Blisko ludziHalloween w oczach 47-letniej praktykującej katoliczki. Kasia nie jest przeciwna obchodom tego święta

Halloween w oczach 47‑letniej praktykującej katoliczki. Kasia nie jest przeciwna obchodom tego święta

W Halloween coraz więcej rodziców pozwala dzieciom zbierać cukierki, a następnego dnia zabiera je na cmentarz. I nie widzi w tym nic niestosownego. Tak jak Kasia, praktykująca katoliczka i historyk z wykształcenia.

Halloween w oczach 47-letniej praktykującej katoliczki. Kasia nie jest przeciwna obchodom tego święta
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Wiele koleżanek Kasi ma dzieci, które są w wieku szkolnym. To od nich wie, że nadal uczniowie na lekcjach religii za obchodzenie amerykańskiej tradycji straszone są piekłem. Paradoksalnie w tych samych szkołach obchodzi się Andrzejki i topi Marzannę.

– Zastraszanie nie jest dobrą metodą. Wszystko da się przecież racjonalnie wytłumaczyć. Ludzie za bardzo się boją czegoś nowego i nie czują potrzeby, by się edukować w tym zakresie – tłumaczy 47-latka. – Mam znajomych, którzy nie tylko pozwalają dzieciom obchodzić Halloween, ale również mają w tym czynny udział. Pomimo tego, że są praktykującymi katolikami – dodaje.

Rodzice są świadomi faktu, że sąsiedzi mogą reagować różnie. Są tacy, którzy chętnie przywitają młodzież, częstując ich cukierkami, ale bywają także osoby nieprzychylnie nastawione do przebranych gości. Potrafią nie tylko zatrzasnąć drzwi przed nosem, ale również grozić i rzucać obraźliwe słowa.

Znajomi Kasi z małego osiedla domków jednorodzinnych znaleźli sposób, aby obejść ten problem. Wyposażają swoje dzieci we wcześniej przygotowane mapki. Zaznaczają na nich domy, do których bez obaw mogą zgłosić się po słodycze. Wskazują również te miejsca, które w Halloween najlepiej omijać szerokim łukiem, bo sąsiedzi nie mają zrozumienia dla obcej tradycji. Następnego dnia te same rodziny udają się na cmentarz, gdzie składają kwiaty i zapalają znicze na grobach zmarłych. Nie widzą w tym żadnego problemu.

Obraz
© Archiwum prywatne

Zbierała cukierki. Sąsiad rzucał w nią warzywami

Córkę Kasi, Martę, kilkanaście lat temu spotkało coś nieprzyjemnego. – Miałam 14 lat, gdy po raz pierwszy wybrałam się z grupą znajomych, by zbierać cukierki. Był to czas, w którym w Polsce rozwijały się media społecznościowe, a w telewizji można było obejrzeć coraz więcej filmów z wątkami Halloween. Oglądało się tłumy dzieci i młodzieży zbierających cukierki w strasznych kostiumach. Też chciałam spróbować – wspomina 24-latka.

Gdy poinformowała mamę, że chce obchodzić Halloween, ta uprzedziła ją o konsekwencjach, które mogą się z tym wiązać. Dziewczyna sama podjęła decyzję i wraz z grupką dzieci poszła zbierać cukierki po osiedlowych domkach jednorodzinnych.

Okoliczni mieszkańcy na wizyty przebranych dzieci reagowali różnie. Część częstowała cukierkami lub dawała przebierańcom pieniądze. Marta pamięta jedno z ogrodzeń, które przystrojone było papierem toaletowym. Najpierw pomyślała, że to element dekoracji, coś jak bandaż mumii. Ale prawda okazała się inna.

– Nieświadomi zadzwoniliśmy domofonem, a gdy właściciel wyszedł przed dom, pomyślał, że to nasza sprawka. Do dziś mam przed oczami widok starszego mężczyzny rzucającego w nas ziemniakami i porem, które zapewne znalazły się akurat pod ręką – śmieje się. – Myślę, że winowajcami całego zdarzenia była inna grupa przebranych dzieciaków, którą minęliśmy po drodze.

Mimo tamtego incydentu, Marta pozytywnie wspomina swoje pierwsze Halloween w Polsce. – Pamiętam przygotowania kostiumu czarownicy, worka na cukierki i potencjalnej listy adresów osób znajomych, które warto odwiedzić w pierwszej kolejności. Mama uprzedzała, że ktoś może nie życzyć sobie podobnych wizyt i trzeba to uszanować. Z tego powodu zrezygnowaliśmy z robienia psikusów – wspomina.

