Farmakologiczna aborcja "na telefon"? Zaskakujące wyniki badań
Podczas gdy w Polsce trwa burzliwa dyskusja na temat prawa aborcyjnego, badanie prowadzone w Stanach Zjednoczonych przez ostatnią dekadę pokazuje, że kobieta nie musi mieć bezpośredniego kontaktu z lekarzem, żeby bezpiecznie przeprowadzić aborcję farmakologiczną.
13.09.2017 | aktual.: 13.09.2017 14:20
– Jesteśmy przekonani, że ryzyko komplikacji nie jest większe wśród tych kobiet, które przyjmują środku farmakologiczne w celu przeprowadzenia aborcji, kontaktując się z lekarzem telefonicznie, w stosunku do tych kobiet, które kontaktowały się z lekarzem osobiście – przekonuje w rozmowie z Reuters dr Daniel Grossman. Lekarz związany z Uniwersytetem Kalifornijskim przez ostatnie 17 lat badał, czy kontakt bezpośredni z lekarzem jest niezbędny podczas przeprowadzania tego typu zabiegu i wyniki swoich badań opublikował w czasopiśmie Obstetrics and Gynecology.
Lekarz jest zdania, że wyniki jego badań rzucają nowe światło na obowiązujące w Stanach Zjednoczonych prawo aborcyjne. W ubiegłym roku tamtejszy Sąd Najwyższy zadecydował, że tylko względy zdrowotne mogą ograniczać prawo kobiety do poddania się zabiegowi aborcji.
Naukowcy w latach 2008-2015 przebadali ponad 19 tys. przypadków farmakologicznej aborcji u kobiet, które konsultowały się w tej sprawie osobiście z lekarzem, oraz tych, które były instruowane telefonicznie bądź za pomocą połączenia wideo.
Badane kobiety przyjmowały mifepriston i mizoprostol (RU-486), by przerwać ciążę do 10 tygodnia od zapłodnienia. Okazało się, że do nieprzewidzianych zdarzeń w obu przypadkach dochodziło równie rzadko, a w przypadku kontaktu telefonicznego i wideo nawet nieznacznie rzadziej, co naukowcy tłumaczą jednak błędem statystycznym.
Zdarzeń wymagających hospitalizacji w wyniku przeprowadzanych w ten sposób aborcji doszło w 49 przypadkach, 16 w grupie kobiet dokonujących aborcji konsultowanej telefonicznie i 33 wśród tych, które kontaktowały się bezpośrednio z lekarzem. Żadna z tych osób nie zmarła ani też nie wymagała operacji.
Badanie Grossmana udowadnia, że nie ma żadnych przeciwskazań, by kobiety, które dokonują aborcji farmakologicznej w pierwszym trymestrze, były instruowane przez swoich lekarzy w sposób telefoniczny i za pomocą wideo.
Dyskusja na temat aborcji farmakologicznej, która jest prowadzona w Stanach Zjednoczonych, w Polsce na razie nie ma prawa bytu. Jak drażliwy jest to temat, świadczą dziesiątki telefonów do ginekologów, jakie wykonaliśmy w ciągu ostatnich godzin, prosząc o komentarz w sprawie aborcji farmakologicznej. Okazuje się, że żaden z tych, z którymi się kontaktowaliśmy, nie chce wypowiadać się na "takie tematy" pod własnym nazwiskiem, z obawy, by nie stać się twarzą "walki politycznej i ideologicznej".
– W świetle przepisów nie ma żadnego znaczenia, czy aborcja jest przeprowadzana za pomocą środków farmakologicznych czy zabiegu – komentuje mecenas Monika Gąsiorowska, zajmująca się prawnymi aspektami aborcji. – Zabieg przerywania ciąży przeprowadza się w różny sposób. Aborcja farmakologiczna podlega takim samym prawom jak aborcja, która jest wykonywana zabiegowo – podkreśla.
W Polsce wciąż są trzy przypadki, w których w sposób legalny może zostać przeprowadzona aborcja. Po pierwsze, kiedy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki – wówczas można ją przeprowadzić bez względu na wiek płodu. Po drugie, gdy istnieje poświadczonymi badaniami prenatalnymi wysokie prawdopodobieństwo nieodwracalnego upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby, zagrażającej jego życiu. Po trzecie, do 12 tygodnia ciąży jest możliwość przeprowadzenia aborcji, jeśli istnieje podejrzenie, że ciąża jest wynikiem gwałtu.
Jak pokazuje badanie CBOS "Doświadczenie aborcyjne Polek" z 2011 roku, w ciągu ostatnich dwóch dekad większość przeprowadzonych legalnie aborcji w Polsce została dokonana na podstawie drugiego punktu w ustawie, a więc w wyniku stwierdzenia nieodwracanych wad u płodu. Oficjalne dane dotyczące liczby legalnych aborcji mówią o około tysiącu takich zabiegów rocznie. Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny podaje, że w Polsce rocznie odbywa się ich nawet 100 tys.
Ostatnio debata na temat dostępu do aborcji zaczęła polaryzować się pomiędzy zwolenników całkowitego zakazania aborcji (wśród których jest m.in. organizacja Ordo Iuris i środowiska katolickie), a tych, którzy pragną liberalizacji tego prawa, wzorem rozwiązań zachodnich (m.in. inicjatywa ustawodawcza Ratujmy Kobiety). Pomijając spór na temat kształtu przepisów dotyczących aborcji, palącym problemem są również utrudnienia w przestrzeganiu dotychczasowego prawa aborcyjnego, które są zgłaszane przez środowiska kobiece.