"Dorosłam do igrzysk". Elżbieta Wójcik leci do Paryża po medal

- Wydaje mi się, że dorosłam do igrzysk. Nie wiekowo, ale fizycznie i psychicznie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Elżbieta Wójcik, bokserka, która będzie reprezentowała Polskę na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Rozmawiamy, gdy znajduje się na obozie kadry w Asyżu we Włoszech.

Elżbieta Wójcik leci na Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu
Elżbieta Wójcik leci na Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu
Źródło zdjęć: © East News
Aleksandra Lewandowska

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Nie mogę zacząć od innego pytania. Jak przygotowania?

Elżbieta Wójcik, bokserka: Ostatni miesiąc przygotowań jest najłatwiejszy, bo skupiamy na sparingach, walkach i technice - żeby była idealna. Jest o wiele lepiej niż na początku, bo wtedy było ciężko. Miałam bardzo mocne treningi. 

Przed kwalifikacjami?

Już po, kiedy je zdobyłam i wiedziałam, że przygotowuję się do igrzysk olimpijskich. Te dwa początkowe miesiące były najcięższe.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W ostatnim poście na Instagramie napisałaś, że nie jesteś jeszcze gotowa. Miałaś na myśli przygotowanie fizyczne czy psychiczne?

Bardziej fizyczne. Odliczanie trwa do otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu, a ja swoje walki rozpoczynam później. Mam jeszcze trochę czasu, nie chcę się stresować. Moje przygotowania wciąż trwają.

Kiedy o tym mówisz, wyczuwam u ciebie taki wewnętrzny luz.

Byłam już na igrzyskach w Tokio trzy lata temu. Wiem, jak to smakuje, z czym to się je. Wtedy nie wyszło. Ale szczerze, nie byłam tam taka pewna siebie. Nie wierzyłam, że mogę coś wygrać. Teraz wierzę bardziej. Wiem, że ten medal może być mój, że potrafię to zrobić. Ale nie czuję też presji. Im większa impreza sportowa, tym dla mnie lepiej. Lubię, kiedy wszyscy na mnie patrzą. Na igrzyskach będę czuła się jak ryba w wodzie.

Nie czujesz stresu? Chociażby ze względu na to, jak wiele osób na ciebie liczy.

To mnie napędza, ale nie wiąże się ze stresem czy poczuciem presji. Bo w końcu to ja lecę na igrzyska, wychodzę na ring, walczę. To, co zrobię, zależy ode mnie. Cieszę się, że tak wiele osób wierzy we mnie tak, jak ja w siebie.

To fajne, co powiedziałaś - "tak, jak ja w siebie". Jak sama stwierdziłaś, do Tokio nie leciałaś z taką wiarą i pewnością.

Wydaje mi się, że dorosłam do igrzysk. Nie wiekowo, ale fizycznie i psychicznie. Treningi, które robię, dają mi większą radość. Trzy lata temu byłam zmęczona. Czułam, że idę w dobrym kierunku, ale nie umiałam tego przełożyć na ring. A teraz z moim sztabem szkoleniowym wiemy, że robimy dobrą robotę. Te igrzyska będą zupełnie inne.

Co zawiodło w Tokio? Myślałaś o tym?

Może druga runda. Pierwszą wygrałam, ale nie pociągnęłam tego. Gdy wiedziałam, że przegrywam, chyba puściły mi ambicje.

Może zwątpiłaś w siebie?

Nie analizowałam tego. Nie lubię wracać do rzeczy, które sprawiły mi przykrość. Walka walce nierówna, zawody zawodom też. Może musiało się tak stać, żebym wróciła silniejsza.

Z jaką myślą lecisz do Paryża?

Jestem nastawiona na zwycięstwo i medal. Tak naprawdę potrzebuję dwóch walk, żeby wygrać i poczuć się spełniona w boksie. Mega w to wierzę i nie dochodzi do mnie inna możliwość. Czasem mi się to nawet śni.

Ta wiara jest efektem twojej pracy nad sobą?

Tak. Kiedyś korzystałam z pomocy psychologa, ale to nie dla mnie. Moimi psychologami są trener, mój chłopak, rodzina. Sama ze sobą też dużo rozmawiam na ten temat.

Twój chłopak i rodzina lecą z tobą?

Moja mama nie leci, rodzeństwo chyba też nie. Mój chłopak jedzie kamperem z kolegami. Ogólnie nie jestem zwolenniczką tego, żeby rodzina specjalnie leciała, by mnie dopingować. Wiem, że oni się bardzo cieszą i będą ze mną tego dnia, duchowo.

