Dlaczego mężczyźni porzucają rodziny?
Traci głowę dla innej kobiety, pogrąża się w nałogach, ma dość domowych obowiązków i nieustannej presji, chce skoncentrować się na karierze albo realizacji pasji – lista powodów, dla których współczesny mężczyzna porzuca rodzinę, jest długa. Jednak bez względu na przyczynę, taka decyzja niesie za sobą poważne konsekwencje, a niekiedy nawet dramaty.
17.02.2017 12:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Zacząłem żyć w swoim świecie, a to oznaczało kosmiczną nieobecność w związku – przyznał na łamach magazynu „Grazia” Piotr Kupicha. Rozstanie lidera zespołu Feel z żoną, z którą spędził osiem lat i dochował się dwóch synów, było jednym z ulubionych tematów plotkarskich mediów.
Muzyk w wywiadach brał na siebie odpowiedzialność za rozpad związku. - Nie można mieć pretensji do Agaty, mojej byłej żony, że najzwyczajniej w świecie tego nie wytrzymała. Rozumiem ją, że miarka się wreszcie przebrała. Bo wyglądało to tak, że wraca „gwiazda” do domu po dwóch tygodniach nieobecności, ale tylko ciałem, bo myślami już jest w kolejnych miastach, do których się wybiera – tłumaczył Kupicha.
Czy rzeczywiście jedynym powodem porzucenia rodziny była kariera? Chyba niekoniecznie, skoro niecałe pół roku po rozwodzie piosenkarz powitał na świecie córkę, którą urodziła nowa partnerka, II vice Miss Polonia z 2007 roku.
Jeszcze większy szok w świecie show-biznesu wywołał Zbigniew Zamachowski. Aktor zostawił bowiem żonę i czwórkę dzieci dla telewizyjnej prezenterki Moniki Richardson, zresztą bardzo chętnie dzielącej się pikantnymi historiami ze swojego nowego związku, co wywołało powszechne oburzenie. "Ona robi wszystko, aby być lubianą. On znany z tego, że chociaż nie bywał nigdzie, był uwielbiany. Teraz oboje dryfują z nurtem tabloidów, czego ewidentnym przykładem jest ich wspólny wywiad w „Party”, w którym on chce iść z nią na koniec świata. Niestety, to już coraz bliżej” – prorokował w „Polityce” Kuba Wojewódzki.
Zamachowski przez długi czas nie zabierał głosu w tej sprawie. W końcu, w rozmowie z tygodnikiem „Wprost”, wypalił: Zakochałem się, dokonałem takich wyborów i nikomu nic do tego. Jeszcze raz mówię, że mnie nie bardzo obchodzi, co o mnie piszą i mówią. Mogę dosadniej powiedzieć: Mam to głęboko w dupie.
Patologia i depresja
W przypadku wspomnianych gwiazdorów, główną przyczyną porzucenia rodziny była nowa miłość. To bez wątpienia najpowszechniejszy powód tych trudnych zazwyczaj decyzji, ale na pewno nie jedyny.
– Takie sytuacje często mają miejsce w rodzinach patologicznych, gdzie w grę wchodzi zazwyczaj także uzależnienie, przeważnie od alkoholu. Mężczyźni zostawiają wówczas żony, partnerki i dzieci, by móc swobodnie poświęcać czas na zaspokajanie swoich potrzeb – tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Agata Pajączkowska, psychoterapeutka i właścicielka poradni „Psychowskazówka”.
– Warto też wspomnieć, iż coraz więcej osób boryka się z problemami natury psychicznej. Różnego rodzaju zaburzenia bez profesjonalnej pomocy powodują rozwój choroby, która niszczy nie tylko samego chorego, ale cały system rodziny – dodaje.
Koszmarem współczesnego faceta staje się m.in. podatność na depresję, na którą może cierpieć blisko milion Polaków. Powoduje ona nie tylko osłabienie więzi z bliskimi, co niekiedy skutkuje decyzją o porzuceniu rodziny, ale także pośrednio wpływa na zwiększenie śmiertelności wśród mężczyzn w wieku 30-40 lat. Jest bowiem jedną z najczęstszych przyczyn samobójstw. Mężczyźni odbierają sobie życie osiem razy częściej niż kobiety.
