Dramatyczny apel o pomoc dla domu dziecka w Wielkopolsce. Jak placówki opiekuńczo - wychowawcze radzą sobie z pandemią?

W mediach społecznościowych pojawił się poruszający wpis lekarki współpracującej z Domem Dziecka w Kórniku Bninie. Z postu wynikało, że w placówce jest ognisko koronawirusa, a pracownicy i wychowankowie zostali pozostawieni bez odpowiedniego wsparcia.

Dzieci w domu dzieckaDzieci w domu dziecka
Źródło zdjęć: © Getty Images
Aneta Malinowska

- W imieniu dzieciaków z Domu Dziecka w Bninie, uwięzionych na kwarantannie zwracam się o pomoc. Od kilku dni potwierdzono zakażenia Sars-Cov19 w placówce, wśród dzieci i personelu (18 potwierdzonych przypadków), z czego większość jest z infekcją objawową: gorączką, kaszlem i bólami mięśni. Zakażony jest także personel - wychowawcy i specjaliści. Nie poradzimy sobie bez pomocy z zewnątrz. Proszę ozdrowieńców, osoby, które przechorowały koronawirusa, o pomoc - napisała.

Lekarka zaapelowała, aby do placówki zgłaszały się osoby, które przeszły covid i mogą poświęcić dzieciom kilka godzin dziennie. - Proszę i apeluję do sumień studentów medycyny, psychologii, pedagogiki, kleryków, osób duchownych, i ludzi dobrej woli mieszkających w okolicy Kórnika, które są ozdrowieńcami pocovidowymi. Pomóżcie nam. Pomóżcie tym dzieciakom.

Kobieta poinformowała również, że placówka nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa w izolacji, ponieważ nie ma kto się dziećmi teraz zajmować. W swoim dramatycznym apelu nawiązała również do zbliżających się świąt.

- Nie mamy jak zorganizować wigilii, podzielić się opłatkiem, zaśpiewać kolęd w wieczór wigilijny. Nie mamy dla nich prezentów ani potraw świątecznych. Niestety instytucje odpowiedzialne za interwencje kryzysowe w czasie pandemii odmówiły potrzebnego wsparcia, opieki medycznej, pielęgniarskiej, psychologicznej. [...] Pokażcie naszym dzieciakom, że są ważne - ŻE ŚWIAT O NICH NIE ZAPOMNIAŁ...

W nocy dramatyczny apel został usunięty ze społecznościowego profilu lekarki, jak napisała, na prośbę kierownictwa placówki.

Głos Starostwa Powiatowego w Poznaniu

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie ze Starostwem Powiatowym w Poznaniu, które nadzoruje Dom Dziecka w Kórniku Bninie.

- Stanowczo dementujemy pojawiające się w przestrzeni publicznej informacje o rzekomym braku nadzoru i opieki nad wychowankami Domu Dziecka w Kórniku Bninie - zapewniła nas Katarzyna Wozińska-Gracz ze Starostwa Powiatowego.

Podkreśliła również, że samorząd w tym trudnym czasie, w sposób szczególny dba o placówki, w których przebywają dzieci i młodzież.

- Z nieukrywanym oburzeniem przyjęliśmy informacje - psychiatry dziecięcego, który jest jednocześnie pediatrą i współpracuje z DD - o sytuacji w placówce. Rozpowszechnianie tych insynuacji wywołało olbrzymie zamieszenie, brak poczucia bezpieczeństwa i niepokój. A więc wszystkie negatywne emocje, przed którymi w czasie pandemii, staramy się chronić naszych wychowanków – dodała Wozińska-Gracz.

Starostwo przyznało, że obecnie w Domu Dziecka zakażonych koronawirusem jest 20 osób - 7 pracowników i 13 wychowanków.

- Zarówno personel, jak i młodzież mają zapewnioną opiekę i wsparcie- zapewniła przedstawicielka starosty.

Zaplanowano kolejne testy dla wychowanków i pracowników, którzy w miniony piątek mieli wynik negatywny.

Jeśli chodzi o kwestię opieki nad dziećmi, jak poinformowano nas w starostwie powiatowym, aktualnie jest 12 wychowawców i 3 pracowników pedagogicznych: psycholog, pedagog, pracownik socjalny, a dyżur w placówce pełni 8 osób. - Dodatkowo 3 osoby - specjaliści Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie - są w gotowości, aby od zaraz podjąć pracę w placówce. Następne trzy mogą udzielić wsparcia tuż po świętach- zapewniła nas Katarzyna Wozińska-Gracz.

Placówka ma zapewnione wsparcie. - Na bieżąco przekazywane są środki ochrony osobistej. Każda prośba czy apel dyrekcji nie pozostaje bez odpowiedzi, a co za tym idzie - wszechstronnego wsparcia: psychologicznego, pełnego zabezpieczenia finansowego, wyżywienia, aż po przygotowanie paczek świątecznych – zaznaczyła przestawicielka Starostwa Powiatowego w Poznaniu.

Dyrektor Domu Dziecka w Kórniku-Bninie Dorota Pielichowska-Borysiewicz zapewniła nas, że faktycznie nie chodzi o rzeczy materialne, a raczej o wsparcie mentalne.

- Chodzi teraz o wsparcie duchowe, bo materialnie niczego nie brakuje, ale wiadomo, że Wigilia będzie inna, nie będzie wspólna. Dziękuję za wparcie i ciepłe myśli - podsumowała.

Z tego co się dowiedzieliśmy, po interwencji mediów do domu dziecka w Bninie zostały skierowane dodatkowe pielęgniarki.

