Blisko ludziDlaczego mężczyzn trzeba namawiać na seks?

Dlaczego mężczyzn trzeba namawiać na seks?

Stres, zmęczenie, hormony czy nadmiar pokus – co sprawia, że coraz częściej musimy namawiać mężczyzn na seks?

Dlaczego mężczyzn trzeba namawiać na seks?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Wysłałam mu sms o treści: „Mam na Ciebie ochotę”. Dodam, że była środa. Oddzwonił od razu. Spodobało mu się. „Może spotkamy się w niedzielę, jeśli do tego czasu Ci nie przejdzie” – zaproponował. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Spodziewałam się raczej reakcji: „Wsiadaj w taksówkę i przyjeżdżaj” – opowiada Magda, atrakcyjna 28-latka z Warszawy. Ale nie ona jedna znalazła się w podobnej sytuacji. Stres, zmęczenie, hormony czy nadmiar pokus – co sprawia, że coraz częściej musimy namawiać mężczyzn na seks?

- Przyczyn może być kilka – odpowiada Marta Lech-Maciejewska, specjalistka w dziedzinie seksuologii. - Pierwszą, nasuwającą się na myśl jest ta, że żyjemy w czasach, kiedy kobiety chętniej i bez skrępowania mówią o swoich potrzebach seksualnych, a co za tym idzie: odważniej mówią o problemach związanych ze strefą intymną. Rzeczywiście jest tak, że popęd u mężczyzn maleje, ale spadek ten odnotowujemy głównie w dużych miastach – dodaje Maciejewska. Wniosek wydaje się być prosty.

- Z Michałem mieszkam od trzech lat. Nasze życie erotyczne zawsze było pełne przygód. Oboje lubimy eksperymentować. Rok temu wszystko się zmieniło. Dostał pracę w wymarzonej firmie consultingowej, gdzie nie ma mowy o wczesnym powrocie do domu. Tygodniowo pracuje od 80 do 100 godzin. Prawie zawsze wraca po północy, a zdarzają się i tak zwane „all nightery”, kiedy wpada rano wziąć prysznic i zmienić koszulę – mówi 26-letnia Julita. Nie da się ukryć, że to bardzo wpłynęło na nasze pożycie. Na seks mamy czas właściwie tylko w weekendy, a nawet wtedy Michał jest zmęczony i nie ma mowy o kilku numerkach w sobotę czy wielogodzinnym nocnym maratonie – wyznaje szczerze.

Faktycznie, w dużych miastach kobiety dużo częściej uskarżają się na ten problem. Powodów jest wiele: przede wszystkim nie wstydzą się mówić o własnych potrzebach. Nie ma nic dziwnego w tym, że kilka koleżanek wychodzi na drinka i opowiada sobie nawzajem o seksie. Drugi powód to praca i stres, który często jest z nią bezpośrednio związany.

- W dużych miastach naprawdę da się odczuć pęd życia, a co za tym idzie, ciągłe przemęczenie, notoryczny stres, które w prostej linii stają się przyczyną obniżonego popędu – wyjaśnia Marta Lech-Maciejewska. Dodajmy też, że zwykle mężczyźni w mieście są lepiej wykształceni, mają różne pasje. Po pracy chcieliby jeszcze znaleźć czas na piłkę z kolegami czy squasha.

Nieoczekiwana zmiana miejsc?

- Rok temu rozstałam się z moim byłym. Spędziliśmy razem trzy lata. To była intensywna znajomość. Kilka miesięcy dochodziłam do siebie. To nie jest najlepszy moment na to, żeby znowu się z kimś wiązać. Wolę przelotne romanse. Nie jestem jeszcze gotowa na to, by się przed kimś otworzyć, zaufać, zaangażować emocjonalnie – tłumaczy Paulina. Teraz skupiła się na innych rzeczach. Pracuje w dużej agencji reklamowej, odnosi same sukcesy, miesiąc temu dostała awans i podwyżkę.

- Teraz jest mi dobrze. Chciałabym jednak czasem wyjść do kina, na kolację czy po prostu pójść z kimś do łóżka. Ze względu na bezpieczeństwo i jakość wolę mieć jednego, sprawdzonego kochanka – dodaje. Brzmi jak marzenie: szukam kogoś, kto będzie dogadzał mi w sypialni, nie chcę się angażować. Wydawałoby się, że nie będzie najmniejszego problemu, żeby znaleźć chętnego kandydata. Okazuje się, że wcale nie jest to takie łatwe. Coraz częściej musimy czekać na to, że znajdzie się dla nas miejsce w wypełnionym po brzegi kalendarzu albo wcale...

