ModaHaute couture, czyli wyjątkowość kosztuje

Haute couture, czyli wyjątkowość kosztuje

Haute couture, czyli wyjątkowość kosztuje
Źródło zdjęć: © AP
04.07.2007 11:43, aktualizacja: 06.07.2007 12:51

Dwa razy do roku kosztem równowartości kilku luksusowych willi organizuje się krótki, ale szczególny pokaz mody. Szczególny, bo modelki prezentują na nim suknie kosztujące tyle, co luksusowe samochody. W przyszłym roku minie 150 lat od wynalezienia haute couture.

Dwa razy do roku kosztem równowartości kilku luksusowych willi organizuje się krótki, ale szczególny pokaz mody. Szczególny, bo modelki prezentują na nim suknie kosztujące tyle, co luksusowe samochody. W przyszłym roku minie 150 lat od wynalezienia haute couture.

Za twórcę „wysokiego krawiectwa” uznaje się osiadłego nad Sekwaną Anglika Charlesa Frederica Wortha, który w 1858 roku złamał obowiązującą wówczas zasadę szycia kreacji dopiero na sygnał klienta. Od razu stworzył całą kolekcję na dany sezon, a później potencjalnym nabywcom prezentował je na wybiegu. Jego klientką została m.in. cesarzowa Eugenia.

Haute couture powstało, gdy wynaleziono maszynę do szycia. Miało ratować krawiectwo przed zalewem masowej i zunifikowanej produkcji. Lata jego największej świetności przypadły na okres międzywojenny. Dzisiaj szyciem haute couture zajmuje się jedynie nieliczna czołówka francuskich i włoskich kreatorów takich, jak Dior, Givenchy, Valentino, Armani, Ungaro, Hermès czy Christian Lacroix. Decydują się na to nieliczni, bo haute couture to nie tylko splendor, ale i wielkie koszty. Na organizowane dwa razy do roku pokazy wydaje się przynajmniej po 5 milionów euro. Kolekcje przygotowuje się na sezon wiosenno-letni i jesienno-zimowy. Za nim do nich dojdzie, przez około dwa miesiące szytych jest 40 modeli. Wszystko odbywa się ręcznie, więc przygotowanie jednej sukni sztabowi specjalistów zabiera co najmniej 150 godzin – tyle Chanel szykuje kostium, a w skrajnych przypadkach – nawet tysiąc godzin (suknie z haftami).

Kiedy kreacje są już gotowe, nadchodzi dzień pokazu. Na takiej imprezie zawsze jest mnóstwo gości, ale kupujący stanowią tylko promil. To nie powinno dziwić, jeśli pod uwagę weźmiemy ceny tego typu strojów. Za skromną kreację zapłacimy około 15 tys. euro, za suknię wieczorową już nawet 80 tys. Suknia na bal lub ślub to wydatek… 100 tys. euro. Niepowtarzalność kosztuje. Haute couture gwarantuje, że każdy model szyty jest tylko w jednym egzemplarzu. Połowę mniejsze stawki trzeba wyłożyć za modele wykorzystywane w czasie pokazów mody (zazwyczaj mają rozmiar 36-38).

Na płacenie takich sum za strój, który najczęściej noszony będzie tylko jeden raz, stać tylko garstkę żon prezydentów, koronowane głowy, szejków naftowych, czołówkę show-biznesu. Klienci domów wciąż szyjących haute couture zazwyczaj mieszkają na Bliskim Wschodzie i w USA. Szacuje się, że na całym świecie żyje około dwustu kobiet, które regularnie kupują kreacje haute couture. Do tego dochodzi kilkadziesiąt pań, które robią to od czasu do czasu. Najbardziej znaną klientką domów haute couture jest Mouna Ayub, była żona saudyjskiego bogacza. W swoich szafach ma trzymać ponad tysiąc kreacji od wielkich krawców.

Ale dzisiaj haute couture to już nie tylko ekscentryczna rozrywka dla ultrabogatych. We Francji urosło do rangi narodowej ikony. Na niektórych uniwersytetach organizowane są specjalne wykłady na jego temat. Kreacje „wysokiego krawiectwa” trafiły do najznamienitszych muzeów (m.in. do Metropolitan Museum w Nowym Jorku), uznaje się je za sztukę.

Źródło artykułu:WP Kobieta