Problem covidowy w rodzinnych domach dziecka

Problem covidowy występuje nie tylko w państwowych domach dziecka, dotyczy też wszelkich miejsc, gdzie przebywają dzieci, także w rodzinnych domach dziecka. Również takie placówki są miejscami, w których dość często dochodzi do zakażeń, ponieważ dzieci miewają kontakty nie tylko z rodzicami zastępczymi, ale również z rówieśnikami ze szkół i przedszkoli oraz rodzicami biologicznymi.

- Wiosną przy pierwszej fali koronawirusa, wprowadziliśmy dość duże ograniczenia w kontaktach – taki nasz wewnętrzny lockdown, który wtedy spowodował, że uchroniliśmy naszych podopiecznych przed zachorowaniami. Niestety druga jesienna fala przyniosła w naszych placówkach przypadki covidu – powiedział w rozmowie z WP Kobieta Aleksander Kartasiński Prezes Fundacji Happy Kids, który zarządza 17 rodzinnymi domami dziecka w Łodzi.

- Aby choroba się nie rozprzestrzeniała, utworzyliśmy dwa izolatoria, gdzie w sytuacji kiedy dziecko jest zakażone, ma objawy, a wynik testu jest pozytywny- wysyłamy dzieci, aby mogły tam bezpiecznie pod opieką znanych sobie osób przebywać i nie narażać na zakażenie innych dzieci i rodzin.

Taka izolacja spowodowała, że w rodzinnych domach dziecka Fundacji Happy Kids, dotychczas udało się uchronić większość rodziców i dziadków oraz pozostałe dzieci przed chorobą.

- To pokazało nam jak bardzo potrzebne są takie miejsca, aby dzieci na co dzień przebywające w domach dziecka, już bardzo obciążone samotnością i różnymi traumami, nie musiały trafiać do miejsc obcych, nieprzyjaznych im - mówił Kartasiński. - To powinno być pewnym standardem myślenia instytucji, które powinny zapewniać opiekę i bezpieczeństwo w sytuacji licznych zachorowań. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że małe dziecko, doświadczone ciężkimi przeżyciami, miało trafić do izolatorium np. na stadion narodowy – przecież to jest jakaś abstrakcja umysłowa - mówi prezes fundacji.

- Bardzo dużo mówimy o profilaktyce, o zaopiekowaniu, o covidzie, o przekazywaniu komputerów – oczywiście to wszystko jest bardzo potrzebne i ważne, tylko nie możemy zapominać o podstawowych sprawach związanych z dziećmi, czyli o ich potrzebach, poczuciu bezpieczeństwa, a sytuacje covidowe, lockdowny, które mają za sobą, powodują kolejne spustoszenie w ich psychice – zauważa Aleksander Kartasiński.

Sytuacja pandemiczna w domach dziecka w Warszawie

Sprawdziliśmy również, jak wygląda sytuacja pandemiczna w placówkach opiekuńczo – wychowawczych w Warszawie. W ośrodkach państwowych i niepublicznych przebywa łącznie ponad 600 wychowanków. Jak poinformowali nas przedstawiciele miasta stołecznego Warszawy, w związku z sytuacją epidemiczną, każdy z dyrektorów placówek wprowadził odrębne procedury sanitarne przygotowane na podstawie rekomendacji wydanych przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej oraz zaleceń sanepidu.

- Odnotowaliśmy dotychczas pojedyncze przypadki zachorowań na koronawirusa - głównie personelu – poinformowała Karolina Gałecka, rzeczniczka prasowa Urzędu m.st. Warszawy. Wygląda zatem na to, że wdrożone procedury są w placówkach przestrzegane, a przekazane przez miasto środki ochrony osobistej - stosowane.

Przedstawicielka ratusza zapewnia, że każdy przypadek COVID-19 jest zgłaszany przez dyrekcję placówki do organu prowadzącego oraz do sanepidu, który wydaje decyzje dotyczące np. nałożenia kwarantanny na placówkę lub izolacji personelu. Zauważa jednocześnie, że w każdym wypadku, dzieci mają zapewnioną kompleksową opiekę w placówkach. - Pandemia jest wyzwaniem dla placówek opiekuńczo-wychowawczych, jednak dzięki zaangażowaniu kadry opiekuńczej, jeśli na placówkę zostanie nałożona kwarantanna, z dziećmi zawsze zostają wychowawcy – podkreśla Karolina Gałecka.

Ilu medyków jest chętnych, by się zaszczepić? Ireneusz Szafraniec mówi wprost

Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Kiedy grzyby pojawiają się po deszczu? Ekspert zdradza, na co zwracać uwagę
Kiedy grzyby pojawiają się po deszczu? Ekspert zdradza, na co zwracać uwagę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Otwarcie mówił o zdradach. Była z nim do samego końca
Otwarcie mówił o zdradach. Była z nim do samego końca
Częsty błąd pod prysznicem. Lekarz ostrzega
Częsty błąd pod prysznicem. Lekarz ostrzega
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Póki gleba jest jeszcze nagrzana"
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Póki gleba jest jeszcze nagrzana"
Wielu nie wie, że to grzech. Nawet po ślubie kościelnym
Wielu nie wie, że to grzech. Nawet po ślubie kościelnym
Nie ma wyrzutów sumienia. "To ich wina, bo mnie namówili"
Nie ma wyrzutów sumienia. "To ich wina, bo mnie namówili"
Widzisz "bąble" na panelach? Przyłóż, a w mig znikną
Widzisz "bąble" na panelach? Przyłóż, a w mig znikną