Hanna Lis opowiada o swojej chorobie. "Ból rano, ból wieczorem, ból w nocy"
Hanna Lis przez wiele lat walczyła z chorobą, którą lekarze bagatelizowali. Teraz zachęca młode dziewczyny do tego, żeby walczyły o siebie i poprawne diagnozy. Jednocześnie opowiada na co naraziły ją zaniedbania lekarzy.
19.11.2018 | aktual.: 19.11.2018 21:48
Choroba, z którą tyle walczyła Lis, to endometrioza. Polega na tym, że błona śluzowa wyściełająca macicę znajduje się nie tylko w miejscu, w którym powinna być, czyli w macicy, ale również w innych miejscach w organizmie. Dotyka co piątą miesiączkującą kobietę. Może się skończyć niepłodnością. Jest to zresztą jeden z dwóch wiodących objawów endometriozy, wraz z bólem.
"Na ENDO cierpi około 10 procent populacji kobiet" - pisze na swoim profilu w mediach społecznościowych dziennikarka. - "Czyli mniej więcej 300 milionów (!) na świecie. A jednak pozostaje jedną z najrzadziej diagnozowanych i leczonych. Ja miałam oczywiste symptomy odkąd skończyłam 16 lat, ale lekarze koncertowo je bagatelizowali. Bywało, że 'leczyli' zastrzykami z opioidów, żebym mogła przetrwać 'te dni'. Wybitny ginekolog nie zareagował, gdy kolejna, ciąża, okazała się nierówną walką z własnym organizmem. Dopiero, gdy po drugim cesarskim cięciu pojawiły się, trzymając sie terminologii lekarskiej, 'zmiany lite', ktoś wreszcie wpadł na to, ze to może być endometrioza. I dalej nic. 'Nie będziemy oszpecać pięknego brzuszka, to nic groźnego', powiedział lekarz zapytany, czy nie można tego po prostu wyciąć. Wiec męczyłam się przez kolejnych kilka lat. Ból rano, ból wieczorem, ból w nocy".
"Kiedy wreszcie wzięto mnie na stół, było już za późno na laparoskopię" - opowiada Lis. I kontynuuje: "Operacja, w pełnej narkozie, trwała blisko 3 godziny. A rekonwalescencja po niej 2 miesiące. Bo ktoś kiedyś pokpił sprawę. Dziś jestem zdrowa. Od 10 lat żyje bez bólu. Miałam też fenomenalne szczęście, ze choroba nie odebrała mi szansy na macierzyństwo. Dziewczyny: świadomość ENDO, nawet wśród lekarzy jest żenująco niska. Nie dajcie się zbyć. Pytajcie, naciskajcie, nalegajcie na badania. Mamy: nie dajcie sobie wmówić, ze to normalne, kiedy Wasza nastoletnia córka wyje z bólu! Że 'tak ma być' i że 'to minie' z wiekiem. Walczmy o swoje zdrowie! Ściskam Was czule i trzymam za Was kciuki!" - dodaje.
Endometrioza wciąż jest jednym z największych wyzwań dla lekarzy. Zdiagnozowanie jej nie należy do prostych zadań. Pacjentki, takie jak Hanna Lis, potrafią przez wiele lat żyć w nieświadomości i nie wiedzieć, co im dolega.
Chorobę można leczyć chirurgicznie oraz farmakologiczne. Pierwsza metoda jest dość drastyczna, druga z kolei cieszy się dużą popularnością. W przypadku pacjentek chcących mieć dzieci, u których stwierdzono niepłodność, jedynym rozwiązaniem jest zastosowanie zapłodnienia pozaustrojowego - in vitro.
Masz historię, którą chciałbyś się podzielić? Prześlij nam ją przez dziejesie.wp.pl