- Od trzech lat jestem sam. W Ani byłem bardzo zakochany, przez dwa lata mieszkaliśmy razem, planowaliśmy ślub. Przeżyłem to rozstanie. Muszę przyznać, że przez pewien czas wykorzystywałem różne sytuacje i sypiałem z koleżankami, dziewczynami poznanymi na imprezach. W pewnym momencie powiedziałem jednak „dość”. Może to brzmi głupio, ale najzwyczajniej w świecie nie jestem zainteresowany tego typu znajomościami – mówi 31-letni Piotr, dziennikarz z Warszawy. Czyżby mężczyźni zaczęli się czuć traktowani przedmiotowo? Wydawałoby się, że kobieta otwarcie mówiąca o swoich potrzebach seksualnych jest niezwykle pociągająca. Tymczasem może być bardzo różnie. Na wielu mężczyzn to może działać wręcz odpychająco.

- W tym samym momencie, kiedy kobiety zaczęły śmielej mówić o swoich potrzebach, mężczyźni musieli wyjść im naprzeciw. Dlatego też stereotyp macho oraz supermana został brutalnie zweryfikowany. Jedna z hipotez? Wstyd przed „seksualną konfrontacją” – mówi Lech-Maciejewska. Bo co może być gorsze, jeśli nie fakt, że nie jesteśmy w stanie czemuś sprostać... Jeszcze do niedawna w ogóle nie mówiło się o potrzebach seksualnych kobiet. Pierwsze czasopisma typu Playboy, ale skierowane do kobiet, stały się powszechne na rynku światowym stosunkowo niedawno. Zapewne wynika to z wielu stereotypów, dotyczących seksualności kobiet, które funkcjonowały w kulturze przez setki lat. Dopiero wyniki obiektywnych badań nad seksualnością kobiet ośmieliły je, by w końcu zabrać głos w tak ważnej sprawie – dodaje Lech-Maciejewska.

Masturbacja czyli pójście na łatwiznę

Kolorowa prasa skierowana do kobiet czy mnożące się każdego dnia serwisy internetowe, gdzie płeć piękna może podyskutować na forach o tym co lubi, a czego nie, to jedna sprawa. Łatwy dostęp do pornografii to druga strona medalu. Kiedyś, żeby dostać kasetę VHS z filmem dla dorosłych trzeba było sporo się naczekać i oglądać ją w towarzystwie napalonych kolegów. Dzisiaj wszystko można obejrzeć za darmo w sieci, więc jak tu nie ulec pokusie?

- Z Krzysztofem mamy wspólny komputer. Zawsze wiem, kiedy nie chciało mu się na mnie poczekać. Któregoś dnia zebrałam się na odwagę i postanowiłam porozmawiać z nim na ten temat. Usłyszałam: „Ale Ciebie nie było akurat w domu” – opowiada Ania, 37-latka z Poznania.

Powodów jest wiele. Najprostsze wyjaśnienie? W ten sposób szybko i łatwo można się pozbyć napięcia seksualnego. Można się skupić tylko na sobie i nie myśleć o tym, czy partnerka jest zadowolona. Ale to nie jedyny powód: - Mężczyźni są z natury poligamistami. A co za tym idzie, potrzebują ciągłej stymulacji. Najlepiej w postaci różnorodności seksualnej. Na szczęście są też istotami rozumnymi i potrafią panować nad swoimi popędami – mówi Lech-Maciejewska. - Jeśli zaś mężczyzna uwarunkuje się na pornografię, będzie potrafił zaspokoić swoje potrzeby jedynie filmami czy zdjęciami, które sam może sobie wybierać i dowolnie zmieniać, wtedy możemy zaobserwować obniżony popęd seksualny, a w skrajnych przypadkach totalną niechęć do seksu z jedną partnerką. Są to na szczęście procesy w pełni odwracalne – uspokaja.

Co zatem zrobić, by nasze życie seksualne nie umarło śmiercią naturalną? Rozwiązanie wydaje się być proste: przede wszystkim – rozmawiać. Kobietom zwykle przychodzi to nieco łatwiej. Warto jednak w delikatny sposób namówić partnera na rozmowę o jego potrzebach, marzeniach, obawach, bo tylko w ten sposób możemy pielęgnować związek i wspinać się na wyżyny sztuki kochania...

libidozaburzenie seksualnestres

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (12)