Blisko ludzi"Głowa inspirowana plastusiowym pamiętnikiem". "Wprost" ocenia stylizacje polityków

"Głowa inspirowana plastusiowym pamiętnikiem". "Wprost" ocenia stylizacje polityków

Tygodnik "Wprost" wziął na tapet stylizacje polskich polityków i polityczek. Tomasz Jacyków przygotował zestawienie z poradami dla poszczególnych osób publicznych. Jego oceny zaskakują. Arbiter wydaje się kierować raczej preferencjami politycznymi.

"Głowa inspirowana plastusiowym pamiętnikiem". "Wprost" ocenia stylizacje polityków
Źródło zdjęć: © WP.PL | Aleksandra Hangel
Przemysław Bociąga

13.08.2018 | aktual.: 13.08.2018 15:42

"Halo, policja? Proszę przyjechać na instagram" – wezwanie na posterunek internetowej policji nadeszło z redakcji magazynu "Wprost". Sprawą zajął się wydział mody w osobie starszego aspiranta Tomasza Jacykowa, znanego z mediów stylisty. Jacyków przeanalizował ubiory polskich polityków, punktując ich wpadki i podkreślając atuty. Starał się przy tym być bezstronny. Tak jakby. W pewnym sensie. No, może nie do końca.

Artykuł, a właściwie rozbudowana infografika, ciągnie się we "Wproście" przez 10 stron. Pod lupę trafili: para prezydencka Agata i Andrzej Dudowie, polityczki i politycy prawicy (Beata Kempa, Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński i Beata Szydło)
oraz ci z szeroko pojętej opozycji (Katarzyna Lubnauer, Robert Biedroń, Barbara Nowacka i Grzegorz Schetyna)
. Tu plus za parytety: nie licząc pierwszej pary, dostajemy czworo polityków prawicy i czworo (centro)lewicowych.

Czy jednak Tomasz Jacyków zachował także równowagę w ocenach? Tu sprawa jest nieco bardziej sporna i to właśnie zauważyli komentatorzy, choćby pod wpisami Karoliny Korwin-Piotrowskiej, która na Instagramie opublikowała dwie wybrane "analizy" – stylu Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Schetyny.

Dlaczego "analizy" w cudzysłowie? Tu właśnie jest problem: Jacyków do tematu plusów i minusów podchodzi bardzo wybiórczo i właśnie dlatego jego obserwacje trudno nazwać bezstronnymi. Stylista sam wybiera sobie szczegóły, na których może się skupić, mając do tego swobodę wyłuskania odpowiednio korzystnych lub niekorzystnych fotek spośród dziesiątek ujęć setek stylizacji, w których obserwujemy polityków na co dzień. Tak jak na facebookowym profilu "Faszyn from Raszyn", na który "Wprost" powołuje się w tekście o codziennej modzie Polaków, dostajemy więc galerię zdjęć ze z góry założoną tezą; zdjęć, które łatwo skrytykować.

Spójrzmy na parę prezydencką. "Głowa – pisze Jacyków o Andrzeju Dudzie. Inspiracją jest chyba Plastusiowy Pamiętnik". Trudno powiedzieć, jaki rodzaj inspiracji miał na myśli. Czy chodzi o fryzurę głowy państwa? A może o to, że Duda inspirował się Plastusiem wybierając sobie uszy, oczodoły i dołeczek w podbródku? Podobnie "twarzowe zapłacił" sam Jarosław Kaczyński, którego twarz jest "zbolała, wzrok obłędny". Tak oberwało się człowiekowi, o którego żałobie mówi się od lat, choć rzeczywiście nierzadko w podobnym tonie. W tym kontekście Barbary Nowackiej "Sierść zdrowa i błyszcząca" oraz "oko zmęczone, w stylu psa Pluto" wyglądają na niewinne żarciki.

Żeby jednak nie było, że Jacyków o cielesności polityków pisze źle albo wcale, spójrzmy na Katarzynę Lubnauer. Liderka .Nowoczesnej na omawianym zdjęciu prezentowana jest w granatowej kopertówce, która "zasłania wszelkie ewentualne niedoskonałości". Co jest oczywiście prawdą, zwraca jednak uwagę słowo "ewentualne". Słowem tym wyraźnie Jacyków bierze Lubnauer w obronę: tak doświadczony stylista jak on z pewnością bowiem dostrzega, że mankamenty figury Lubnauer są nie tylko ewentualne, lecz także faktyczne.

