Higiena osobista w miejscu pracy. "Tylko ja, on i te śledzie"
- Jak już tylko wchodzi, to wiem, że to nie będzie łatwy dzień. Ten smród, przysięgam, że aż szczypie w oczy – wspomina swojego kolegę z pracy Tomek. Brak higieny osobistej, niepranie ubrań czy jedzenie śmierdzących potraw na śniadanie. Tak wygląda rzeczywistość niektórych "szklanych wieżowców".
Tomek pracuje w urzędzie miasta. Dopiero zaczyna swoją karierę, więc musiał zadowolić się małym biurem, i to dzielonym z kolegą. – Przyszedłem do pracy w lipcu. Podczas swojego pierwszego dnia dostałem sprzęt, wejściówkę i biurko. Moje miejsce pracy znajdowało się w takim małym pokoju, podejrzewam, że był to jakiś stary składzik, który zamieniono na biuro. Miało powierzchnię może 10 m2. W środku były dwa biurka i telewizor. Nic więcej, żadnego okna nawet – opowiada.
– Ja byłem zadowolony, dopiero zaczynałem, więc nie liczyłem na nic więcej. Jednak moi koledzy dziwnie reagowali, kiedy mówiłem, gdzie zostałem przydzielony. Śmiali się i ciągle życzyli mi powiedzenia. Kompletnie tego nie rozumiałem, myślałem, że śmieją się z tego pokoju. Bardzo szybko zorientowałem się, że żarty nie dotyczyły pomieszczenia, a mojego "współlokatora" – mówi.
– Jak już tylko wchodzi do naszego pokoju, to wiem, że to nie będzie łatwy dzień. Ten smród, przysięgam aż szczypie w oczy. I nie chodzi o to, że to on śmierdzi – wyjaśnia. – On po prostu na śniadanie, lunch i obiad je śledzie, takie w śmietanie albo w oleju ze słoika. W 30-stopniowym upale, czujesz? A jak nie śledzie, to wędzoną makrelę. Wszystko przegryza cebulą i popija kawą z mlekiem. Na samą myśl mi się cofa – opowiada i z każdym wypowiedzianym słowem robi się coraz bledszy na twarzy.
Tomek próbował rozmawiać ze smakoszem ryb, ten jednak na wszystko miał odpowiedź i nie widział żadnego problemu w swoich potrawach. – Kiedy mówiłem, że przecież jest lodówka, gdzie może to trzymać, żeby mu się nie popsuło, odpowiadał, że boi się, że mu ktoś zje. Już to widzę – żartuje.
– Długo myślałem, jak uporać się z tą śmierdzącą sprawą. W dniu jego urodzin kupiłem mu lodówkę turystyczną. Nie wiem, kto się bardziej cieszył. W każdym razie, kiedy on zaczynał swoją ucztę, wtedy ja wychodziłem na śniadanie. Gdy wracałem, już prawie nie było nic czuć. Jestem zwycięzcą, a przynajmniej tak się czuję – dodaje ze śmiechem.
"Totalnie niezręczna sprawa"
Z podobną sytuacją zmaga się Agnieszka, która pracuje w jednej z największych warszawskich korporacji. – Chodzi o mojego kolegę, z którym mam codzienne poranne narady. Na początku, kiedy siadałam obok niego, to czułam nieprzyjemny zapach, jednak nie potrafiłam zlokalizować źródła smrodu – zaczyna – Któregoś dnia, gdy znowu zajęłam miejsce obok niego, jakoś przypadkiem się nachyliłam i aż mnie odrzuciło – mówi z grymasem na twarzy. – Okazało się, że to jego marynarka, którą nosi twardo od ponad roku – wyjaśnia.
– Teraz nauczyłam się siadać po przeciwnej stronie stołu, jednak zawsze znajdzie się ktoś nieświadomy. Ostatnio padło na moją koleżankę. Im dłużej siedziała na zabraniu, tym bardziej odsuwała się od biurka. Na początek o parę centymetrów, ale już po 20 minutach siedziała oddalona o 2 metry – opowiada.
Agnieszka nie wie, jak zasugerować koledze, żeby skorzystał z pralni. – Czuję to od roku, ale jakoś mi niezręcznie powiedzieć: "słuchaj, upierz tę marynarkę". Szczególnie że jest na wysokim stanowisku. Totalnie niezręczna sprawa. Więc nic nie robię, ale myślę, że powinien wiedzieć — mówi. – Zastanawiam się, czy jego niepowodzenia miłosne biorą się właśnie z tego. Jak przychodzi na randkę w śmierdzącej marynarce, to się nie dziwię, że nadal jest singlem – dodaje.
