Egzamin ósmoklasisty 2020. W związku z epidemią koronawirusa rodzice apelują o przełożenie
30 marca rozpoczęły się próbne egzaminy ósmoklasistów przygotowane przez CKE. Odbywają się one w trybie zdalnym. – To ich pierwsze poważne egzaminy. Dzieci muszą się same przygotować i dodatkowo mieć w głowie, by nie zarazić się koronawirusem – mówi w rozmowie z WP Kobieta Sylwia Aliaj, matka dwóch ósmoklasistów.
31.03.2020 | aktual.: 01.04.2020 20:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W poniedziałek 30 marca o godz. 9 Centralna Komisja Egzaminacyjna opublikowała na swojej stronie internetowej próbny arkusz z zadaniami z języka polskiego. Uczniowie mieli 120 minut na rozwiązanie egzaminu w warunkach domowych, a następnie musieli go przesłać do sprawdzenia swoim nauczycielom.
Już w południe pojawiły się pierwsze negatywne opinie. Agnieszka Owczarczak, przewodnicząca Rady Miasta Gdańska, oznajmiła na Twitterze, co sądzi na temat takiego rozwiązania. "CKE ogłosiła, że robi dziś, jutro i w środę próbne egzaminy dla ósmoklasistów. Publikacja codziennie o 9:00. Serwer nie dał rady. Strona nie działa. A ósmoklasiści i maturzyści nadal zakładnikami wyborów prezydenckich" – napisała.
Co z egzaminem ósmoklasisty?
Chwilę po 14 na skrzynkę #DziejeSię przyszedł list od Sylwii Aliaj, która jest matką dwóch ósmoklasistów. "Oficjalnie nikt jeszcze nie przenosi terminu egzaminów, które mają się odbyć już za 3 tygodnie. W jaki sposób zostaną zorganizowane – to jest zasadnicze pytanie. Czy te tysiące dzieci w skali Polski, a w przypadku szkoły moich dzieci aż osiem klas ósmych, rzeczywiście będziemy narażać na stadne pisanie egzaminów przez trzy dni, kiedy nawet do sklepu wpuszczają ograniczoną liczbę ludzi? Dlaczego do dzisiaj nie ma żadnych informacji ze strony ministerstwa? Czy do tego czasu rzeczywiście nastąpi cud, kiedy przed nami ciągle kulminacja zakażeń?" – zaczyna się jej wiadomość.
Rodzic stał się nauczycielem
Skontaktowałam się więc z panią Sylwią, która opowiedziała, jak wygląda przygotowanie do egzaminów w warunkach domowych oraz na czym polega sam test. Gdy do niej zadzwoniłam późnym wieczorem, wciąż odrabiała z synami pracę domową.
– Jeszcze siedzimy i analizujemy testy próbne, które dzisiaj robiliśmy. Uważam, że polski był dość trudny. Zwłaszcza u młodszego syna widzę duże braki, obawiam się o powodzenie na egzaminie. Teraz staram się z nim nadrobić zaległości, które są wynikiem braków z kilku ostatnich lat – to kumulacja wielu czynników, w tym częsta nieobecność nauczyciela prowadzącego z polskiego – tłumaczy.
Wyjaśnia, że wśród tegorocznych ósmoklasistów znajduje się też młodszy rocznik, który eksperymentalnie rozpoczynał swoją edukację wcześniej. Jednym z takich uczniów jest właśnie jej syn. Teraz na równi ze starszym rocznikiem, w tym ze starszym bratem, ma pisać egzamin.
Pani Sylwia wzięła dwutygodniowy urlop, by pomóc synom w przygotowaniach. Z racji wieku dzieci nie przysługuje jej zasiłek, natomiast korepetytorzy, z których usług korzystała wcześniej, zawiesili wizyty ze względu na pandemię. Nagle sama musiała zostać nauczycielką.