Zamknijcie proszę oczy i przywołajcie wizerunki obydwojga polityków: Andrzeja Dudy i Katarzyny Lubnauer. Czy na pewno sprawiedliwe jest powiedzenie, że prezydent "ma twarz jak Plastuś", a Lubnauer "ewentualne mankamenty"?

Nie inaczej jest w innych pojedynkach. Jeden wybrany detal – kwiecista bluzka Beaty Szydło kontra okulary Katarzyny Lubnauer – sprawiają, że pierwsza dostaje epitet "ciotki na imieninach", a druga... "zmysłowego kotka". Trudno oprzeć się wrażeniu, że podobny gust Jacyków ma do mężczyzn.

Wracamy do prezydenta. Na zdjęciu ma on na sobie czarne (lub granatowe) spodnie i koszulkę polo oraz marynarkę o rażąco długich rękawach. Czy jednak skrytykowane zostały rękawy? Otóż dowiadujemy się, że marynarka jest niestosowna, bo "po co wkładać oficjalną marynarkę w stylu urzędnika? Miało być sportowo, wyszło niechlujnie".

Przecieram więc oczy: marynarka Andrzeja Dudy ma nakładane kieszenie na biodrach (zamiast wpuszczanych, jak to się robi w "oficjalnych" marynarkach garniturowych). Zapina się na dwa wyraziste guziki, prawdopodobnie z bawolego rogu – w garniturowych wstawia się guziki, które raczej nie tworzą kontrastu z tkaniną. Co więcej, konstrukcja wydaje się dość miękka, a materiał nie ma wyrazistego połysku, jest raczej matowy. Na krawędziach klap i kołnierza nawet przy tej jakości wydrukowanego zdjęcia wyraźnie też widać odznaczającą się stębnówkę. Wszystko to cechy typowych spotowych marynarek, włącznie z granatem – kolorem świetnie nadającym się na wszelkiego rodzaju klubówki. Jak doświadczony stylista mógł pomylić te dwa okazy? Chyba wyłącznie patrząc przez szkiełko i oko polityki.

Dowody można też znaleźć na ostatniej stronie materiału, gdzie pod lupę wzięto sylwetkę (choć raczej o właściwej sylwetce nie ma ani słowa) Grzegorza Schetyny. Czy choć tutaj Jacyków zauważył o dwa cale za długie rękawy? A może zwrócił uwagę, że – jak w innym miejscu pisze "Wprost" – "Gdy [facet] złapie piwny brzuszek, zakłada koszulę i marynarkę cztery numery za dużą, bo myśli, że brzuch zniknie"?

Otóż nic z tych rzeczy, choć ewidentnie "Schet" wszystkie te błędy popełnia. Czemu Jacykowa nie razi podkoszulek widoczny spod rozpiętego kołnierzyka ("dodaje amerykańskości") niezbyt ładnej, lawendowej koszuli? Dlaczego nie słyszymy nic o rozchełstanym podgardlu, o twarzy inspirowanej posągami z Wyspy Wielkanocnej? Dlaczego szerokie spodnie Jarosława Kaczyńskiego "jak u Sindbada Żeglarza. Frywolnie powiewają na wietrze", tymczasem workowate sprane chinosy Schetyny są "jak u milionera z raju podatkowego"? Może chociaż to jest zawoalowana ironia, którą trudno wyłapać?

Niedopasowana marynarka Schetyny jest według Jacykowa "bardzo droga, z uszlachetnionego lnu". Dziękujmy za tę informację, z pewnością wyjaśnia ona całe podsumowanie wizerunku: "Emerytowany tenisista z sukcesami i lekką [!] nadwagą. Życzymy kupna jachtu i pięknej mariny, żeby było gdzie w takich ubraniach chodzić".

Nie da się ukryć, że polscy politycy wszystkich opcji znani są z tego, że na emeryturze po latach służby Ojczyźnie mogą kupić sobie i jacht, i marinę. Zwłaszcza przy odpowiednim wsparciu medialnym.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (294)