"Po tej informacji nie miałam więcej pytań"
Mniej skrupułów w takiej sytuacji okazała Jola, która na co dzień pracuje w dużej przetwórni owoców. Jej koleżanka z pracy niezbyt dokładnie dbała o swoją higienę, przez co nieprzyjemny zapach było już czuć z korytarza, gdy się przebierała.
– Zgłosiłam sprawę osobom z BHP, bo jednak pracujemy z jedzeniem i nie powinniśmy bagatelizować takiego zachowania. Oni stwierdzili, że to może odór z jej szafki, bo np. tam nie sprząta. Niestety, po wyczyszczeniu problem nie znikł. Wszyscy umywali ręce od tej sytuacji, ale smród był nie do zniesienia – opowiada.
– Postanowiłam załatwić tę sprawę. Wzięłam ją na bok i zwyczajnie jej powiedziałam, że brzydko pachnie. Myślę, że mogłabym zrobić to trochę delikatniej, ale byłam zwyczajnie zła – mówi.
– Kobieta zaczęła się tłumaczyć, że się przecież myje, że codziennie czesze włosy i perfumuje się. Kiedy zapytałam, jak często bierze prysznic, odpowiedziała, że raz w tygodniu. Po tej informacji nie miałam więcej pytań. Poczułam dużą odrazę – mówi z obrzydzeniem.
– Na najbliższe święta od sekretnego Mikołaja dostała zestaw do kąpieli i dezodorant. Widać było, że otwiera prezent z niesmakiem, ale chyba zrozumiała sugestię, bo od tego czasu problem zniknął – puentuje.
"Najważniejsza jest szczerość"
Ola pracuje jako HR-owiec w dużej firmie w Gdańsku. To właśnie do niej zgłaszane są problemy z różnymi pracownikami. Doniesienia o braku higieny również się zdarzają.
– Najważniejsza w takich przypadkach jest szczerość, czyli po prostu spotkanie z tą osobą. Trzeba wtedy pamiętać o empatii, zadbaniu o jej maksymalny komfort. Wystarczy zapytać, czy nie ma jakichś problemów w domu albo ze zdrowiem. Kiedy mam przekazać taką informację, zawsze myślę, jak ja bym chciała to usłyszeć – mówi.
– W swojej karierze miałam dwa takie przypadki. Oba dotyczyły mężczyzn, których byłam przełożoną. Od jednego dość nieprzyjemnie pachniało, drugi natomiast miał problem z nieświeżym oddechem. Niestety, kiedy pracuje się przy jednym stole, czuje się takie rzeczy – tłumaczy.
– Obu panom musiałam zwrócić uwagę, ale wiadomo, z wyczuciem. Nie obrazili się, wręcz przeciwnie. Podziękowali za uwagę, przeprosili za sprawiany dyskomfort i od tej rozmowy takie sytuacje się już nie zdarzały – wspomina. – To koniecznie musi odbywać się z szacunkiem do drugiej osoby, to jest najważniejsze – dodaje.
Badania na temat higieny Polaków
Według badań Państwowego Zakładu Higieny co czwarty Polak myje się tylko raz w tygodniu. 4 miliony Polaków w ogóle nie używają szczoteczki do zębów, a aż 20proc. rodaków "nie lubi się" z dezodorantem.
Według TNS OBOP nie jesteśmy pionierami w czystości. Tylko 27 proc. Polaków myje się dwa lub więcej razy dziennie. Ponad połowa z nas (53 proc.) ogranicza się do jednej kąpieli w ciągu 24 godzin. Kąpiel tuż po przebudzeniu deklaruje 34 proc. Natomiast 54 proc. robi to tylko wieczorem, a 11 proc. jedynie raz na dwa dni. Coraz częściej dbamy o higienę jamy ustnej. Prawie 3/4 Polaków myje zęby co najmniej raz dziennie. Najczęściej szczotkujemy zęby tuż przed pójściem spać (70 proc.). Niemal co piąty Polak szczotkuje zęby tylko raz dziennie i blisko połowa z tych osób robi to tylko wieczorem przed snem.
Pomimo tego, że kobiety uchodzą za płeć bardziej przywiązującą uwagę do czystości, im również nie zawsze po drodze z higieną. Co czwarta Polka nie używa specjalnych środków przeznaczonych do higieny intymnej. 31 proc. kobiet myje głowę zaledwie co trzy dni, a 21 proc. co cztery lub jeszcze rzadziej. Co zatrważające, co dziesiąta kobieta w Polsce myję zęby raz dziennie lub rzadziej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl