Dwie motornicze brutalnie pobite przez pasażerów. "Mnie też atakowano"
Dwie motornicze z Wrocławia zostały napadnięte i brutalnie pobite przez pasażerów. Jeden z oprawców jest poszukiwany przez policję. - Ciężko dobrać odpowiednie słowa, by opisać emocje, jakie mną teraz targają - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Daria Skawińska, motornicza z Warszawy.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne we Wrocławiu poinformowało o ataku na dwie motornicze. Do pierwszego zdarzenia doszło w piątek, 19 stycznia. Do drugiego - już następnego dnia. Pierwsza kobieta została zaatakowana przez agresywnego pasażera w godzinach wieczornych. Mężczyzna jest wciąż poszukiwany przez wrocławską policję.
Drugą motorniczą wyciągnięto siłą z kabiny, a następnie pobito. Obdukcja wykazała obrażenia głowy i miednicy. Twarz napastnika została jednak ujęta w nagraniu jednego z pasażerów. Jak wiadomo, pasażerowie odciągnęli go od kobiety i powiadomili służby.
Motornicza komentuje ataki we Wrocławiu
- Jestem przerażona. Ciężko dobrać odpowiednie słowa, by opisać emocje, jakie mną teraz targają - komentuje zdarzenie w rozmowie z Wirtualną Polską Daria Skawińska, motornicza z Warszawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreśla, pomimo zaostrzenia przepisów dotyczących ochrony motorniczych i drużyn konduktorskich, jej zdaniem dochodzi i będzie dochodziło do takich sytuacji.
- Ta praca jest niebezpieczna. Mnie też już nie raz atakowano, zarówno poprzez agresję słowną, jak i fizyczną. Popchnięcia, uderzanie drzwiami do kabiny - gdy się nie chce w pełni wyjść, a jednak chce się zwrócić komuś uwagę. W Warszawie także mieliśmy przypadek, gdy motornicza została pobita po zwróceniu uwagi o założenie maseczki - opowiada.
"Czasem lepiej nie wychodzić z kabiny"
Daria Skawińska nie ukrywa, że boi się reagować w przypadku przejazdów agresywnych pasażerów. W rozmowie stwierdza, że ma wrażenie, że pasażerowie mają nie tylko coraz mniejszy szacunek do motorniczych, ale często są też pod wpływem różnych substancji.
- Szczerze mówiąc, w takich niepewnych sytuacjach zawsze wychodzę z kluczem wagonowym w ręku, bo może mi to zwiększyć szansę na obronę. Na szczęście jeszcze nie musiałam go używać. Zazwyczaj wystarczy własna noga - oznajmia.
Zaznacza jednak, że "czasem lepiej nie wychodzić z kabiny".
- W każdym tramwaju mamy zainstalowane radiostacje i dzięki nim możemy poinformować nasze służby (centralę - nadzór ruchu) o zaistniałej sytuacji. Dalej wzywane są już inne, np. policja - w zależności od potrzeb - tłumaczy.
Daria Skawińska ma nadzieję, że oprawcy zostaną złapani i odpowiednio ukarani.
- Najważniejsze, by obie motornicze doszły do siebie - podsumowuje w rozmowie.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.