem AK, a nawet o wydawanie rozkazów, pomimo że była tylko sanitariuszką. Ostatecznie nawet stalinowski sąd stwierdził, że nie brała bezpośredniego udziału w zabójstwach. Mimo to wymierzył jej karę śmierci. Dopiero po 1989 roku zaczęto mówić głośno o tym, jak było naprawdę.
Poszukiwania grobu
Symboliczny grób „Inki” znajduje się na Cmentarzu Garnizonowym przy ul. Giełguda w Gdańsku, gdzie w latach 40. XX w. chowano osoby skazane na karę śmierci i stracone w gdańskim więzieniu przy ulicy Kurkowej. Tam również są prowadzone prace badawcze. Skąd wiadomo, gdzie należy szukać? – Mamy bardzo ważny dokument, utworzony w 1946 roku – komentuje prof. Szwagrzyk. - To pismo naczelnika więzienia przy ul. Kurkowej w Gdańsku do wdowy po Feliksie Selmanowiczu „Zagończyku”, z którym została stracona „Inka”. W tym dokumencie jest wyraźna informacja, gdzie znajdują się jego zwłoki. Wskazano Cmentarz Garnizonowy i określono nawet numer, pod którym został pochowany. Nie wydaje się prawdopodobne, aby „Inkę” wywieziono w inne miejsce.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy zaczną się pracę ziemne. Prof. Szwagrzyk zaznacza, że w październiku odbędą się na Cmentarzu Garnizonowym poszukiwania nieinwazyjne z użyciem georadaru. Dopiero potem zostanie podjęta decyzja, kiedy eksperci przystąpią do prac ziemnych. – Bardzo bym chciał, żeby rozpoczęły się jeszcze w tym roku, jednak nie mogę być absolutnie pewny – mówi prof. Szwagrzyk.
Prace są prowadzone w ramach projektu badawczego prowadzonego przez IPN pt. „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956”.
Co stanie się z ciałem „Inki”, kiedy zostanie odnalezione? – Chciałbym, abyśmy porozmawiali o tym w momencie, kiedy ogłosimy, że udało nam się odnaleźć i zidentyfikować szczątki Siedzikówny. Marzę, żeby wówczas zadano mi to pytanie. Naprawdę chciałbym mieć ten problem – mówi prof. Szwagrzyk.
Tekst: Sylwia Rost, Kobieta.wp.pl