W szkole nastolatków nie ma jednak platformy zdalnej, gdzie uczniowie mieliby videolekcje ze swoimi nauczycielami. Nauka odbywa się poprzez dziennik elektroniczny. Matka chłopców musiała zorganizować dodatkowy komputer dla drugiego dziecka oraz drukarkę ze skanerem. Tak, by każdy z synów mógł przesłać zadanie nauczycielowi.
– A przecież rzesza dzieci nie ma takiej możliwości. Dlatego uważam, że to kpina, że ministerstwo nie przekłada tego egzaminu. Weźmy pod uwagę, że posiadanie komputera jest powszechne, ale nie konstytucyjne. Nikt się nie rodzi od razu z komputerem i dostępem do internetu. To nauczanie jest teraz niesprawiedliwe – zauważa.
– Lekcje online to ściema. Dzieci zarzucane są zajęciami wg planu, dodatkowo dochodzą maile od nauczycieli i konieczność wysyłania im skanów notatek – o ile ktoś dysponuje w domu drukarką ze skanerem i czasem kilkoma komputerami – dodaje pani Sylwia.
Kobieta przypomina również reformę edukacji. Jej zdaniem to właśnie egzamin ósmoklasistów pokazał, że młodszy rocznik, w tym jej syn, nie jest przygotowany do testu w takim stopniu jak starsi uczniowie.
– Po wprowadzeniu reformy sporządzano raporty wskazujące, jak świetnie dzieci z rocznika 2006 radzą sobie na tle rocznika 2005. Powiem szczerze, że wiem z doświadczenia, jak to wygląda. Teraz, na chwilę przed egzaminami widać, że to, czym się szczycono kiedyś, to bzdury. Od razu widać tę różnicę mentalną – stwierdza.
Próbny egzamin ósmoklasisty z języka polskiego
Przygotowywanie się do egzaminu w czasie epidemii to dla uczniów i ich rodziców ogromne obciążenie, przede wszystkim psychiczne. – To ciągły stres – zwraca uwagę matka nastolatków. Choć pojawia się strach o zdrowie swoje i najbliższych, trzeba przygotować się do egzaminów.
Pani Sylwia nie ma wątpliwości, że pierwsza próba – egzamin z języka polskiego przeprowadzany zdalnie – pokazała, że nowa forma egzaminów ma więcej wad niż zalet. I potęguje stres. Jej zdaniem taki system nauki jest "prowizoryczny". – To jest jakieś nieporozumienie – stwierdza z goryczą.
Jej synowie mają za sobą egzamin z języka polskiego. Młodszy nie zdążył napisać rozprawki, a jest ona wysoko punktowana. – Na szkolnej platformie mieli zaznaczyć obecność, a na drugiej rozwiązywać egzamin. Trzeba było robić dwie rzeczy naraz. Dodatkowo wieszały się serwery – zarówno ten z dziennikiem elektronicznym, jak i serwer komisji ogólnopolskiej – opisuje matka nastolatków. Boi się, że podczas pozostałych egzaminów będzie podobnie. A to przecież dopiero egzamin próbny.
Pytania do Ministerstwa Edukacji Narodowej
Egzamin ósmoklasisty ma być przeprowadzony w dniach 21-23 kwietnia. Przystąpienie do testów to warunek ukończenia szkoły podstawowej. Nowe obostrzenia ministra zdrowia obowiązują do 11 kwietnia. Jeśli czas ich obowiązywania nie zostanie wydłużony, uczniowie po świętach mają wrócić do szkół. – Jesteśmy w stanie zawieszania. Nie wiemy, jak będzie to wyglądało – kwituje pani Sylwia.
To, co dzieje się w szkołach, smutno nazywa "eksperymentem", na którym mogą ucierpieć uczniowie.
– Czy nauczyciele mogą się czuć dumni, że realizują swoje zadania pedagogiczne? Czy nasza dalsza edukacja będzie polegać dalej na przesłaniu maili? Szkoda, że dzieci traktuje się jak eksperyment. W jakim kierunku ma iść ten świat edukacji, drodzy rodzice, drogi panie ministrze? Bo bałaganu nie brakuje – podsumowuje pani Sylwia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl