Ewa Pajor: Choć gram w znanym klubie i reprezentacji, wciąż pozostaję sobą
- Oczywiście istnieją naturalne różnice fizyczne między kobietami a mężczyznami, którzy z reguły są silniejsi, więksi i szybsi, ale poza tym nic nie powinno nas dzielić - mówi Wirtualnej Polsce Ewa Pajor.
Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Teraz niczym grzyby po deszczu powstają dokumenty o piłkarzach. Myślałaś może o tym, żeby wpuścić kamery do swojego życia?
Ewa Pajor: Bardzo lubię oglądać dokumenty o sportowcach, bo są inspirujące i pokazują ich prawdziwą oraz szczerą stronę. Teraz jednak nie chciałabym filmu o samej sobie. Uważam, że przede mną jeszcze wiele lat gry i wyzwań, ale kto wie - może po zakończeniu kariery rozważyłabym taki krok.
#dziejesiewsporcie: hiszpańscy kibice oszaleli na punkcie Pajor
Co czujesz w tych trzech sekundach między przyjęciem piłki a strzałem? To czysta intuicja czy może jedynie chłodna kalkulacja?
Przez lata doskonalimy przyjęcia piłki, strzały i reakcje w sytuacjach, które mogą często powtarzać się na boisku. Decyzje podejmujemy w ułamku sekundy, opierając się między innymi na niezliczonych powtórzeniach z treningów i meczów. Kluczowe znaczenie mają też ustawienie na boisku i orientacja, ale równie ważna, jest także intuicja. Dzięki temu, gdy piłka zmierza w twoim kierunku, czujesz się pewnie, by strzelać, przyjąć piłkę lub podać ją do koleżanki.
Kiedy trzymałaś w rękach nagrodę imienia Gerda Müllera za najlepszą napastniczkę świata, pomyślałaś: "wreszcie", czy raczej: "niemożliwe"?
Zdobycie Trophy Gerd Müller w prestiżowym plebiscycie jest dla mnie wielkim wyróżnieniem. Tę nagrodę dedykuję moim zespołom FC Barcelona i Reprezentacji Polski. Bez moich koleżanek z zespołu nie byłoby to możliwe. Jestem napastniczką i mam swoje zadania, tak jak pozostałe zawodniczki na boisku, muszę realizować zadania ustalone przed meczem. Wszystkie pracujemy na wspólny sukces niezależnie od pozycji. Dajemy z siebie wszystko dla zespołu i realizujemy nasze zadania. Cieszę się również że mogłam być na gali. W tym roku termin był dogodny zarówno dla nas jak i mężczyzn. Podczas tego wieczoru spotkałam naprawdę wiele legend piłki, był to wyjątkowy wieczór.
W kobiecym futbolu wciąż trzeba walczyć o widoczność. Sądzisz, że twoje sukcesy też w tym pomagają?
Rzeczywiście stale walczymy o to, by każdy sport kobiecy, a nie tylko piłka nożna, był bardziej widoczny i doceniany. Wierzę, że gdy jakiś kibic raz zobaczy nas na żywo, będzie wracać, bo wysiłek, pasja i zaangażowanie zawodniczek są takie same jak u mężczyzn. Mam nadzieję, że sukcesy polskich sportsmenek, takich jak Iga Świątek czy Ola Mirosław, pomagają przełamywać bariery i zmieniać sposób myślenia.
Oczywiście istnieją naturalne różnice fizyczne między kobietami a mężczyznami, którzy z reguły są silniejsi, więksi i szybsi, ale poza tym nic nie powinno nas dzielić.
Czujesz, że jesteś inspiracją dla młodych dziewczyn?
Staram się zawsze dawać z siebie wszystko i mam nadzieję, że to inspiruje zarówno dziewczynki, jak i chłopców. Kiedy zaczynałam grać, nie pokazywano w telewizji zbyt wielu kobiet w sporcie. Dziś każdy może nas oglądać, szukając wzorów do naśladowania w różnych dyscyplinach sportu.
Nie da się ukryć, że jesteś bardzo skromna. Co było trudniejsze – dojście do momentu, w którym jesteś, czy uwierzenie, że naprawdę na to zasługujesz?
Myślę, że jedno z drugim idzie ze sobą w parze. Wyjazd w wieku 12 lat i cała droga aż do teraz to wynik ciężkiej pracy, cierpliwości. Nadal daję z siebie wszystko i czuję ogromną satysfakcję, gdy po treningu wiem, że naprawdę się starałam, nawet jeśli coś nie do końca mi wychodziło.
Pochodzę z małej wioski, gdzie nie było zbyt wielu możliwości, dlatego tym bardziej doceniam, jak daleko udało mi się dojść. Jestem też ogromnie wdzięczna trenerom, wszystkim ludziom, którzy mnie wspierali na każdym kroku.
