Dopięła swego. Joanna z Krakowa przekazała wiadomość
Pani Joanna z Krakowa podzieliła się z internautami "wspaniałymi wiadomościami". Zgodnie z orzeczeniem Rzecznika Praw Pacjenta doszło do naruszenia jej praw przez lekarkę, która na nią doniosła i przez policję. Kobieta nie przebiera w słowach i mówi o skandalu.
Sprawą pani Joanny z Krakowa żyła cała Polska. Kobieta po tym, jak zamówiła i zażyła tabletkę poronną, źle się poczuła. Zadzwoniła do swojej lekarki - psychiatrki, aby wyjaśnić sytuację i otrzymać pomoc.
- Myślałam, że udzieli mi pomocy, a wyszło tak, że po kilku minutach w moim mieszkaniu była policja - mówiła.
Joanna trafiła na ginekologię, również w obstawie wezwanych funkcjonariuszy. Była nie tylko przesłuchiwana, ale także przeszukiwana. Oprócz tego, że zabrano jej telefon i laptopa - jak ujawniła - policjanci mieli kazać jej rozebrać się do naga, wykonywać przysiady i kaszleć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna z Krakowa mówi o ogromnym sukcesie
Joanna z Krakowa podzieliła się ważną informacją. Po pół roku starań w końcu udało jej się dopiąć swego i otrzymała orzeczenie Rzecznika Praw Pacjenta.
- Przerwa w pracy, by podzielić się z Wami wspaniałymi wiadomościami. (...) Zgodnie z orzeczeniem Rzecznika Praw Pacjenta doszło do naruszenia moich praw przez lekarkę, która na mnie doniosła i przez policję, której interwencja była bezpodstawna. Dla mnie to ogromny sukces w walce, którą podjęłam razem z @federapl przeciw przemocy władzy - poinformowała na Instagramie.
- Medycyna powinna w pierwszej kolejności mieć na uwadze dobro pacjenta, nie jakąkolwiek doktrynę polityczną. Czy osobiste przekonania lekarza mogą być podstawą donosu na pacjenta? NIE - oznajmiła.
Krytykuje stan polskiej służby zdrowia. "To skandal"
Pani Joanna poinformowała, że ciągle otrzymuje wiadomości od kobiet, które myślą o aborcji, ale nie mogą liczyć w tej kwestii na pomoc lekarza. - Ile razy słyszałam, że wolałybyście być pod opieką lekarza, ale boicie się, bo coś się wyda, bo ktoś doniesie itd. - pisze.
Kobieta nie kryje oburzenia stanem polskiej służby zdrowia. - To skandal, że pacjentki boją się obdarzyć lekarzy zaufaniem! Skandal, że robotę państwa wykonują aktywistki. Skandal, że zdrowie intymne i prawa reprodukcyjne stały się przedmiotem dyskusji politycznych - stwierdza.
Choć nie ukrywa satysfakcji z orzeczenia, jest świadoma ryzyka i problemów, z jakimi wciąż muszą zmagać się kobiety w świetle obowiązujących przepisów.
- Cieszę się, że wreszcie coś ruszyło, ale i niesmak pozostał. Chodź zeznałam wielokrotnie, że nie chciałam sobie zrobić krzywdy, narracja o tym powtarzana jest jak mantra. W sumie to dobrze, bo gdyby tak brutalna interwencja dotknęła osoby w kryzysie, mogłoby się to skończyć tragicznie. Czy gdyby doszło do najgorszego, władza też zasłaniałaby się procedurami? Policja, a przede wszystkim lekarz, chyba tym bardziej powinni taką osobę chronić - nie karać jak przestępcę. Problem w tym, że ja tą osobą nie byłam. Policja nigdy nie powinna była stanąć w moim mieszkaniu. Prawo nie zabrania samodzielnego przerwania ciąży! - podsumowała.
"Wielkie brawa dla ciebie za odwagę, nieustępliwość i determinację w walce o siebie" - czytamy m.in. w sekcji komentarzy.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!