Eksperci: możemy mówić o przełomie w leczeniu mięśniaków macicy
Dzięki nowemu lekowi na mięśniaki macicy - najczęstsze łagodne nowotwory kobiece, u dużego odsetka pacjentek można odłożyć w czasie operację lub zupełnie z niej zrezygnować. To przełom, zwłaszcza dla pań, które chcą jeszcze mieć dzieci – oceniają ginekolodzy.
20.11.2013 | aktual.: 22.06.2018 10:14
Dzięki nowemu lekowi na mięśniaki macicy - najczęstsze łagodne nowotwory kobiece, u dużego odsetka pacjentek można odłożyć w czasie operację lub zupełnie z niej zrezygnować. To przełom, zwłaszcza dla pań, które chcą jeszcze mieć dzieci – oceniają ginekolodzy. Eksperci mówili o tym w Warszawie podczas debaty „Między nami kobietami – walczymy o kobiecość” zorganizowanej przez Stowarzyszenie Kobiet z Problemami Onkologiczno – Ginekologicznymi MAGNOLIA.
Prof. Stanisław Radowicki, kierownik Kliniki Endokrynologii Ginekologicznej w Szpitalu Klinicznym im. ks. Anny Mazowieckiej w Warszawie przypomniał, że u blisko 80 proc. kobiet rozwijają się mięśniaki macicy - łagodne nowotwory wywodzące się z tkanki mięśniowej. „Ale tylko u połowy z nich dają objawy” – podkreślił. Najczęściej rozwijają się u kobiet między 30. a 55. rokiem życia.
Mięśniaki objawiają się m.in. silnymi krwawieniami z dróg rodnych (nie tylko podczas miesiączki), które nieraz prowadzą do ciężkiej anemii, bólami krzyża i brzucha, niepłodnością (u 2-10 proc. pacjentek). Nawet, gdy kobieta z mięśniakami macicy zajdzie w ciążę to jest bardziej zagrożona powikłaniami, poronieniem oraz problemami podczas samego porodu. „Mięśniaki mogą się w 0,5–3 proc. przypadków przekształcić w nowotwory agresywne, jakimi są mięsaki” – podkreślił prof. Radowicki.
Wśród czynników ryzyka rozwoju mięśniaków macicy specjalista wymienił: zaburzenia metabolizmu – zaburzenia równowagi między żeńskimi hormonami płciowymi estrogenami a progesteronem, nieprawidłową dietę, inne czynniki środowiskowe, stres i przede wszystkim predyspozycje genetyczne. „W niektórych rodzinach mięśniaki macicy występują zarówno u babki, u matki, jak i u córki” – mówił.
Jak tłumaczyli eksperci obecni na spotkaniu, leczenie mięśniaków macicy powinno się dobierać nie tylko ze względu na ich lokalizację, rozmiary i tempo wzrostu, ale też dopasowywać do planów życiowych kobiety.
„Inaczej postępuje się u kobiet w okresie po reprodukcji, a inaczej u kobiet, które jeszcze nie rodziły dzieci” – zaznaczył dr hab. Mariusz Zimmer z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Według prof. Jana Kotarskiego, kierownika I Katedry i Kliniki Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie obecnie najpowszechniej stosuje się operacyjne leczenie mięśniaków. Zakres tych zabiegów jest bardzo zróżnicowany – od histerektomii, czyli usunięcia macicy po mało inwazyjne zabiegi oszczędzające (jak operacja laparoskopowa, histereskopia, embolizacja, czyli zamknięcie tętnic macicy), które pozwalają usunąć same mięśniaki.
Ekspert zaznaczył, że nie ma metody idealnej. Usunięcie macicy, jako jedyne zapewnia to, że mięśniaki nie odrosną, jest jednak okaleczające. „Z kolei metody oszczędzające niosą ryzyko nawrotu choroby – w ciągu pięciu lat u 50 proc. pacjentek stwierdza się ponownie obecność mięśniaków” – tłumaczył.
Eksperci zgodnie ocenili, że wielką szansą dla kobiet z tym schorzeniem jest wprowadzenie nowego doustnego leku - octanu uliprystalu - z grupy tzw. selektywnych modulatorów receptora progesteronowego.
Jak wyjaśnił dr Zimmer, lek znacznie zwiększa szanse na zastosowanie małoinwazyjnych zabiegów usuwania mięśniaków, gdyż przyjmowany przez trzy miesiące prowadzi do znacznego zmniejszenia średnicy guza – np. z 5 cm do 3 cm.
„Nowy lek może też pomagać w odroczeniu operacji, gdy pacjentka planuje zajść w ciążę” – zaznaczył prof. Radowicki. Wiadomo bowiem, że każda inwazyjna procedura na narządach rodnych zwiększa ryzyko niepłodności.
Badania kliniczne na pacjentkach wykazały, że już po 24 godzinach ogranicza on krwawienia o jedną trzecią, a po 48 godzinach o 80 proc., przypomniał specjalista. Po trzech miesiącach leczenia (bo przez taki okres stosuje się obecnie octan uliprystalu) objętość mięśniaków malała o 50 proc., a efekt terapii utrzymywał się jeszcze po sześciu miesiącach i po roku.
„Choć tego nie planowano, aż 50 proc. uczestniczek badania zrezygnowało z operacji z powodu poprawy stanu zdrowia” – podkreślił prof. Kotarski.
Według prof. Radowickiego wyniki przedłużonych badań nad lekiem są jeszcze bardziej optymistyczne. Wykazały bowiem, że można go stosować przez sześć miesięcy i powoduje to zmniejszenie objętości guzów aż o 72 proc. „Z dotychczas dostępnych danych wynika, że efekt ten będzie się utrzymywał przez kilka lat. W związku z tym więcej niż 50 proc. pacjentek może rezygnować z operacji” – powiedział ginekolog.
Wśród zalet leku specjaliści wymieniali też fakt, że w porównaniu ze stosowanymi od 30 lat w terapii mięśniaków tzw. analogami GnRH nie wywołuje on u pacjentek farmakologicznej menopauzy (ze wszystkimi jej uciążliwymi objawami) i nie prowadzi do wystąpienia osteoporozy. Ponadto, efekty działania analogów GnRH ustępują po zaprzestaniu leczenia.
Według prof. Kotarskiego istotne jest również to, że większość kobiet z mięśniakami cierpi na anemię, a operacja prowadzona u takiej pacjentki zwiększa powikłania przed i w trakcie operacji. Zastosowanie nowego leku daje czas na wyleczenie niedokrwistości, tłumaczył ginekolog.
Posłanka Beata Mazurek (PiS) zwróciła z kolei uwagę, że terapia nowym lekiem jest tańsza – dla społeczeństwa i budżetu państwa - niż metody operacyjne. „Miesięczny koszt leku to 600-700 zł, a koszt operacji to 6-7 tys. złotych” – powiedziała. Ponadto, po operacji kobieta musi wrócić do formy i jest nieaktywna zawodowo, zależnie od inwazyjności procedury.
Lek nie jest na razie refundowany w Polsce. Jego producent przygotowuje dopiero wniosek refundacyjny do Ministerstwa Zdrowia.
(PAP/ma)