Nie bez znaczenia dla rozpadu rodziny jest również zamiana ról, jaka dokonuje się w ostatnich latach w polskich związkach. – Wyzwolone kobiety, które kładą mocny nacisk na rozwój swojej kariery i chcą podziału obowiązków, często zalewają nimi partnerów. Mężczyźni o słabszych charakterach nie wytrzymują takiej presji, zwłaszcza, że model rodziny w którym sami dorastali, był zupełnie inny. Doprowadza to ich do wewnętrznego kryzysu potrzeb, z którym sobie nie radzą, a najłatwiejszą formą wyjścia z sytuacji jest właśnie ucieczka – wyjaśnia Agata Pajączkowska.
Większość dzisiejszych 30- i 40-latków dorastała jeszcze w rodzinach, gdzie rola ojca była mocno ograniczona. To matka zajmowała się domem i wychowywaniem dzieci, a on zazwyczaj koncentrował się na pracy zawodowej oraz zapewnienia bytu bliskim. Od współczesnego faceta wymaga się jednak znacznie większego zaangażowania w codzienne obowiązki. Dla wielu z nich konfrontacja tej rzeczywistości ze wspomnieniami wyniesionymi z młodości prowadzi do podjęcia radyklanych decyzji i wycofania się z życia rodzinnego.
Zobacz także: W Polsce jest przyzwolenie na niepłacenie alimentów
Priorytety samca alfa
Na porzucenie rodziny decydują się często samce alfa, czyli mężczyźni cechujący się dużą pewnością siebie, charyzmą i zdecydowaniem, przekonaniem o własnej atrakcyjności, także seksualnej oraz skłonnościami do dominacji nad otoczeniem. – Rodzina jest im potrzebna na pewnym etapie życia. Z różnych powodów decydują się na jej założenie, jednak gdy tylko pojawia się pierwszy kryzys, rezygnują z walki o najbliższych. Stawiają na karierę i rozwój osobisty, rozumiany jako przesadna koncentracja na sobie i swoich potrzebach. Potrzeby innych nie są już tak ważne – wyjaśnia Agata Pajączkowska.
Jej zdaniem to właśnie tłumaczy, dlaczego na porzucenie rodziny decyduje się tak wielu mężczyzn pochodzących z tzw. dobrych domów, inteligentnych, wykształconych, bez problemów materialnych.
– Niejednokrotnie żyją oni wyobrażeniami o idealnej rodzinie. Jeśli za pierwszym razem nie udało im się ich osiągnąć i rodzina nie spełnia oczekiwań, wówczas szukają następnej – tłumaczy psychoterapeutka. – Coś na zasadzie: jeśli nie podoba mi się to auto czy ta praca, zawsze mogę ją zmienić. Zostawiają rodziny i dzieci, bardzo często żałując później tych decyzji, jednak nie są w stanie już zmienić przeszłości. Łatwo jest popełniać błędy, znacznie trudniej je naprawiać – dodaje Agata Pajączkowska.
Gdy dopadnie kryzys
Porzucenie rodziny bywa również konsekwencją kryzysu wieku średniego. To pojęcie jako pierwszy zdefiniował w latach 60. XX wieku psycholog Elliott Jaques, który doszedł do wniosku, że na półmetku życia mężczyzna musi boleśnie zmierzyć się ze swoimi ograniczeniami, malejącymi możliwościami i własną śmiertelnością.
Taki stan dopada jednak coraz młodszych facetów. Zdaniem niektórych badaczy kryzys często rozpoczyna się już około 35. roku życia. Jak wynika z raportu przygotowanego przez brytyjską organizację Relate, ponad 20 proc. mężczyzn w wieku 35-44 lat odczuwa samotność, a podobny odsetek twierdzi, że napięte relacje w pracy i w domu powodują przygnębienie.