A jak oni do tego pochodzą? Czują stres za ciebie?

Jeśli chodzi o moją mamę, zawsze po walkach do siebie dzwonimy. Zazwyczaj słyszę: "Boże, ale ta twoja przeciwniczka duża, ale musiała cię bić". Ona strasznie to przeżywa. Mój chłopak zresztą też. Ale ja nie - przynajmniej, jeżeli chodzi o siebie. Kiedy mój chłopak walczył w MMA, bardzo się stresowałam.

Czyli to działa w tę stronę. Sama za siebie się nie stresujesz, ale za innych tak.

Tak. I to jest dla mnie najgorszy stres.

Wspomniałaś o "dużych rywalkach". To przeszkadza ci jakoś w walkach?

Nie ma to dla mnie znaczenia. Większość moich rywalek jest ode mnie wyższa, bardziej umięśniona. Wyglądam przy nich na malutką. Są też niższe dziewczyny. Z tym bywa naprawdę różnie.

Obawiasz się kogoś na igrzyskach?

Samej siebie się obawiam. Czy dam radę, czy zdobędę ten medal (śmiech).

Czyli nie myślisz o tym, że ktoś może być lepszy?

Nie. Zbyt dużo czasu poświęciłam na treningi, zbyt ciężko na to pracowałam. Będę bardzo dobrze przygotowana.

Dzięki temu, że byłaś w Tokio, teraz będzie ci łatwiej?

Myślę, że tak. Igrzyska w Tokio były zamknięte przez COVID. Nie można było rozmawiać z ludźmi. A ja lubię ludzi, lubię rozmawiać. I ten Paryż mnie ciągnie. Sprawia mi to bardzo dużo radości, te kamery, wywiady.

Lubisz wywiady?

Polskie, bo do perfekcyjnego angielskiego wciąż dążę.

A jeżeli wygrasz w Paryżu?

Wtedy sobie jakoś poradzę!

Igrzyska w Paryżu to efekt 13 lat ciężkiej pracy. Wróćmy do momentu, w którym zaczynałaś. Dlaczego wybrałaś boks?

W moim mieście - Karlinie, nie było dużego wyboru. Była albo piłka nożna albo boks. Wybrałam boks i tak zostało.

Byłaś jedyną dziewczyną na zajęciach?

Jedną z dwóch. W tego typu sportach nie ma wielu dziewczyn. Kiedyś przynajmniej nie było. Musiałam trenować z chłopakami, a to nie było łatwe.

Masz na myśli stereotyp, że to "męski sport"?

Też. Kilkanaście lat temu tak było. Dziś na szczęście już nie jest. Kobiety osiągają znacznie lepsze wyniki w boksie. Są bardziej charakterne i mocniejsze.

Myślałaś, że to wszystko się tak potoczy?

Na początku to była zabawa. Miałam 15 lat i cieszyłam się z tego, że mogę za darmo pojechać na obóz kadry. W tamtym czasie nie potrzebowałam więcej. Dopiero teraz jest to praca, bo zarabiam z tego jakieś pieniądze. Ale nie są one wielkie. Trzeba mieć na swoim koncie jakiś sukces międzynarodowy, żeby dostać stypendium na rok.

Z perspektywy czasu, podjęłabyś się tego drugi raz?

Średnio. Musiałabym się poważnie zastanowić.

Przez wzgląd na zarobki?

Tak.

A teraz, kiedy lecisz na igrzyska - masz jakieś wsparcie finansowe?

Tak, bo należę do Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego, więc mam stałą wypłatę. To ogromny plus. Gdy zdobędzie się kwalifikacje do igrzysk, także otrzymuje się stypendium na kilka miesięcy. Ale to wszystko jest krótkotrwałe.

A jeżeli zdobędziesz medal na igrzyskach?

To byłby pierwszy od prawie 50 lat złoty medal w boksie dla Polski. Wielki sukces. Przez rok mogłabym żyć spokojnie, a potem miałabym dzięki temu sportową emeryturę.

Żeby otrzymać emeryturę, musisz zdobyć medal?

Muszę go zdobyć, żeby móc godnie i spokojnie żyć. Jeżeli będę go miała, będę mogła odpocząć.

Czego w takim razie ci życzyć?

Dobrego losowania i medalu!

Rozmawiała Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (4)