Obraz
© Archiwum prywatne

Większość polskich świąt wywodzi się z wierzeń pogańskich

Mama Marty wie, gdzie postawić granicę. Obchodzi i Halloween i Dzień Wszystkich Świętych, co roku zapalając znicze na grobach najbliższych. Stara się pielęgnować polskie tradycje, chociaż będąc historykiem z wykształcenia, również interesuje się zwyczajami w innych krajach.

– Odnoszę wrażenie, że od Polaków wspominających zmarłych wymaga się smutku. Wychowaliśmy się w kulturze, w której wypada się umartwiać – mówi Kasia. – Publiczne okazywanie tęsknoty, żalu za grzechy i refleksji nad zmarłymi przebiega w podobny, przygnębiający sposób. Tak się przyjęło, a wiele osób nie potrafi zaakceptować faktu, że dzień przed 1 listopada ktoś śmieje się, zbierając cukierki w upiornej masce. Niektórzy uznają, że śmiech nie przystoi – uważa.

47-latka mówi otwarcie, że nie potępia obchodów Halloween. - Jako historyk nie uznaję argumentu, że należy odrzucić tę tradycję, ponieważ jest pogańska. Tak naprawdę większość świąt w naszym kraju została zapożyczona z pogańskich wierzeń i obyczajów – twierdzi z przekonaniem. – Gdyby ludzie naprawdę zgłębili polskie tradycje świąteczne i ich pierwowzory, Halloween nie wydawałoby się czymś obraźliwym. Problem bardzo często tkwi w braku wiedzy – dodaje.

Kasia porównuje to do Wigilii. – W większości polskich domów znajdziemy choinkę, czyli drzewo, którego strojenie pierwotnie wiązało się z przedchrześcijańską tradycją ludową. Ubieranie choinki, moim zdaniem, odgrywa jednak istotną rolę społeczną – uważa. – Jednoczy rodziny, motywując ich do wspólnego, kreatywnego działania. Nie widzę w tym niczego złego. Tak jak w Walentynkach, Halloween, Andrzejkach oraz Katarzynkach – podkreśla 47-latka.

Halloween wywodzi się z wierzeń celtyckich. Wówczas życie po śmierci rozumiano jako wędrówkę dusz. Na dzień 31 października przypada koniec płodności ziemi i przygotowanie do zimy. Święto to nazwano ALL Hallows' E'en, czyli pożegnanie wszystkich dusz zmarłych, które opuściły ziemski padół. Celem było pojednanie dobra ze złem oraz rozwiązanie wszystkich waśni i sporów. Wiązało się to z rozpalaniem ogniska i składaniem ofiar w postaci żywności. – Celtowie w dzień święta nakładali na siebie przedziwne stroje, które kamuflowały ich osoby. Duchy nie mogły ich rozpoznać, a tym samym skrzywdzić – wyjaśnia Kasia.

Halloween angażuje całe rodziny

Córka Kasi przeprowadziła się do USA we wrześniu tego roku. Partnera poznała na wakacjach w Nowym Jorku. Po czterech latach para wzięła ślub. Termin uroczystości pokrył się z przygotowaniami do Halloween. Kasia i Marta miały wówczas okazję dokładnie przyjrzeć się tradycji, która w Polsce spotyka się z głośnym sprzeciwem wielu katolików.

Zatrzymały się u rodziny pana młodego w miasteczku Bergenfield położonym w południowej części stanu New Jersey (około 28 tys. mieszkańców). To, co zastały na miejscu, przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Okazało się, że już we wrześniu niemalże każdy sklep wypełniały dekoracje w postaci dyń, kościotrupów, kukieł wampirów, tiar wiedźm i innych upiornych motywów. Sąsiedzi również prześcigali się w dekorowaniu swoich domów oraz ogródków.

– W przygotowania do Halloween angażują się całe rodziny. To coś, co zbliża ludzi, podobnie jak w Polsce Święta Bożego Narodzenia – zachwyca się kobieta. – Oczywiście różnica polega na tym, że Halloween jest obecnie uroczystością świecką – ponownie podkreśla.

Kasia wychodzi z założenia, że każdy ma własny rozum. Ludzie nie powinni śmiać się lub smucić na pokaz, ponieważ tak wypada. - Jako historyk i człowiek nie pochwalam krytykowania innych obyczajów, dopóki nie zgłębimy ich podłoża. Uważam, że jeżeli nasza wiara jest naprawdę silna, to żadne pogańskie zwyczaje nie powinny stanowić zagrożenia dla naszych przekonań i wartości – konkluduje.

Obraz
© Archiwum prywatne
Obraz
© Archiwum prywatne
Obraz
© Archiwum prywatne
Obraz
© Archiwum prywatne

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (115)