Kryzys zaczyna się zwykle od refleksji nad życiem i dokonaniami. Niejeden facet uświadamia sobie wówczas, że jego dotychczasowe osiągnięcia nie powalają na kolana. Trwa w monotonnym związku z partnerką, która jest odległa od młodzieńczych marzeń. Nie mieszka w domu z ogrodem, ale w kawalerce na dziesiątym piętrze. Nudna praca nie daje satysfakcji, a zarobki ledwie wystarczają na rachunki i cotygodniowe zakupy w markecie.
Mężczyzna czuje, że czegoś mu brakuje, za czymś ważnym tęskni, chciałby doświadczyć siebie nieznanego. Co wtedy robi? Popada w przygnębienie, topi smutki w alkoholu, odcina się od życia towarzyskiego. Albo wręcz przeciwnie – kupuje nowe ciuchy, zaczyna o siebie obsesyjnie dbać, spędzając godziny na siłowni albo w gabinetach kosmetycznych, sprawia sobie sportowy samochód. Nieprzypadkowo kryzys wieku średniego bywa nazywany „syndromem czerwonego ferrari”.
Natomiast jeden na pięciu przeżywających go facetów decyduje się na skok w bok lub nawet porzucenie dotychczasowej partnerki dla młodszej kobiety. W ten sposób udowadnia sam sobie, że wciąż jest sprawny i potrafi – w jego mniemaniu - skutecznie uciec przed starością.
A dzieci cierpią…
Bez względu na przyczynę, porzucenie rodziny wywołuje mnóstwo konsekwencji, szczególnie jeśli zostawiamy nie tylko żonę, ale również dzieci. Z badań dr. Krzysztofa Wszeborowskiego, socjologa z Uniwersytetu Gdańskiego, wynika, że 60 proc. mężczyzn po rozpadzie związku nie widuje swoich dzieci w ogóle lub czyni to sporadycznie.
Dotyczy to zwłaszcza rodzin z dużych miast. Według dr Marka Rymszy, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego, współautora raportu Instytutu Spraw Publicznych w Warszawie o samotnym macierzyństwie, aż 75 proc. kobiet samotnie wychowujących dzieci mieszka właśnie w dużych ośrodkach, 51 proc. ma wykształcenie wyższe lub średnie. W przeważającej większości taki sam był status ich mężów.
Co gorsza, mężczyźni nie tylko niezbyt chętnie widują się z dziećmi, ale również unikają płacenia alimentów. Szacuje się, że zaległości ojców (stanowią 90 proc. dłużników) sięgają obecnie zawrotnej kwoty 4,5 mld zł. Przeciętny alimenciarz ma do zapłacenia 25 tys. zł, choć rekordziści są winni nawet kilkaset tysięcy. Ze zobowiązań wobec bliskich wywiązuje się zaledwie 16-17 proc. rodziców. Pod względem ich ściągalności nasz kraj znajduje się w ogonie Unii Europejskiej, gdzie ten wskaźnik sięga nawet 80 proc.
Jednak pieniądze nie są najważniejsze. Znacznie istotniejsze są konsekwencje wychowywania bez ojca. Ponad 60 proc. nieletnich samobójców pochodzi z domów bez ojca. Wywodzi się z nich także 85 proc. młodych przestępców i 75 proc. nastolatków, którzy trafiają do ośrodków odwykowych. Siedmiu na dziesięciu uczniów rezygnujących z dalszej nauki po szkole średniej również wychowuje się bez taty.
„Ojciec ma do spełnienia w rozwoju dziecka specyficzną, niezwykle ważną i trudną funkcję. W żadnym przypadku nie zastąpi ojca nawet najlepsza matka, ale także rola ojca nie może polegać na zastąpieniu matki. Skomplikowany proces wychowania dzieci jest z góry skazany na niepowodzenie, jeżeli dzieci pozbawione są wpływu wychowawczego ojca. Ojciec ma za zadanie wnieść w życie dziecka pierwiastek stabilizacji wewnętrznej, koniecznej dla prawidłowego rozwoju. Autorytet ojca zależy od jego postawy i zaangażowania w rolę wychowawczą. Ojciec staje się autorytetem wtedy, gdy jest obecny i kiedy jest wzorem” – pisze Wanda Półtawska, znakomity psychiatra i przyjaciółka Jana Pawła II w książce „Płciowość jako dar i zadanie”.