UrodaDorota Soszyńska z mężem – Wojciechem, od czterdziestu lat stoi na czele firmy Oceanic

Dorota Soszyńska z mężem – Wojciechem, od  czterdziestu lat stoi na czele firmy Oceanic

Choć w przemyśle kosmetycznym widziała już wszystko, nadal jest żądna nowości i twierdzi, że praca ramię w ramię z mężem może przebiegać bez zgrzytów. – Pod warunkiem, że nie wchodzimy sobie w drogę – śmieje się.

Dorota Soszyńska z mężem – Wojciechem, od  czterdziestu lat stoi na czele firmy Oceanic
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Aleksandra Kisiel

Przed spotkaniem z Dorotą Soszyńską wyczytuję, że przy pierwszym spotkaniu wnikliwie ocenia stan cery rozmówcy i zastanawia się, czy ma dobrze dobrane kosmetyki i odpowiednio pielęgnuje swoją skórę. Tego dnia robię więc staranny makijaż, żeby ukryć skutki permanentnego niedospania. Gdy spotykamy się, mówię, że nieco obawiam się, jaką ocenę wystawi mojej cerze.

– Całkiem dobrą! – śmieje się. – Wie pani, to skrzywienie zawodowe. Gdy się pracuje w branży kosmetycznej tak długo, jak ja, nie sposób nie zwracać uwagi na to, jak wygląda skóra rozmówcy – tłumaczy. Dorota Soszyńska jest frankofilką i to zamiłowanie do Francji widać na pierwszy rzut oka. Kolczyki Christian Dior, apaszka Hermès zawiązana nonszalancko wokół szyi, sweter w odcieniu pudrowego różu. Wszystko w jej stylizacji jest przemyślane, dopasowane. Dokładnie tak, jak w firmie, w której odpowiada za procesy kreatywne, marketing, kontakt z mediami. A przecież miała zostać pianistką…

Obraz
© Archiwum prywatne | Dorota Soszyńska

Pomarańczowy krem w szarym PRL

Młoda Dorota Szawłowska miała 16 lat, gdy poznała Wojtka Soszyńskiego. Grała na fortepianie, gdy Wojtek, syn polonijnego przedsiębiorcy, Ignacego Zenona Soszyńskiego, przyjechał na Wybrzeże z Maroko, gdzie wraz z ojcem prowadził świetnie prosperujące przedsiębiorstwo. Soszyński miał wówczas powiedzieć: "To będzie moja żona." Ale zanim zrealizował plan, Dorota zdążyła ukończyć gdańską Akademię Muzyczną. Pobrali się niedługo potem. Jednak, zamiast robić karierę w salach koncertowych na całym świecie, wraz z mężem zaczęła budować w Polsce przedsiębiorstwo Oceanic. Zaczęli skromnie, od małej fabryki pod Gdańskiem i kremu AA do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii w pomarańczowym opakowaniu. Dziś produkują 1300 kosmetyków i leków, a poza marką AA w portfolio Oceanic znajdują się takie brandy jak: Oillan, Long4Lashes, AA Wings of Color. Oceanic jest także polskim dystrybutorem takich kosmetyków jak John Frieda, Liu Jo czy Payot.

Najdłuższy maraton świata

Jak utrzymać się na rynku kosmetycznym tak nasyconym, jak polski? – Trzeba ciągle biec i ani na chwilę nie myśleć, że dotarło się do mety – wyjaśnia Soszyńska. W przypadku Oceanic oznacza to ultranowoczesną fabrykę w Trąbkach Małych koło Gdańska i laboratorium, które co roku opracowuje 300 nowych receptur: 200 pielęgnacyjnych i 100 do makijażu z linii AA Wings of Color. – To oznacza, że codziennie, poza świętami, powstaje nowy produkt – wyjaśnia. Dorota Soszyńska jako największa fanka swojej marki osobiście testuje każdy kosmetyk. Niektóre, zanim jeszcze wejdą do sprzedaży, inne już po. I mówi, że to, jak sama wygląda, to zasługa przede wszystkim kosmetyków produkowanych przez jej firmę.

