"Kiczowata pornografia". Hit z PRL‑u zrujnował jej życie
Grażyna Długołęcka 25 sierpnia 2024 roku skończyła 73 lata. Aktorka zagrała w "Dziejach grzechu". Produkcja miała być początkiem wielkiej kariery. Praca nad filmem okazała się jednak drogą przez mękę. Później nie było łatwiej.
"Dzieje grzechu" z 1975 roku, w których główną rolę zagrała Grażyna Długołęcka, to film, o którym od razu zrobiło się głośno. Młodą, początkującą aktorkę nazwano "grzesznicą" polskiego kina.
Po latach gwiazda zabrała głos, aby opowiedzieć o kulisach powstawania filmu. Praca z reżyserem Walerianem Borowczykiem była trudnym wyzwaniem. Długołęcka wiedziała, że w scenariuszu znajduje się kilka odważnych scen. Nie zraziła się, bo w "Dziejach grzechu" widziała przepustkę do kariery. Niestety udział w produkcji wiele ją kosztował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Korwin-Piotrowska o walce aktorów o tantiemy z internetu. "To skandal, że trzeba tłumaczyć politykom, o co chodzi"
"Byłam wystraszonym strzępem"
Grażyna Długołęcka po latach opowiedziała, co działo się za kulisami "Dziejów grzechu". Reżyser Walerian Borowczyk miał przekraczać granice, doprowadzając aktorkę na skraj załamania nerwowego.
- Spotkanie z Borowczykiem jest historią chorego seksualizmu, który trafił akurat na mnie. Chciał mnie rozbierać w scenach, które wcale do tego nie upoważniały. Nie potrafił zapanować nad swoimi emocjami. Próbował zmusić mnie, abym robiła rzeczy, na które się nie zgadzałam (...). Zaczynając film, byłam czystą, młodą dziewczyną z tysiącami kompleksów, kończąc, byłam wystraszonym strzępem. Schudłam 14 kilogramów. Przeżywałam osobisty psychiczny dramat - mówiła aktorka w rozmowie z "Przeglądem Tygodniowym" w 1999 roku.
Jak tłumaczyła, dla kobiety wychowanej przez siostry urszulanki, to, do czego była zmuszana w obecności reżysera, niszczyło w niej wszystko to, co czyste. - Borowczyk z niebywałą złością sączył mi w ucho wulgarne słowa, straszył mnie i obrażał - kontynuowała Długołęcka.
Zobacz też: Kłóciła się z ojcem, pracowała jako kelnerka. Jak potoczyły się losy Tamary Czartoryski?
W ogniu krytyki
Adaptacja powieści Stefana Żeromskiego wywołała oburzenie wśród krytyków, którzy nazywali film "kiczowatą pornografią". W kinach pojawiły się tłumy. Reżyser świecił triumfy, podczas gdy Długołęcka mierzyła się z ogromną krytyką. Nie została zaproszona na żadną premierę, a przedstawiciel ministerstwa kultury miał jej powiedzieć, że to była jej pierwsza i ostatnia rola.
Aktorka przez długi czas mierzyła się z wykluczeniem, odrzuceniem oraz wymierzanymi w jej stronę obelgami. Pod swoimi drzwiami miała znajdować okrutne liściki i brudną bieliznę. Ludzie potrafili wykrzyczeć: "I ja chętnie bym pohasał z Długołęcką na golasa", mijając ją na ulicy - przypomina viva.pl.
Problemy Długołęckiej ciągnęły się przez pięć kolejnych lat. Aż postanowiła wyjechać z Polski. Wraz ze swoim ówczesnym mężem przeprowadziła się do Jugosławii. Kilka lat później wróciła do kraju, niestety nie odnosiła już dużych sukcesów zawodowych, a jej małżeństwo się rozpadło.
Wyprowadzka
Grażyna Długołęcka nie zabawiła w Polsce długo. Postanowiła, śladem znajomego, wyprowadzić się do Szwecji. Tam drugi raz wyszła za mąż i zaczęła rozwijać się jako aktorka. Szybko została doceniona. Po rozpadzie kolejnego związku nie zdecydowała się na powrót do Polski. Przez kolejne lata pracowała w zawodzie, występując w zagranicznych obrazach.
Do kraju wróciła po latach, aby zaopiekować się mamą. Nigdy nie wystąpiła ponownie w polskich produkcjach.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl