Blisko ludziDJ Wika o tym, że miłość nie ma wieku. „Pan miał 91 lat, a jego partnerka – 88 i się pobrali”

DJ Wika o tym, że miłość nie ma wieku. „Pan miał 91 lat, a jego partnerka – 88 i się pobrali”

78-letnia DJ Wika, czyli Wirginia Szmyt, nie zwalnia tempa - wulkan energii mówi nam o swoim podejściu do życia, o tym, jaką jest babcią, o babciach rock'n'rollowych i discopolowych. Opowiada też o miłości, która nie ma wieku i o mężczyznach w pewnym wieku, którzy się "kogucą".

DJ Wika o tym, że miłość nie ma wieku. „Pan miał 91 lat, a jego partnerka – 88 i się pobrali”
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Gruszczyńska

20.01.2017 | aktual.: 19.04.2019 19:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Gdy mówimy słowo babcia, przed oczami od razu pojawia się staruszka z koczkiem, która robi na drutach, rozwiązuje krzyżówki, lepi pierogi i bawi się z wnukami.

W społeczeństwie następują duże zmiany. Zanikają rodziny wielopokoleniowe, młodzi częściej mieszkają sami. Wiele młodych osób wyjeżdża za granicę. A babcie często zostają same – nie tylko śmierć zabiera nam bliskich, ludzie rozwodzą się w różnym wieku. Ale taki stereotyp babci wciąż jest pielęgnowany, szczególnie wśród młodych małżeństw. Młodzi często pracują, nierzadko jednocześnie studiują. Kto może im pomóc? Babcie. Przyjeżdżają, robią obiady, odprowadzają wnuki do przedszkola. Niektóre babcie godzą piękne tradycyjne powinności z nowoczesnością. Mają przez kilka dni w tygodniu „dyżury” przy wnukach, ale pozostałe dni spędzają na spotkaniach, w klubach seniora, na zajęciach w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Nie wszystkie są przywiązane do narzuconego od wieków stylu – babcia ma chować dzieci, wnuki, prawnuki, a potem ją pochowają. Babcie też się zmieniają. Jest to proces powolny, który ma wiele przyczyn. Polskie emerytury nie są wysokie. Nie wszystkie emerytki mogą sobie pozwolić na samodzielność. Na szczęście jest coraz więcej babć młodzieżowych.

I rock’n’rollowych.

I discopolowych (śmiech). Babcie potrafią łączyć jedno z drugim – kochają swoje wnuki, ale również zaczęły kochać siebie. To jest pożyteczne i wspaniałe, że kobiety uświadomiły sobie, że powinny mieć własne życie, nie tylko żyć życiem dzieci i wnuków. Dzięki temu są zdrowsze, bardziej odporne. Być może mają partnera, przyjaciół, uczą się języków. Rozpoczęły drugie życie.

Niektóre babcie mają problem z tym słowem i proszą wnuków, by zwracały się do nich „ciociu”.

Zawsze są kobiety, które ukrywają swój wiek, odejmują sobie pięć czy dziesięć lat. Dla mnie babcia jest słowem pięknym i nacechowanym pozytywnie. Mam czworo wnuków. Kocham moje wnuki, dzieci, mam z nimi wspaniałe relacje. W życiu skupiam się na pozytywach.
Już wszędzie napisano, ile mam lat. Gdy miałam dwadzieścia lat i szłam ulicą, oglądali się za mną panowie, chłopcy. Teraz niestety, nikt się nie ogląda, chyba że nałożyłabym kapelusz na lewą stronę.

Muszę być niegrzeczna i przyznać, że nie wierzę, że mężczyźni nadal nie oglądają się za panią, nie adorują pani.

Czasami obejrzą się z sympatią, może dlatego, że mnie poznają. Jak człowiek był młody, wychodził na ulicę, to aż skrzyły oczy. My jako kobiety odczuwamy, że to mija. Ale mężczyźni też mają czasami hopla na punkcie swojego wieku i słowa dziadek. Ale im się wydaje, że się nie starzeją, że im są dojrzalsi, tym są atrakcyjniejsi. Szukają młodych znajomości i wrażeń, „kogucą się”. Jeśli są na zabawie, to zawsze wybiorą młodsze dziewczyny.

Jak zmieniły się techniki i metody podrywania? Czy mężczyźni są teraz bardziej wyrafinowani i subtelni, a może jest odwrotnie?

