Ilona Felicjańska z bezsensownym przekazem na koszulce
W życiu najważniejsza jest osobowość. Albo ją masz albo nie. Lepiej ją mieć, bo wtedy jest łatwiej. Ale co jeśli jej brak? Jeśli jej nie masz, zawsze możesz sobie pomóc. Pomożesz sobie, chociaż trochę odpowiednim strojem. A ten może dużo powiedzieć. I zawsze działa w dwie strony. Pomoże, albo zaszkodzi.
W życiu najważniejsza jest osobowość. Albo ją masz albo nie. Lepiej ją mieć, bo wtedy jest łatwiej. Ale co jeśli jej brak? Jeśli jej nie masz, zawsze możesz sobie pomóc. Pomożesz sobie, chociaż trochę odpowiednim strojem. A ten może dużo powiedzieć. I zawsze działa w dwie strony. Pomoże albo zaszkodzi.
Ilona Felicjańska co rusz zaskakuje nowa stylizacją. Jest ich dość dużo, więc i w strojach i stylizacjach możemy wybierać. Celebrytkę możemy spotkać na każdej oficjalnej imprezie, na której fotografowie robią zdjęcia gwiazdom. Znam Ilonę osobiście i bardzo jej kibicuję w dążeniu do równowagi po ciężkich przeżyciach. Pisze to z ręką na sercu. Wydaje mi się jednak, że zatraciła poczucie rzeczywistości. Sensem jej życia okazują się chyba kolejne bankiety gdzie można się pokazać, a paparazzi zrobią upragnione zdjęcie. Do tego potrzebny jest odpowiedni, zwracający uwagę strój. Tym razem jest sztucznie skandalizujący.
Stylizacja na woźną, wracającą z rynku z ośmioma kilogramami ziemniaków w reklamówce nie zachwyca. Wręcz przeciwnie. Całość wygląda źle. Wszystkie jest od czapy. Fryzura z lat osiemdziesiątych i czarna, przymała marynareczka z rozkloszowaną spódnicą o złej długości nie zgrywają się. Najmniej podoba mi się koszulka z hasłem, które miało pokazać dystans Ilony do samej siebie. Czy pokazuje? Nie. To rozpaczliwa potrzeba zwrócenia na siebie uwagi. Tylko po co, Ilona? Czegoś zupełnie innego doszukuję się w stylizacji Grażyny Wolszczak. Aktorka rzadko trafia na języki modowych znawców. A jeśli już trafia to zawsze w dobrym kontekście. Piękna, zgrabna, dobrze ubrana i oczywiście utalentowana. Dlatego tym bardziej zastanawia mnie stylizacja na lumpa. Jak się okazuje, nie trzeba mieć miliona warstw ubrań na sobie i wszystkich w szaroburym kolorze. Można mieć garnitur, białą koszulkę pod spodem, a nawet kopertówkę i wyglądać jak lump. Pani Grażyno najmocniej przepraszam. Ale kto zrobił pani takie świństwo i podłożył
tak niefortunny garnitur. Wygląda naprawdę kiepsko.
Nogawki, dół marynarki i rękawy ufarbowane tak, by wyglądały na zbroczone w krwią, robią odpychające wrażenie. Ostatecznie mógłbym przełknąć „krwawe mazy” na dole marynarki, ale nie na spodniach. W tej części wygląda to trochę śmiesznie. A mogło przecież być tak pięknie. Szary męski garnitur idealnie dopasowany do kobiecej sylwetki, ciekawa biżuteria i interesujące dodatki. Mogło być naprawdę dobrze. Jest makabrycznie. Dobrze prezentuje się Edyta Herbuś. O jej stylizacje jestem spokojny. Gwiazda często eksperymentuje z ubraniami, poruszając się w obrębie ustalonego już swojego kanonu. Raczej trudno tu o odstępstwa. Zawsze musi być bardzo kobieco, seksownie, ale nie wulgarnie. Dobrze, jeśli pojawia się kolor lub błysk. Chociaż czerń również jest interesująca. To, co podoba mi się w Edycie, to kolosalna przemiana, jaką przeszła od początków swojego istnienia w mediach. Nie zdarza się by celebrytka wyglądała źle lub kiczowato. Tak jak w tym przypadku.
Skórzana sukienka robi dobre wrażenie. Prosty krój ma idealne proporcje. Sukienka ma świetną długość. Jedynym elementem, który zmieniłbym to oczywiście frędzle do ziemi. Są za długie. Skróciłbym je przynajmniej do kolan. Sylwetka nabrałaby lekkości. Po za tym cała reszt pasuje idealnie. Czarne botki na grubej podeszwie i przydymiony makijaż pasują perfekcyjnie do sukienki. Podobnie jak srebrna, bardzo zauważalna biżuteria. Wszystko z zawadiackim pazurem. Tego pazura i modowe wyczucie posiada też z pewnością Małgorzata Socha. Trochę to już nudne i bardzo przewidywalne rozpływać się nad stylem aktorki. Małgosia z powodzeniem korzysta z fachowych porad stylistów. Niemniej jednak wielkie brawa za konsekwencję w kreowaniu wizerunku ikony stylu i mody. Miejsce na podium jest już zagwarantowane. Bardzo podoba mi się drapieżna stylizacja aktorki. Mógłbym nawet napisać, że jest to mistrzowska stylizacja. Nie brakuje tutaj nic. Niczego też nie ma za dużo. Jest perfekcyjnie w najdrobniejszym szczególe.
Skórzane wąskie spodnie niby nijak mają się do małego sweterka w kolorze oberżyny. A jednak. Całość pasuje jak ulał. Również narzucony drugi sweter w kolorze czarnym jest świetnym łącznikiem dwóch światów, czyli młodzieżowej zadziornej skóry i dość stonowanej kolorystyki, jaką jest fiolet czy oberżyna. Również rockendrollowe skórzane buty i workowata skórzana torba robią w tej stylizacji swoje. Jest pięknie. Także z fryzurą i makijażem w stylu retro. Nie od dziś wiadomo, że moda kocha kontrasty, a Małgorzata Socha kocha modę.