Zaskakujące słowa o Dudzie. "To był szok dla każdego, kto ją znał"
- Rok 2015 to był szok dla każdego, kto jeszcze z Krakowa znał Agatę Kornhauser-Dudę. Bo to nigdy nie była cicha i milcząca tzw. kura domowa i nigdy nie była to wyłącznie żona u boku męża. Wręcz przeciwnie, zanim poszli "w pałace", pani Agata była bardzo aktywna i działała samodzielnie - zauważyła w rozmowie z Onetem politolożka prof. Anna Siewierska.
Agacie Korhauser-Dudzie swego czasu nadano przydomek "milczącej pierwszej damy". Określenie to zostało przy żonie Andrzeja Dudy do końca jego kadencji. Politolożka prof. Anna Siewierska podsumowała rolę Agaty Kornhauser-Dudy, jaką sprawowała przez ostatnich 10 lat, nawiązując też do obecnego kształtu polskiej prawicy.
- Pod tym właściwym dla prawicy, ikonicznym niemal, całowaniem w rękę, kryje się taka protekcjonalność, przekonanie "rasy męskiej" o jej wyższości. I tu prezydentowa Kornhauser-Duda wpisała się swoim milczeniem. Choć na pewno nie ona była tu sprawcza. Ona sama niczego przez te 10 lat nie wykreowała - wyjaśniła w rozmowie z Onetem ekspertka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Misia Furtak o "najlepszych cytatach z pierwszej damy". 30 sekund ciszy
"U państwa Dudów widać było dystans"
Politolożka zaznaczyła, że na uwagę zasługuje nie tylko samo milczenie pierwszej damy, lecz także fakt, jak prezentowała się relacja pomiędzy prezydencką parą jako małżonkami.
- Agata Kornhauser-Duda swoim zachowaniem przez ten czas pokazywała, że ona nie tylko czuje się źle w roli pierwszej damy. Pokazywała więcej: że czuje się źle w roli żony swojego męża - zaznaczyła prof. Siewierska.
Jak dodała, kiedy patrzyło się np. na państwa Kwaśniewskich, Komorowskich czy Kaczyńskich, można było zobaczyć pary prezydenckie jako zespół.
- A u państwa Dudów widać było dystans. I smutek pani prezydentowej. Tak to wyglądało z zewnątrz, bo co było wewnątrz, tego nie wiemy. Trochę się na panią Agatę patrzyło jak na Melanię Trump. I nie wiem, czy w takim zewnętrznym oglądzie to nie była najbardziej nieszczęśliwa pierwsza dama w historii III RP. Bardziej nawet niż Danuta Wałęsa - stwierdziła prof. Siewierska.
Politolożka wspomniała też o przemianie żony Andrzeja Dudy po tym, gdy został on prezydentem.
- Rok 2015 to był szok dla każdego, kto jeszcze z Krakowa znał Agatę Kornhauser-Dudę. Bo to nigdy nie była cicha i milcząca tzw. kura domowa i nigdy nie była to wyłącznie żona u boku męża. Wręcz przeciwnie, zanim poszli "w pałace", pani Agata była bardzo aktywna i działała samodzielnie - podkreśliła w rozmowie z Onetem.
"Minęło 10 lat, a ona nic nie zrobiła"
Prof. Siewierska wspomniała, że wiele osób ma żal do Agaty Kornhauser-Dudy za to, że w trakcie swojej kadencji była "milczącą pierwszą damą".
- Minęło 10 lat, a ona nic nie zrobiła. Kompletnie nic. O zaniechanie w sprawach kobiet mam do niej żal największy. Bo ta miniona dekada to był czas, gdy wokół tych naszych spraw bardzo wiele się działo. Była sprawa aborcji i zaostrzenia przepisów przez Trybunał Konstytucyjny, były protesty kobiet, a prezydentowa milczała. Jej wpływy, tak oficjalne, jak nieoficjalne, mogłyby zostać wykorzystane na rzecz jakiegoś ponadpartyjnego porozumienia wokół spraw kobiet, ale cóż. Musiałaby chcieć, a widocznie nie chciała działać, wolała milczeć - skwitowała.
Ekspertka przywołała też jeden z ostatnich wywiadów Andrzeja Dudy, udzielony telewizji przychylnej partii PiS.
- Już na finiszu swojej prezydentury swoją małżonkę nieświadomie chyba, ale jednak skompromitował. Bo w wywiadzie dla jednej z propisowskich telewizji powiedział, że jego żona milczała, bo wie, że milczenie jest złotem - wspomniała prof. Siewierska.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.