Blisko ludziDziecko w hiszpańskim żłobku

Dziecko w hiszpańskim żłobku

Dziecko w hiszpańskim żłobku
02.06.2008 16:05, aktualizacja: 02.06.2008 16:40

Mieszkamy w Hiszpanii. Synek w żłobku nie wydaje żadnego dźwięku, nawet jak płacze to go nie słychać, jest bardzo nieśmiały. Ma problem językowy.

Jestem 27-letnią matką 2-letniego chłopca. Przebywam za granicą już od ponad 8 lat. Dziecko urodziło się w Hiszpanii i tu mieszkamy wraz z mężem i moją całą rodziną. Jak dziecko miało 20 miesięcy, postanowiłam, zapisać go do żłobka. Z wielkim trudem zostawiałam go przez pierwsze parę tygodni, bo bardzo dużo go kosztowało rozstanie ze mną. Na początku płakał, a później jak go zostawiałam, obserwowałam, że był bardzo smutny i nie Nawiązywał kontaktu z innymi dziećmi. Wychowawczyni stwierdziła, że to normalne na początku i że należy mu dać trochę czasu aż przywyknie do nowego otoczenia. Tak też zrobiłam, zaprowadzam go do żłobka na godz. 10 i odbieram o godz. 15. Byłam już dość spokojna o niego. Jednak ostatnio wychowawczyni stwierdziła, że powinnam z nim pójść do lekarza, bo wg niej on nie za dobrze słyszy. Nigdy nie zauważyłam u mojego dziecka jakichś wad słuchu, ponieważ słyszy mnie i resztę mojej rodziny bez najmniejszego problemu, tylko że my mówimy do niego po polsku, a w żłobku niestety tylko ma kontakt
z językiem hiszpańskim. Wiem, że problemu ze słuchem nie ma, ponieważ nas słyszy doskonale. W żłobku nie wydaje żadnego dźwięku, nawet jak płacze to go nie słychać, jest bardzo nieśmiały w żłobku i wstydliwy, bawi się sam i nawet nie poprosi o wodę jak mu się chce pić. Natomiast w domu to całkowite przeciwieństwo, wszystko go interesuje, gaworzy, piszczy, biega i się śmieje cały czas. Dlaczego tak się dzieje? Według mnie i moich rodziców dziecko rozwija się prawidłowo, ale dlaczego taka zmiana w żłobku. Wiem, że ma problem językowy i nic tam nie rozumie, ale przecież pewnego dnia będzie musiał zacząć chodzić do szkoły. Proszę o rade, co powinnam robić?

Niezależnie od domniemań, przypuszczeń i sugestii, co jest przyczyną takich zachowań synka w żłobku, zachęcam do badania słuchu. Jestem psychologiem i logopedą. Wiem, jak wiele problemów z mową (i nie tylko z mową) związanych jest z najmniejszym choćby niedosłuchem. To, że synek słyszy, co Państwo do niego mówicie, nie jest wystarczającym dowodem na to, że nie ma żadnych problemów ze słuchem. Sprawdźcie to Państwo, by być pewnym, że nie ma problemu. Drugi problem, to jest dwujęzyczność synka. Jeśli w domu słyszy wyłącznie język polski, a w żłobku wyłącznie hiszpański, to malec musi zacząć uczyć się drugiego języka. Jak widać nie robi tego chętnie, bo… Nie wiemy, dlaczego. Czy dlatego, że nie ma motywacji (bawi się sam), czy dlatego, że się wstydzi, boi, nie jest pewien. Trzeba spokojnie czekać. Warto zacząć więcej czasu spędzać w miejscach, gdzie jest hiszpański – place zabaw, inne dzieci, ale też mama i tata. Wtedy w tych miejscach Państwo też będziecie przechodzili na język hiszpański i malec będzie
odbierał ten język jako bardziej naturalny i bliski mu (będą mu towarzyszyły pozytywne emocje w relacjach z mamą i tatą). Synek musi pokonać stres towarzyszący obcemu językowi, który brzmi w żłobku, a w domu go nie ma. To całkowicie naturalne, że dzieci dwujęzyczne czasem z pewnymi kłopotami opanowują dwa języki. Tak to już jest, że z jednej strony zysk, bo dwa języki, z drugiej problemy, bo pewne zahamowania w nauce jednego z języków.