Nie mam takich doświadczeń. Obyczaje zależą od kultury mężczyzny, jego wrażliwości, wychowania. W tej materii nic się nie zmieniło. Natomiast zawsze warto podkreślać, że miłość nie ma wieku. Człowiek może się zakochać w każdym wieku. Będąc ostatnio na wczasach, poznałam parę, gdzie pan miał 91 lat, a jego partnerka – 88 i się pobrali. Spotkali się trzy lata temu. Ich partnerzy odeszli, zostali samotni i wpadli na siebie. Postanowili u schyłku swego życia być razem.

Największą miłość ma pani za sobą czy przed sobą?

Jeśli skończyłam 78 lat, to już wiem, że największa miłość jest już za mną. Przeżyłam piękną miłość. Dała mi tyle radości i wydaje mi się, że czegoś podobnego już nie doświadczę w moim wieku. Dlatego jestem spokojna, że wiem, jak to smakuje, jak się człowiek czuje, jak fruwa. Uważam, że skoro poznałam ten smak, to już jest pięknie. Gdybym go nie poznała, może bym poszukiwała takich wrażeń. Człowiek kochany i zakochany jest szczęśliwy niezależnie od wieku. Miłość daje nam siłę.

Nawet, jeśli bym się teraz zakochała, to nie sądzę, że w sposób emocjonalnie szalony. A to dlatego, że przeszkadzałby mi w tym mój rozum (śmiech), pewne zahamowania. Już nie widzę siebie, jak fruwam naokoło mego mężczyzny z radości, że jest tak pięknie i wspaniale. Ale to nie znaczy, że w tym wieku ludzie stronią od życia sercowego. Bliskość z drugą osobą daje siłę do życia. Apeluję do wnuków i wnuczek, żeby przytulać babcie i dziadków. Radzę też osobom starszym, żeby sprawiły sobie zwierzątko – psa, kota czy nawet świnkę morską, żeby nie wracać do pustego domu, gdy żyje się samotnie. Ja też mam dwa koty, które czasami robią mi psoty. Mam obowiązki związane z opieką nad nimi. Trudno żyć, jak się nie ma obowiązków – człowiek starzeje się szybciej.

Obraz
© East News

Na imprezach obserwuje pani młodzież i ich obyczaje. Kiedyś nie byli tak swobodni, szczególnie w sferze seksualnej?

Dzisiejsze czasy, moda, bodźce, wymagają innego charakteru, pewnej odporności na wiele pokus. To daje nam wychowanie. Gdy młodzi chłopcy i dziewczyny idą na prywatki, może się to różnie skończyć, na przykład tym, że dziewczynka zajdzie w ciążę. Prywatki odbywały się też kiedyś. Każdy z nas miał 16 lat. Miałam przypadek w klasie, gdy dziewczynka zaszła w ciążę w wieku 16 lat. Zmieniła szkołę, potem skończyła wieczorową szkołę i studia, wyszła za mąż. Były takie przypadki. To nie jest reguła, że teraz jest inaczej i więcej można. W toaletach dla dziewczynek w szkołach zawsze były porobione dziury do podglądania.

Jestem wrogiem braku uświadamiania młodzieży, rezygnacji z lekcji wychowania seksualnego. Brak wiedzy ma negatywny wpływ na przyjaźnie i związki nastolatków. Przyjemność, która wiąże się z bliskością, nie powinna nabierać cech sportowych - ile ktoś poznał dziewczyn i ile ich „zaliczył”. Ta niezdrowa i nieodpowiedzialna rywalizacja często kończy się dramatycznie. Edukacja, uświadamianie odpowiedzialności, konsekwencji powinno być przestrogą przed lekkomyślnością i takim traktowaniem zauroczenia, bo do miłości jeszcze daleko. To temat do rozmów w rodzinie, w szkole. Młodzi często szukają czułości, być może brak im jej w domu. Miłości też się trzeba nauczyć. Pamiętam, jak miałam 16 lat i mama powiedziała mi, że jak się pocałuję z chłopcem, to zajdę w ciążę. A oprócz tego całe miasto dowie się o tym. Człowiek się wstydził, krępował. Po to są rodzice, po to jest mama.

Poradziłaby pani córce, żeby stosowała antykoncepcję czy na przykład usunęła ciążę?

Nie jestem zwolennikiem aborcji, ale gdyby moja nastoletnia córeczka powiedziała, że jest w ciąży, oczywiście, że zdecydowałabym się na takie rozwiązanie, jeśli sytuacja by tego wymagała.

Nawet gdyby musiała pani wyjechać z nią na zabieg za granicę?

Czasami w rodzinach są tak trudne przypadki, że prawo prawem, ale trzeba sobie radzić.

Komentarze (47)