Czy posiadanie dzieci sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi?
Przyjęło się mówić, że posiadanie dziecka to najlepsze, co może nas w życiu spotkać. Pociechy z pewnością dają swoim rodzicom wiele radości, ale to jednak im nie wystarcza. Zdarza się, że osoby bezdzietne są bardziej zadowolone z życia niż rodzice. Wiele zależy bowiem od polityki prorodzinnej. Dowodem na to są najnowsze wyniki badań przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców.
Badaczka z Uniwersytetu w Teksasie, Jennifer Glass, chciała dowiedzieć się, czy dzieci rzeczywiście dają nam szczęście. W tym celu wraz z grupą pomocników postanowiła przepytać mieszkańców 22 krajów. Wnioski były zaskakujące.
Najważniejszym czynnikiem decydującym o zadowoleniu z życia rodziców okazała się polityka prorodzinna prowadzona w poszczególnych państwach. Z badań wynika, że im więcej ułatwień wprowadza państwo, tym bardziej są oni zadowoleni ze swojej sytuacji życiowej.
- W wiekszości krajów, gdzie rząd zapewnia najlepsze regulacje prorodzinne, osoby bezdzietne i posiadające dzieci udzielały podobnych odpowiedzi na temat szczęścia. - powiedziała Jennifer Glass. - Wsparcie rządu okazało się więc kluczowym warunkiem wpływającym na ich oceny - dodała.
Znalazło się kilka państw, w których rodzice są znacznie szczęśliwsi od osób bezdzietnych. Mowa tu o Portugalczykach. Różnica między nimi wynosi aż 8 proc. Kolejni na podium są Węgrzy (4,7 proc.), a następni Hiszpanie (3,1 proc.).
O dziwo najmniej szczęśliwi są rodzice żyjący w Stanach Zjednoczonych. Są aż o 13 proc. mniej zadowoleni, niż osoby bezdzietne. Zaraz po Amerykanach są Irlandczycy (9,5 proc.), Grecy (8,3 proc.) i Nowozelandczycy (7,8 proc.). Co ciekawe, Polacy też należą do tej grupy. Okazuje się, że bardziej zadowoleni z życia są bezdzietni obywatele Polski. Jest ich o 4,9 proc. więcej w porówaniu do osób posiadających dzieci.
Jak widać, polityka ma znacznie większy wpływ na poziom naszego szczęścia niż może się wydawać. Mamy nadzieję, że polscy politycy wezmą sobie te dane do serca.
Polecamy także: Jak ojcowie zwracają się do swoich synów, a jak do córek?
