Dramat 5‑letnich dziewczynek zmuszanych do zaślubin
Powinny bawić się, uczyć i cieszyć swoim dzieciństwem. Tymczasem są zmuszane do małżeństwa, zanim osiągną pełną dojrzałość. Szacuje się, że rocznie nawet 12 milionów dziewczynek w wieku około 5 lat staje na ślubnym kobiercu z mężczyznami w średnim wieku.
09.06.2011 | aktual.: 28.08.2018 10:43
Dlaczego w niektórych krajach pozwala się na taki proceder?
W Indiach dziewczynki są zwykle łączone w pary z chłopcami już w wieku czterech lub pięciu lat. W Jemenie, Afganistanie i Etiopii pięciolatki zmusza się do poślubienia mężczyzn, często wdowców w średnim wieku. Następnie tacy mężowie wymuszają stosunek seksualny na dziecku, często gwałtem. Uważają bowiem, że mogą wymagać od swojej żony współżycia.
Niektóre z tych małżeństw są po prostu rodzajem transakcji biznesowej lub próbą pogodzenia zwaśnionych rodów.
W wymienionych krajach wczesne małżeństwa są zakazane. Jednakże miejscowa społeczność często uważa je za prawidłową drogę rozwoju dziewczynki. Uważa się, że lepiej, żeby wyszła za mąż bardzo młodo, niż aby straciła dziewictwo z kimś innym niż jej przyszły mąż. Ceremonie zaślubin często są przeprowadzone w środku nocy. Cała wioska trzyma je w tajemnicy ze strachu przed policją.
Na tropie szokujących praktyk
Dziennikarka Cynthia Gorney i fotograficzka Stephanie Sinclair z National Geographic wyruszyły do Jemenu i indyjskiego stanu Rajasthan w celu udokumentowania tego wstrząsającego procederu.
W Indiach można legalnie wstąpić w związek małżeński od 18 roku życia. Często przymyka się jednak oko na śluby zawierane między nastolatkami. Młodsze dziewczynki wychodzą za mąż po cichu, w ukryciu.
Dziennikarki wspominają swoje doświadczenia z indyjskiego stanu Rajasthan. Uczestniczyły tam w ślubie, w którym pięcioletnia panna młoda zasnęła kilka minut przed ceremonią. Jej wujek zaniósł ją na rękach przed oblicze hinduskiego kapłana i jej przyszłego męża – dziesięcioletniego chłopca. Choć często nieletnie panny młode zostają z rodzicami do czasu osiągnięcia dojrzałości, nie jest to regułą.
Smutna historia
Trzy lata temu wyszła na światło dzienne sprawa Nujood Ali. Dziesięciolatce udało się uciec z domu i złożyć w sądzie pozew o rozwód z 30-letnim mężczyzną, z którym została zmuszona do zaślubin. Na podstawie jej historii powstała książka przetłumaczona na 30 języków o angielskim tytule I Am Nujood, Age 10 and Divorced (Jestem Nujood, mam 10 lat i jestem rozwiedziona).
Nie wszystkie dziewczynki mają jednak szansę na ucieczkę. Mało które otrzymują jakąkolwiek edukację. Niestety, proceder niesie za sobą o wiele poważniejsze konsekwencje. Wiele z dziewczynek jest regularnie gwałconych. Żyją na bardzo niskim poziomie. Często gdy tylko osiągną dojrzałość płciową zachodzą w kolejne ciąże. Dziewczęta od najmłodszych lat doświadczają psychicznego upokorzenia. Są zbyt przerażone, by uciec.
40 lat starszy mąż
Niedawno odkryto, że w Jemenie 10-letnia Ayesha poślubiła 50-letniego mężczyznę. Jej siostra, Fatima, opowiadała dziennikarkom, że gdy przyszła panna młoda zobaczyła swojego narzeczonego, zaczęła krzyczeć. Ktoś wezwał policję, jednak ojciec dziewczynki kazał założyć jej buty na obcasach i zakryć twarz, żeby wyglądała na starszą. Ostrzegł, że jeżeli trafi do więzienia, zabiję Ayeshę, kiedy wyjdzie. Policja nie znalazła dowodów przestępstwa.
Dziewczynka musiała poślubić starszego o 40 lat mężczyznę. – Ma telefon komórkowy – opowiada Fathima. – Codziennie dzwoni do mnie i płacze.
Konsekwencje zdrowotne takiego postępowania są niezwykle poważne. Doktor medycyny mieszkający w Saana, stolicy Jemenu, wylicza problemy medyczne związane ze zmuszaniem dzieci do współżycia seksualnego przed osiągnięciem dojrzałości płciowej. Bardzo często widzi u młodych pacjentek rozerwane ściany pochwy i wewnętrzne uszkodzenia mogące prowadzić do dożywotniego nietrzymania moczu.
Dziewczynki są przeważnie zbyt młode, by zrozumieć ideę rozmnażania. – Pielęgniarki zwykle pytają „czy wiesz, co się dzieje?” – opowiada doktor. – „Czy rozumiesz, że rośnie w tobie małe dziecko?” Większość z nich ma jedynie pobieżne informacje na temat tego, jak dbać o higienę w czasie ciąży. Taka nieświadomość prowadzi do dużej śmiertelności wśród noworodków.
Ludzie, którzy na co dzień zajmują się pomocą takim dziewczynkom, wiedzą, że nie ma prostego planu na ich uratowanie. Molly Melching z fundacji Tostan w Senegalu twierdzi: - Jeżeli odseparujemy dziewczynkę od jej społeczności, jak będzie wyglądać jej życie? Nie możemy zachęcać ich, żeby uciekły. Musimy doprowadzić do tego, żeby ludzie zmienili swoje nastawienie i zrozumieli, jak wielką krzywdę wyrządzają tym dzieciom.
(sr)