Obraz
© Archiwum prywatne

– Używam bardzo wielu kosmetyków, zarówno naszych, jak i konkurencji. Muszę przecież wiedzieć, jak działają, jakie mają składniki i na ile są skuteczne. Uwielbiam peelingi i sięgam po nie każdego dnia. Teraz nawet posiadaczki wrażliwej skóry mogą sobie na to pozwolić. Enzymatyczne peelingi są delikatne i skuteczne. Ale produkty to tylko połowa sukcesu. Druga to systematyczność ich stosowania. Do tego przywiązuję największą uwagę. Prowadzę zdrowy tryb życia, staram się wysypiać, zdrowo jeść, nie palę papierosów, alkohol ograniczam do dobrego wina. Sporo się ruszam. Pod tym względem jestem typową Polką.

Bo Polki są niesamowicie zadbane. Jestem pod wrażeniem ich wiedzy na temat urody, kosmetyków, składników. I tego, jak dużo uwagi poświęcają swojemu wyglądowi – nie tylko modzie czy makijażowi, ale przede wszystkim – pielęgnacji i zdrowemu stylowi życia. Mówi się, że najbardziej zadbane są Francuzki. Moim zdaniem Polki je wyprzedziły. Jesteśmy też niesamowicie zadbane intelektualnie. Orientujemy się, który film dostał nominacje do Oscara, co warto zobaczyć w teatrze, co dzieje się w polityce, jakie są trendy w makijażu i jakie książki trzeba przeczytać – wylicza. Sama jest jedną z takich kobiet i stara się współpracować z podobnymi do siebie. – Lubię pracować z kobietami. Są dobrze wykształcone, kompetentne, wielozadaniowe, empatyczne. Polacy gonią Europejczyków. Polki już dawno wszystkich wyprzedziły.

"Zatrudniamy najlepszych"

Jeśli jest w Warszawie, zawsze można ją spotkać w siedzibie firmy, choć zajmując 13. miejsce na liście najbogatszych Polek tygodnika "Wprost", z majątkiem wycenianym na 500 mln złotych, nie musiałaby być tu tak często. –To jest moje życie! Wchodzę do windy i cieszę się, że zobaczę ludzi, z którymi lubię pracować. Zatrudniamy najlepszych, dajemy im dużo swobody, motywujemy, nagradzamy. Dzięki temu, że mam tak ogromne zaufanie do zespołu, mogę z mężem pozwolić sobie na spełnianie marzeń i dłuższe wakacje.

Kiedyś byliśmy przekonani, że jak nie będzie nas na miejscu przez trzy dni, firma się zawali. Teraz nauczyliśmy się delegować obowiązki i w końcu mamy upragnioną równowagę między pracą a życiem prywatnym. Ale jej osiągnięcie zajęło nam wiele, wiele lat. Bo prowadzenie własnej firmy to jednak zajęcie całodobowe – wyjaśnia. Pasja to ewidentnie rzecz dziedziczna. – Moja mama, Krystyna Szawłowska ma 82 lata. Od początku razem z nami tworzyła firmę. I do dziś codziennie przychodzi do trójmiejskiego biura. Jest bardzo aktywna i niezwykle sprawna intelektualne, bo kocha to, co robi! – pod tym względem matka i córka z pewnością są podobne.

Influencerka w zarządzie

Z racji zawodu Dorota Soszyńska musi nie tylko śledzić trendy, ale też wyprzedzać je. Dlatego kilka lat temu założyła blog, na którym pisała o swoich pasjach: modzie, architekturze, podróżach. – Wtedy żaden właściciel przedsiębiorstwa tak dużego, jak nasze, nie pisał lajfstajlowego bloga! – chwali się. A gdy wyczuła, że Instagram rośnie w siłę, tam przeniosła swoją aktywność. Ma 7,5 tys. obserwatorów, więc jest całkiem popularną "influencerką".

