Dr A. Piotrowska o problemach dzieci i młodzieży
Gościem programu "Newsroom" była dr Aleksandra Piotrowska, psycholożka dziecięca. Według rozmówczyni obecne pokolenie polskich uczniów musi mierzyć się z problemami, którymi nie musieli się martwić ich poprzednicy. Jak zauważyła psycholożka, ewentualne zaległości w nauce wynikające ze zdalnego nauczania, mogą zostać zlikwidowane w kolejnych latach. Piotrowska dostrzega znacznie poważniejszy problem: "Z dużym niepokojem śledzimy te zmiany, które zachodzą w warstwie psychologicznej, w funkcjonowaniu dzieci i młodzieży. Część z nich ewidentnie już teraz wykazuje problemy typu depresyjnego lub ma wyraźne objawy depresji. U wielu młodych ludzi teraz obserwuje się postawę rezygnacji".
Jak wynika z danych UNESCO jesteśm… Rozwiń
Transkrypcja:
Jak wynika z danych UNESCO jesteśmy w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o czas zamknięcia dzieci w domach przez pandemię.
I chciałem pytać czy to będzie jakieś takie stracone pokolenie nie tylko edukacyjnie, no bo wiemy o tym, że ta edukacja zdalna nie jest tak
samo dokładna jak nauczanie stacjonarne, ale też takie stracone pokolenie społeczne? Bo dzieci
zamknięte w domach od tygodni, miesięcy.
Wie pan, to fatalne sformułowanie "stracone pokolenie". Nie chciałabym się pod
nim podpisywać. To jest pokolenie, które już w momencie startu w to życie
troszeczkę separujące od rodziny, to pokolenie już ma pod górkę.
Musi poradzić sobie i teraz, i w przyszłości z takimi kłopotami, z takimi
problemami, z jakimi poprzednie pokolenia nie miały do czynienia. Ale czy z tego musi
wynikać jakaś strata? Oczywiście, że nie.
Może to być zawsze silne pokolenie,
ja nie będę się tu upierał.
Jasne. Są już dane, przecież prowadzimy rozliczne badania
nad tym, co się dzieje. Wie pan, mniej więcej 1/4 młodych ludzi, dzieci
i młodzieży, jest zadowolona z tej zdalnej edukacji. Oczywiście to zadowolenie może
wynikać z bardzo różnych przyczyn. Na przykład ktoś był kozłem ofiarnym w
swojej klasie, był ofiarą przemocy - nauka zdalna poprawiła jego sytuację.
Ale czy powinno się dopuszczać do tego, żeby ta separacja
od rówieśników trwała dalej? Właśnie nie na darmo mówię w separacji od rówieśników w pierwszej kolejności, ponieważ zaległości
w wiedzy, w kompetencjach i w umiejętnościach szkolnych to jest, proszę
mi wierzyć, najmniejszy problem. To w kolejnych latach, jeśli zarządzający naszą oświatą
naprawdę ogarną tę sytuację, to w kolejnych latach te zaległości mogą być stopniowo
likwidowane. Natomiast z dużym niepokojem śledzimy te zmiany,
które zachodzą w warstwie psychologicznej w funkcjonowaniu dzieci i młodzieży. Część
z nich ewidentnie wykazuje już teraz problemy typu depresyjnego
lub ma wyraźne objawy depresji. U wielu młodych ludzi teraz,
bo inaczej sytuacja wyglądała 6 miesięcy temu czy 9 miesięcy temu, teraz
obserwujemy często taką postawę rezygnacji. Jakby stracili wiarę w to, że
może jeszcze być tak, że w normalny sposób będzie wyglądać szkoła, kontakty
z rówieśnikami. A nadmieńmy tylko, że jak człowiek zaczyna mieć
10, 11, 12 lat, to z rozwoju wynika to,
iż najważniejszym środowiskiem wychowawczym staje się grupa rówieśnicza. Pięciolatek,
trzylatek cierpiałby najbardziej na świecie, gdyby go rozdzielono z rodzicami,
z rodziną. Piętnastolatek, siedemnastolatek potrzebuje przede wszystkim grupy rówieśniczej.
Bo to są takie lata, kiedy on ma się stopniowo uczyć uniezależnienia
się od tego, co sądzą, co mówią, co mu każą robić rodzice, a uczy się przejmować
sam kontrolę nad swoim życiem. I teraz przynależność do grupy rówieśniczej jest takim etapem
pośrednim. Tego niestety od roku młodym ludziom brakuje.
No na szczęście to nie jest taka separacja stuprocentowa, nawet w czasach pandemii,
zamykania szkół. Rozsądni rodzice dbają o to, żeby ich dzieci kontaktowały
się z innymi w bezpieczny sposób, z zachowaniem wszystkich reguł zwiększających
szanse na bezpieczne przejście. Ale jednak nie tylko online.
Bogu dzięki, że dysponujemy internetem, że można kontaktować się w ten sposób, bo bez
tego kontaktu, no proszę sobie wyobrazić, gdyby to była naprawdę izolacja - dramat.
Nie potrafimy
sobie wyobrazić, bo dzięki temu widzimy się.