Historia Simona Mola. Zarażał Polki wirusem HIV, odmawiał użycia prezerwatywy
Jego aresztowanie było szokiem dla opinii publicznej. Simon Mol kreował się na intelektualistę, człowieka walczącego z rasizmem. W Polsce otrzymał nawet status uchodźcy. Przedstawiał się jako ten, który musiał opuścić swój ojczysty kraj ze względu na prześladowania polityczne.
18.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 22:07
Simon Mol przyjechał do Polski w 1999 roku. Stał się guru środowisk walczących z rasizmem. Jak się później okazało, jego historia o sobie samym okazała się mrzonką. Zanim udało się ustalić jego prawdziwą tożsamość, prawdopodobnie celowo, współżył z kobietami bez użycia prezerwatywy, wiedząc, że jest nosicielem wirusa HIV. Teraz "Fakt" informuje, że choć w Polsce Mol jest antybohaterem, w ojczystym kraju, czyli Kamerunie ma dobrą prasę.
"Jego śmierć na nowo przypomina nam, że choroba, którą nas zaraził, jest śmiertelna"
Simon Mol, jak podaje "Rzeczpospolita", publikował wiersze, walczył z rasizmem na polskich stadionach, utworzył Teatr Migrator, a Organizacja Nigdy Więcej przyznała mu nawet tytuł antyfaszysty roku 2003.
Mężczyzna kreował się na człowieka, który w swoim ojczystym kraju był prześladowany. Twierdził, że był dziennikarzem, który pisał o korupcji i dlatego musiał uciekać. W jego historię uwierzyły polskie władze, przyznając mu status uchodźcy. Dziennikarze "Rz" odkryli, że prawda o Simonie Molu jest zgoła inna. Dotarli do jego rodziny i rzekomych współpracowników w Kamerunie. Bohaterska przeszłość okazała się kłamstwem.
Nie był anonimem
Simon Mol został aresztowany w styczniu 2007 roku za celowe zarażanie wirusem HIV. Do prokuratury zgłosiło się 11 poszkodowanych kobiet. Mol podtrzymywał, że jest niewinny, mówił, że nikogo nie zaraził. Jednak fakty mówiły same za siebie. Skojarzył je lekarz z warszawskiego szpitala. Trafiła do niego 23-latka, nosicielka wirusa, który bardzo rzadko występuje w Polsce. Medyk zorientował się, że z podobnymi przypadkami już się spotkał i zawiadomił policję. Tak zaczęła się sprawa i śledztwo.
Mol zarażał młode kobiety, głównie studentki. Zmarł, nie doczekawszy wyroku. – Jego śmierć na pewno oszczędzi nam, wszystkim zakażonym przez niego kobietom, przeżyć, niepokojów i załamań psychicznych związanych z procesem. Jednak z drugiej strony czujemy pewien niedosyt, że nie został skazany, a wyrok za to, co zrobił, nie zostanie odczytany na sali sądowej. Jego śmierć na nowo przypomina nam, że choroba, którą nas zaraził, jest śmiertelna i że nad nami też ciąży wyrok – powiedziała jedna z ofiar.
Mol angażował się w różne akcje społeczne, aktywnie działał w środowisku katolickim, często gościł w ogólnokrajowych mediach, pisał do "Warsaw Voice". Jego znajomi i współpracownicy wspominali, że rasizm zarzucał wszystkim, którzy nie chcieli spełnić jego żądań, także kobietom, które nie godziły się na seks bez prezerwatywy.
Kobietom imponował wiedzą i urokiem osobistym. Teraz, kameruńska prasa stara się zmanipulować prawdę o Simonie Molu. W "Camerun Magazine" ukazał się tekst, który przedstawia mężczyznę, jako wrażliwego człowieka, który zarażał Polki wirusem HIV, by zemścić się za rasizm.