A nadal czujesz się dziewczyną z Pęgowa?
Zdecydowanie. Uwielbiam wracać do rodzinnego domu podczas przerw, świąt i latem. To tam ładuję baterie i mimo że jestem już dorosłą kobietą, ta mała dziewczynka z Pęgowa ciągle we mnie jest. To, kim jestem dzisiaj, w dużej mierze zawdzięczam właśnie tym korzeniom. Choć gram w znanym klubie i reprezentacji, wciąż pozostaję sobą.
Kto jest dla ciebie największą inspiracją w życiu?
Największą inspiracją są moi rodzice. Nigdy nie wyjeżdżaliśmy na wakacje, bo cały czas musieli pracować w gospodarstwie. Mimo wielu obowiązków zawsze o nas dbali, szykowali do szkoły i nigdy przy tym nie narzekali. Wydaje mi się, że do dziś robią to, co kochają. Dzięki nim zrozumiałam, jak ważna jest w życiu ciężka praca, a także nauczyłam się cierpliwości i pokory. Bez tych cech trudno jest osiągnąć sukces.
Z kolei moim piłkarskim idolem od zawsze jest Cristiano Ronaldo. Po raz pierwszy zobaczyłam go w meczu Portugalii, podczas jego debiutu na mistrzostwach. Jego gra od razu mnie zachwyciła, a kariera stała się prawdziwym wzorem.
Czyli to właśnie rodzice są osobami, które przypominają ci, kim jesteś poza boiskiem?
Wydaje mi się, że cała moja rodzina, w tym siostry i brat, odgrywa kluczową rolę w moim życiu. Wracając do domu, przywołujemy wspomnienia małej Ewy, która dopiero zaczynała kopać piłkę. To właśnie oni sprawiają, że czuję się tam sobą. Dla nich jestem po prostu normalną Ewą.
Kiedy po raz pierwszy poczułaś, że piłka nie jest już jedynie hobby, a sposobem na życie?
Już jako siedemnastolatka wiedziałam, że mogę robić to, co kocham. Piłka nigdy nie była i nie jest dla mnie tylko pracą, lecz ogromną przyjemnością i pasją.
Są momenty, gdy boisz się o przyszłość, np. kontuzji, presji lub końca kariery?
To normalne uczucia, nie tylko dla sportowców. Ważne jest, jak sobie z nimi radzimy. Mnie bardzo pomogła psycholog Daria Abramowicz, z którą współpracuję od kilku lat. Uważam, że presja wiąże się z oczekiwaniami. Akceptuję to, ale na co dzień skupiam się na tym, aby pracować jak najlepiej, dawać z siebie wszystko w tym, co jest moją pasją. Zdrowie psychiczne jest dla mnie bardzo ważne i mam nadzieję, że świadomość społeczeństwa w tym temacie będzie nieustannie rosnąć.
Jak w takim razie radzisz sobie z presją? Co robisz, gdy brakuje ci siły i wszystko cię przytłacza? Na pewno, jak każdy z nas, masz takie chwile.
Mam swoje rutyny, które bardzo mi pomagają. Kiedy czuję, że coś mnie niepokoi lub nie daje mi spokoju, zatrzymuję się, aby przeanalizować sytuację. Sprawdzam, czy są to realne problemy czy tylko moje emocje.
Gdy jestem w Hiszpanii, chętnie jeżdżę nad morze, gdzie mogę się wyciszyć. W domu często wybieram się do lasu. Natura oraz medytacja to wspaniałe narzędzia, które pomagają mi w uspokajaniu się i zrozumieniu siebie.
Od pewnego czasu mieszkasz w Barcelonie. Co robisz w swój wolny dzień, gdy nie masz treningów ani meczu?
Gdy mam wolny dzień w tygodniu, staram się mieć jak najwięcej kontaktu z naturą, szczególnie nad morzem. Spędzam tam czas z moim psem, ciesząc się pięknym otoczeniem. Uczę się także hiszpańskiego.
Uwielbiam czytać książki i oglądać różne dyscypliny sportowe, nie tylko piłkę nożną. W takie spokojniejsze dni kładę również duży nacisk na regenerację, co jest dla mnie kluczowe w trakcie sezonu.
Co poradziłabyś nastoletniej Ewie, która dopiero zaczynała marzyć o profesjonalnej grze w piłkę nożną?
Walcz, bądź cierpliwa, rób to, co kochasz, niezależnie od tego, skąd pochodzisz i kim jesteś, ale co najważniejsze czerp radość z gry! Miej marzenia i dąż do ich realizacji!
Rozmawiała Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.