Rodzinny biznes

O tym, czy Nicole Soszyńska przejmie stery w rodzinnej firmie, spekuluje się od lat. Córka Doroty i Wojciecha Soszyńskich studiowała architekturę w Paryżu. Kocha modę i póki co, pracuje na własne nazwisko. – To normalne, że chce się wykazać własną twórczością i inicjatywą. W przedsiębiorstwach rodzinnych młodym ludziom jest ciężko uwolnić się od porównań do rodziców, ale Nicole znalazła swoje miejsce w firmie – wyjaśnia jej mama.

Obraz
© AKPA

Soszyńskim przez te wszystkie lata udało się zbudować świetnie funkcjonujący zespół. Ich sekretem jest jasny podział obowiązków i ogromne zaufanie. – Wspólna praca z mężem nigdy nie stanowiła dla nas problemu. Nie wchodzimy sobie w drogę. Zgadzamy się w kwestiach fundamentalnych, choć oczywiście kłócimy się o błahostki. Jak każda para – dyplomatycznie mówi Dorota Soszyńska. Pytana, czy lubi pracować z córką, mówi: – Oczywiście, że chcieliśmy, żeby zaangażowała się w pracę w Oceanic. Ale też wiem, że kwestia sukcesji w polskich firmach nie jest prosta. Zaledwie kilka procent dzieci, które przejmują biznesy po rodzicach, utrzymuje je i rozwija. Większość idzie własną drogą – analizuje Soszyńska, a w tonie jej głosu słychać, że córka jest jej oczkiem w głowie.

Vive la France!

Podobnie jak rodzice, Nicole jest frankofilką. Wszyscy w rodzinie mówią po francusku, a od dwóch lat żyją na dwa domy: jeden pod Warszawą, drugi na południu Francji. – Dla mojego męża Francja to sposób, żeby uciec od polskiego chłodu. Choć wrócił z Afryki 30 lat temu, nadal nie może pogodzić się z naszymi zimami.

Obraz
© Archiwum prywatne

Czy podczas podróży wypatruje produktów swoich marek? – Oczywiście! Żartujemy z mężem, że powinniśmy jeździć tylko tam, gdzie sprzedajemy nasze kosmetyki. To i tak spory kawałek świata, ponad 50 krajów w Ameryce, Europie, Azji, Australii i oczywiście – Afryce. Najbardziej cieszę się, gdy widzę klientów za granicą kupujących nasze produkty – mówi.

Dobre, bo polskie

Historia firmy Oceanic to idealne odzwierciedlenie tego, jak polskie kosmetyki budowały swoją markę w świecie. Jeszcze kilka lat temu eksportowane kosmetyki miały napis "Made in EU". Polskość produktów była ukrywana, zwłaszcza na rynkach europejskich, gdzie najlepsze marki narodowe miała Francja czy Niemcy. Teraz "made in Poland" to powód do dumy.

– Zwłaszcza w krajach Bliskiego Wschodu i Azji! Proszę pomyśleć, Koreanki, Japonki, które tak podziwiamy za wyjątkowo zadbaną skórę, uważają, że polskie kosmetyki pozwolą im jeszcze lepiej zatroszczyć się o potrzeby twarzy czy ciała. To dowód na to, że te lata pracy nad jakością polskich produktów nie poszły na marne. I że postawienie wszystkiego na jedną kartę w szalenie trudnym roku 1989, gdy Polacy zachłysnęli się produktami "z Zachodu", opłacało się. To dzięki takim markom jak nasza, polskie startupy kosmetyczne, które rosną jak grzyby po deszczu, mają szansę przebicia na międzynarodowych rynkach – analizuje Soszyńska.

Ten tekst jest elementem naszego cyklu #ZadbanaPolka, w którym pokazujemy różne podejścia kobiet do dbania o siebie. Nie oceniamy, ale pomożemy ci w dokonywaniu codziennych wyborów, doradzimy ci jak żyć w zgodzie z hasłem WP Kobieta: "Jestem, jaka chcę być”. Więcej przeczytasz tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie