Homoseksualizm w bajce dla dzieci. Psychoterapeutka: nie ma w tym nic szokującego
Bajka "Harmidom", w której pojawia się wątek dwóch tatusiów wychowujących małego chłopca oburzyła zarówno Ordo Iuris, jak i KRRiT. – Dla mnie gorsze są bajki, w których pokazywane są wyłącznie szczęśliwe rodziny heteroseksualne – mówi nam psychoterapeutka dziecięca. I uzasadnia to.
06.06.2018 | aktual.: 06.06.2018 18:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ordo Iuris uznało – zapominając, że "Harmidom" emitowana jest na kanale Nickelodeon, a więc nie mającym obowiązku wypełniania misji publicznej - że bajka "propaguje postawy i poglądy sprzeczne z moralnością, a w szczególności z chrześcijańskim systemem wartości". Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała, że kreskówka jest sprzeczna z konstytucją i nie szanuje przekonań religijnych. Tym samym przekonania religijne jednych, okazały się ważniejsze od światopoglądu pozostałych, mimo że ten również chroniony jest najwyższym aktem prawnym w Polsce.
Nadawca został więc upomniany, jednak – jak twierdzi jego PR Manager Denis Pluskota – sprawy nie chce komentować. Kreskówka będzie jednak nadawana w dalszym ciągu, więc Ordo Iuris wciąż grzmi, że "młody widz obserwuje związek homoseksualny, który robi wrażenie wspaniałej rodziny. Wszyscy są uprzejmi, empatyczni, mogą na siebie liczyć. Nic, tylko naśladować". Instytucja, używając sformułowania "robi wrażenie wspaniałej rodziny" sugeruje, że rodzina homoseksualna wspaniała być w żadnym wypadku nie może.
- Nie da się nikogo nakłonić do homoseksualizmu, to powinno być oczywiste. Nie da się też nikogo "nawrócić" na heteroseksualizm. Bajki mają cel edukacyjny, dziecko może zobaczyć, jak wygląda świat i relacje międzyludzkie czy rodzinne. Nie każda rodzina składa się z mamy, taty i dzieci. Czasem to nawet nie musi być związek homoseksualny, a i tak dziecko jest wychowywane przez osoby tej samej płci. Mamę i jej siostrę chociażby – zauważa dr. Katarzyna Niewińska z kliniki psychologiczno-psychiatrycznej PsychoMedic.
Jej zdaniem, bajki dla dzieci powinny poruszać jak najszersze spektrum problemów, bo każdy z nich jest przyczynkiem do dyskusji z rodzicem. – Bajki zawsze służą tłumaczeniu świata. Przekazują pewną moralność, a my jako rodzice powinniśmy tylko monitorować, żeby dziecko nie zostało pozostawione w tym samo sobie, bo może błędnie coś zinterpretować. Rozmowa jest kluczem. Natomiast pokazywanie homoseksualnej pary wychowującej dziecko nie jest żadną propagandą. Takie pary istnieją i nawet jeśli dany rodzic bardzo by chciał, żeby "zniknęły", to tak się nigdy nie stanie. A dziecko prędzej czy później dowie się, że nie zawsze "pani kocha pana" – opowiada dr Niewińska.
Jej zdaniem, dzieciom szkodzić mogą natomiast inne bajki – te, które pokazują tylko heteroseksualną rodzinę i tylko jako szczęśliwą. – Dzieci, które na ekranie obserwują wyłącznie bezproblemowe i pozytywne relacje, nie wiedzą, że nieszczęścia i nieuleczalne choroby się zdarzają. Nie wiedzą, jak radzić sobie z poważnymi problemami w rodzinie – ocenia.
"Będzie chciała być lesbijką"
Załóżmy jednak, że rodzicowi szczęśliwe rodzinki w dziecięcych bajkach bardzo odpowiadają, jednak zdecydowanie nie chce, żeby jego dziecko stykało się od najmłodszych lat z homoseksualizmem. Boi się, że bajka sprawi, że dziecko będzie "chciało być lesbijką", a co za tym idzie - bedzie roztaczało taką wizję siebie w przedszkolu. Rodzica, który boi się reakcji środowiska, może to drażnić.
- Jeśli dziecko powtarza naokoło, że chciałoby być lesbijką, to trzeba mu wytłumaczyć, że może zranić czyjeś uczucia, bo bycie lesbijką w Polsce nie jest łatwe. I rozmawiać przede wszystkim, żeby wiedziało, że to nie jest coś, czego się "chce" – mówi Niewińska.
Ola, mama kilkulatki, postanowiła się swoim rodzicielskim doświadczeniem podzielić na Facebooku. "Moja córka od początku słyszała, że rodziny mogą być różne, że najczęściej są mama i tata, ale mogą być też dwie mamy, dwóch ojców albo samotni rodzice. Myślę, że jej reakcja na te informacje była podobna do tej, kiedy słyszała, że papryka może być czerwona, żółta lub zielona. Powiedziała po prostu: – 'aha' " – pisze kobieta.
I twierdzi, że dopóki rodzice nie będą robić z tematu wielkiego larum, dopóty dzieci nie będą nawet wiedziały, że można się na istnienie homoseksualnych rodzin oburzać. Dopiero jako osoby myślące samodzielnie, będą mogły "wybrać" własny światopogląd.
Zobacz także
I zgadza się z tym dr Niewińska. – Podkreślam, że homoseksualiści w bajkach nie są dla dzieci szokujący. Szokować mogą wyłącznie dorosłych. To od nas zależy, jak nasze dziecko ten przekaz zrozumie – twierdzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl